Na arenie pojawiła się kolejna para. Pierwszą z tych dwóch osób była Aiko, którą widzieli kilka dni wcześniej. Drugi natomiast był Max...Hikaru patrzyła na niego, zaciskając ręce przy klatce piersiowej i było wyraźnie widać iż się martwi.
Rei położył jej dłoń na ramieniu.
- Spokojnie... Max sobie poradzi, uwierz w niego.
- ...ym...Tak wierze, ale... - zwróciła wzrok znów na blondyna - ...Zostanie ranny...
- ...Odpalamy!
Dyski znalazły się na arenie. Czarnowłosa wyraźnie skupiała się na swoim dysku.
Max natomiast był uśmiechnięty.
- Ranny? - Kon spojrzał na nią zaskoczony. Reszta była zajęta dopingowaniem, no, może tylko Kai nieco podsłuchiwał ich rozmowę.
Sora zacisnęła dłonie.
- Tak...
W tym momencie Aiko rzuciła jej krótkie spojrzenie, poczym spojrzała na Max`a.
- ...Że też ona jest w waszej grupie...Właściwie powinnam być wam wdzięczna...Nienawidze jej... - w jej głosie słychać było iż mówi prawdę. Całą sobą nienawidziła rudowłosej.
- Jak możesz ,przecież jej się nie da nienawidzić. -Max był jak zwykle uśmiechnięty. Zawsze z każdej walki czerpał przyjemność.
Hiwatari widząc, iż dziewczyna zaciska pięści, położył dłoń na jej rękach.
- To głupia, rozpuszczona i bezsilna dziewczynka! - w tym momencie jej dysk naparł mocniej na przeciwnika, jednak przez swoją złość nie skupiała się zbytnio na tym.
- Draciel! - Mizuhara wykorzystał, to podczas gdy żółw zaatakował z impetem dysk dziewczyny. A ten z łatwością wyleciał z areny.
- Aiko skup się na grze! - skarcił ją kapitan Silver Team, gdy ta podnosiła swój dysk.
- Max!... - wykorzystując chwilę tej przerwy, Hikaru pojawiła się przy blondynie. - ...Teraz będzie gorzej...Max... - zacisnęła dłonie - ...Ona....z grupy Silver Team tylko Isei i Natsuo nie atakują przeciwnika...
- Atakują przeciwników? - chłopak spojrzał na nią z niedowierzaniem.
- Tak... - odpowiedziała ciszej - ...Aiko jest nieobliczalna...Wybrałam cię bo sądzę, że Draciel powinien sobie poradzić...Ale...nie wiem....Słuchaj. Jeśli będziesz miał dość po prostu zrezygnuj...
Chłopak przyłożył jej palec do ust, kręcąc głową, żeby już nic nie mówiła.
- Spoko, poradzę sobie.
- e...ym... - kiwnęła głową - Poczym zeszła z areny, gdyż właśnie miała się zaczynać kolejna runda - Powodzenia... - odpowiedziała jeszcze rudowłosa.
- 3... 2... 1... Let it Rip! - dyski momentalnie znalazły się na arenie.
- Nie będę tak łaskawa jak Natsuo! Shigeru! - z dysku dziewczyny wyłoniła się pomarańczowo-złota mysz - Najpierw załatwmy jego! Thunder Shaft!!! - w tym momencie w całej sali cos błysło. Usłyszano grzmot a po chwili w blondyna walnęło parę wyładowań elektrycznych, wydobywających się z dysku czarnowłosej.
Max krzyknął, podczas gdy reszta Bladebreakers`ów patrzyła z niedowierzaniem na to, co widzi przed sobą.
- Max!!! - Sora chciała do niego podbiec.
- Stój! - Rei i Kai złapał ją za rękę. - Poradzi sobie.
Powiedzieli to razem, choć każdy z nich miał strach w oczach.
Zatrzymana przez przyjaciół mogła tylko obserwować dalszy ciąg...Widząc iż blondyn jest zdezorientowany, Aiko podobnym atakiem, wyrzuciła dysk chłopaka poza arenę.
- W tej rundzie cię zmiażdżę... - zaczęła - ...Lepiej się wycofaj!
Max pokręcił głową, aby się otrząsnąć. Wziął Draciel`a do ręki.
- Naprawdę myślisz, że się wycofam? Głupia jesteś... .
- To ty jesteś głupi dalej walcząc! - wyciągnęła wyrzutnię wraz z dyskiem przed siebie - ...Będziesz cierpiał, obiecuje cię to! I to niby w imię czego?!
- W imię przyjaźni. - powiedział dumny z siebie. Szybko nastawił wyrzutnię.
- Phi...bajeczka - skomentowała krótko, gdy usłyszeli...
- ...Let in Rip!!!
Zaczęła się ostatnia walka tej rundy.
- Dajesz, Max!
Mizuhara uważnie przyglądał się każdemu ruchowi dziewczyny.
- Shigeru, powtórz atak! - ponownie coś walnęło w blondyna.
Hikaru zakryła twarz dłońmi. Nie mogła na to patrzeć...Max mimo wszystko nie krzyknął, Stłoczył wrzask w sobie.
- Dobrze Max! Zachowaj jasność umysłu! - krzyczał szef
- Nie skupiaj się na bólu! - Tyson dopingował go całym sobą.
Właśnie... Racja... Dam radę!
Chłopak otworzył zaciśnięte oczy.
- Draciel!
- To ci nic nie pomoże! Shigeru! - jej dysk zaczął wytwarzać wyładowania elektryczne i zmierzał ku Draciel`owi.
- Teraz - z dysku chłopaka wyszedł potężny, fioletowy żółw i ruszył na bestię dziewczyny.
- Taki mały żółwik nic mi nie zrobi! - mysz wyrzuciła przed siebie wyładowania, skierowane na blade`a przeciwnika.
- Draciel, chowaj się! - wszystko odbiło się od mocnej skorupy.
- Co?!! - jej własne fale uderzyły w dysk dziewczyny, ale jeszcze się trzymał.
- Świetnie Max! - Konomiya zaczął krzyczeć.
- Teraz! - żółw wrócił do normalnej postawy, po czym ruszył z impetem na mysz, wraz z falą wody. Która przykryła dysk zaskoczonej czarnowłosej.
Po krótkiej chwili woda rozstąpiła się, ukazując wirującego Draciela, oraz mysz... która schowała się w swoim dysku, który po chwili zatrzymał się.
- Zwycięża Max z Bladebreakers!!!
Rozległo się po pomieszczeniu a czarnowłosa opadła na kolana.
- Max!
Cała jego drużyna podbiegła do blondyna.
- Nic ci nie jest? - zapytała dalej ze strachem w oczach Sora.
- Nie... Oprócz tego, że mam mętlik elektryczny w głowie. - chłopak uśmiechnął jednak w ciele nadal czuł ból.
- Max... - najwidoczniej chciała jeszcze cos powiedzieć, jednak w tym momencie przerwał jej D.J.
- Z powodu problemów technicznych finał odbędzie się jutro!!! Tak więc zawodnicy mają jeszcze niecały dzień na przygotowanie!
- Uff... w tym samym momencie.. blondyn zemdlał.
- Max! - pierwsza oczywiście uklękła przy nim dziewczyna, następnie reszta grupy.
- ...Zabierzmy go do domu...Lepiej, aby odpoczął - zaczął szef.
- Yhm... - Tyson oraz Rei wzięli chłopaka, podczas gdy ten drugi rzucił ostatnie spojrzenie na drużynę przeciwną. Która właśnie opuszczała stadion. Czarnowłosy zauważył iż Hiro rzucił im złośliwie spojrzenie, poczym zniknęli....
...Jeszcze Cię dorwę... - mruknął chłopak w myślach, po czym razem ze swoją drużyną ruszył w stronę wyjścia.
Gdy znaleźli się w domu, chłopacy położyli blondyna w jego pokoju na łóżku...Sora natomiast sama usiadła w salonie, pogrążając się w swoich myślach.
- A Ty co? Nad czym myślisz? - Hiwatari stanął za nią.
- ym...Max`owi mogło się coś stać....Czułam...że to moja wina...
- Spokojnie, On sam chciał walczyć.
- Ale go zgłosiłam... - lekko spuściła głowę.
W tym samym momencie poczuła dłoń na ramieniu. Po chwili dotknęła ją swoją dłonią.
- ...Przynajmniej nie będę się martwić o was w finale... - starała się lekko uśmiechnąć.
- Ale my się będziemy o Ciebie martwić. - Kai kucnął przed nią.
- ...Dzięki - odpowiedziała ciszej - ...Ale postaram się wytrzymać...znaczy dać z siebie wszystko - uśmiechnęła się w zakłopotaniu. Wiedziała jak Hiro zawsze walczył.
- Możesz powiedzieć, jak walczy ten cały Hiro, czy jak mu tam? - niebieskowłosy spojrzał jej w oczy.
- ym...Nigdy nie walczył ze mną jak z wrogiem...Ale widziałam jak z nimi walczył...i to mnie jutro czeka... - Umilkła na chwilę - ...Od niego dostałam Dokuhebi...
- Czyli, że łączy Was więź... - szepnął Kai, kierując spojrzenie w ziemię.
- Co? - dziewczyna jakby się otrząsnęła - ...O czym ty mówisz? - spojrzała na niego nie mogąc uwierzyć w to co powiedział.
- Skoro dał Ci bestię, łączy Was więź. Nie wiem... jest Twoim przyjacielem?
- ...Był... - rudowłosa wstała - ...Nic nas nie łączy...Zrozum...On jako pierwszy polubił mnie taka jaką byłam...Gdy wszyscy ode mnie odeszli... - znów zrobiła krótką pauzę - ...Drugą osobą był Tyson... - spojrzała na swój dysk.
- W każdym bądź razie... - Kai spojrzał na nią. - Jesteś pewna, że chcesz walczyć?
W tym momencie lekko spuściła głowę, poczym przeszła obok chłopaka, kierując się ku drzwiom.
- ...Idę potrenować...
Hiwatari nie zatrzymywał dziewczyny. Spojrzał tylko za nią kątem oka.
Gdy opuściła dom...Minęły jakieś cztery godziny od tamtej chwili. Był już wieczór a Hikaru dalej, bez wytchnienia i chwili przerwy trenowała w ogrodzie za domem. Widać było iż jest zmęczona, ale dalej robiła swoje...
W tym samym momencie na podwórku znalazła się cała drużyna Baldebreakers`ów.
- Hikaru-chan, bo się wykończysz. - Rei jak zwykle był uśmiechnięty.
- No, właśnie, Rei ma rację.
- ...Nic mi nie będzie - odpowiedziała krótko, pozostając przy treningu. Jej oddech był coraz cięższy, ale starała się to ukryć.
- Dosyć! - Kai położył jej dłoń na ramieniu. - Jako kapitan, każę Ci skończyć.
Tyson spojrzał na niego zaskoczony.
- A zawsze powtarzasz, że treningu nigdy za dużo...
Jednak Sora odtrąciła rękę, mając zamiar wrócić do swojej roboty, gdy w tym momencie upadła na kolana, dysząc ciężko.
- Jak mówię dosyć, to znaczy dosyć. - Hiwatari schylił się i wziął dziewczynę na ręce. - Tyson, weź Dokuhebi.
- Tak jest - stwierdził 'dumnie' i wykonał polecenie.
- ...Nic...mi...nie...jest... - odezwała się ciszej błękitnooka, jednak nie wyrywała się i lekko przymknęła oczy.
- Uspokój się, musisz się przespać. - szepnął kapitan, kierując się w stronę rezydencji. - Tyson, chodź!
- Idę, idę! - odkrzyknął Konomiya, ruszając za Kai`em.
Po kilku minutach Kai położył dziewczynę na łóżku.
- Śpij, - mruknął cicho, uśmiechając się delikatnie.
Tyson odłożył blade na szafce i ruszył ku drzwiom.
- ...Tylko nie hałasuj jej nad uchem - powiedział i wyszedł zamykając za sobą drzwi.
- Kai... - Hikaru leżała z zamkniętymi oczyma.
Hiwatari usiadł obok niej na łóżku.
- Słucham?
- ...Hiro i mnie...nigdy nie łączyła taka więź...O jakiej myślisz.... - stwierdziła ciszej, lekko podnosząc powieki.
- Ale... Skoro dał Ci bestię...
- ...Nie miałam wtedy przyjaciół...On też nie za dużo...Darzyliśmy się szacunkiem...A Dokuhebi wręczył mi na urodziny...Dwa dni przed poznaniem Tyson`a....
- A kto jest teraz Twoim przyjacielem? - zapytał cicho, uśmiechając się lekko.
- ....Wy... - odpowiedziała choć trochę niepewnie. Dalej nie wiedziała czy może tak nazywać całą grupę Bladebreakers.
- Ty jesteś naszą przyjaciółką. - uśmiechnął się chłopak, gładząc ją po włosach.
Ta uśmiechnęła się delikatnie.
- ...Dziękuję...to dużo dla mnie...znaczy... - zamknęła oczy.
Chłopak przez chwilę nic nie mówił, tylko patrzył na nią. Był uśmiechnięty. Po kilku sekundach ciszy jednak, nachylił się i ją pocałował.
By Shiguroya & Senritsu (Kat_Erin)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz