CPM

poniedziałek, 26 marca 2012

Beyblade cz.3


Następnego dnia cała drużyna bladebrakers znajdowała się już na lotnisku czekając na samolot.
- ...Ech...znów lecimy...Nienawidzę tego samolotowego żarcia - narzekał trochę Tyson.
- Oj, się czepiasz.... - Max napił się trochę coli z kubka
- Może... - najwyraźniej chłopakowi nie chciało się dzisiaj kłócić, prawdopodobnie przez to iż musiał wstać o wiele wcześniej niż zwykle.
- Tyson - obok reszty pojawiła sie Hikaru - ..wziąłeś wszystko?
- Nie, pewno zapomniałem szczoteczki do zębów, zresztą, jak zwykle
- Jesteś odrażający
- Trudno
Dziewczyna omal nie glebnęła tak jak i reszta. Jednak na szczęście w tym momencie usłyszeli, że ich samolot właśnie wylądował i mają się udać w jego kierunku...Wszyscy zgodnie ruszyli przodem, tylko Sora szła bardziej z tyłu, co zauważył jedynie Hiwatari, ale jak narazie nic się nieodezwał. Gdy w pewnym momencie rudowłosa dogoniła go, oddając przy tym chustkę z wczoraj.
- Jeszcze raz dziękuję...Spokojnie jest czysta. Wyprałam ją.
- Yhm... Dzięki. - mruknął Kai, biorąc od niej chusteczkę. Następnie popchnął ją trochę do przodu. - A teraz, się pospieszmy
- Idę, idę...Nie musisz mnie popychać - odpowiedziała dość spokojnie co było dziwne. A po chwili znajdowali się już na pokładzie.
- No, ja siedzę tutaj! - Tyson momentalnie zajął jakieś miejsce przy oknie.
Gdy wszyscy w końcu się usadowili, samolot wystartował...Hikaru siedziała sama bardziej z tyłu, również przy oknie z nieodgadnięta miną. Gdy w pewnym momencie przysiadł się Hiwatari, spojrzała na niego pytającym wzrokiem.
- ...Chyba niezbyt się cieszysz - zaczął.
- e?...Ależ cieszę się. W końcu jestem w Bladebreakers i...
- Nie o to chodzi...Nie chcesz lecieć do Beverly Hills... - rzucił jej krótkie spojrzenie, które ona starała się uniknąć.
- ....Może...
- Skoro nie chcesz mówić to nie...I tak się wyda.
Skończył mówić i nastała cisza. Wiadomo było iż to koniec tej rozmowy, jedna chłopak nieprzesiadł się spowrotem na swoje miejsce. A Sora nawet go o nic nie zapytała. Nawet było jej miło, że siedzi przy niej...
Rei z uwagą przypatrywał się dwójce.
No, mówiłem, że gołąbki... mówiłem...
Większości drużynie podróż strasznie się dłużyła, a ponieważ musieli wcześniej wstać, to naszej trójce śpiochów nie było łatwo. Tyson zasnął już po jakiś dwóch godzinach. Max jakoś się trzymał, póki nie glebnął na laptop szefa. Hikaru natomiast w pewnej chwili przymknęła oczy i usnęła a jej głowa delikatnie osunęła się na ramię Kai`a. Chłopak spojrzał zaskoczony na nią, jednak uśmiechnął się delikatnie i nie ruszył z miejsca, co by nie zbudzić dziewczyny. Rei natomiast patrzył przez okno na miasto, nad którym przelatywali. Myślał...W końcu po dłuższym czasie samolot zaczął lądować, a trójka śpiących królewien dalej słodko spała. W końcu po kilku godzinach chłopak westchnął.
- Ej, ludu, pobudka, wstajecie, dolatujemy! - powiedział, przeciągając się.
Blondyn zbudził się jako pierwszy...Tyson ziewnął głośno i otworzył oczy.
- Nareszcie. Strasznie wyczerpująca ta podróż.
Ostatnia obudziła się rudowłosa, a gdy się zorientowała, że opiera się o Hiwatari`ego, zrobiła się lekko czerwona, momentalnie odsuwając się z zakłopotaniem.
- Ładnie śpisz. - szepnął cicho Kai, po czym spojrzał w zupełnie inny, kierunku.
Słysząc to rudowłosa zrobiła się jeszcze bardziej czerwona, ale również trochę zaskoczona. Jednak nieskomentowała tego, bojąc się, że może się przesłyszała, a i tak by niewiedziała co powiedzieć.
- Dobra, wychodzimy! - Rei wstał, po czym czekał na resztę.
- Powietrze! - usłyszeli głos Max`a który już był na zewnątrz, a zanim poszedł Tyson.
- Ziemia!
Zrezygnowanie ruszył za nimi Kenny, ale Hikaru przez moment jeszcze się wahała spoglądając na swój dysk.
- Gołąbki, kurde, ile można na Was czekać?!
Kai jednak zignorował głos Rei`a.
- W porządku? - zapytał siedzącej obok dziewczyny.
- em...Tak...ym...Może...może powinnam zostać....W końcu dacie sobie sami radę...
Chłopak jednak złapał ją za rękę, a co za tym idzie również dotknął dysku dziewczyny, który jej zasłonił.
- Mowy nie ma, reprezentantko.
- e?...Ale...Przecież świetnie sobie poradzicie - starała się uśmiechnąć.
- Ej, no co Ci jest...
- Nic... - odpowiedziała natychmiastowo.
- Widzę... Możesz być szczera, nikomu nie zdradzę.
- Nie dzięki...i tak się dowiecie...Jak ty to ująłeś...
Tym razem to on ją trącił łokciem.
- Ej... - Kai spojrzał jej w oczy.
Rudowłosa jednak nic niepowiedziała, a w tym momencie wbiegł poirytowany Tyson.
- Ile można na was czekać! To że jesteś kapitanem a ty reprezentantem nie usprawiedliwia was! No już idziemy!
Chwycił dwójkę przyjaciół za ręce i nim się obejrzeli byli już na lotnisku.
Rei wolnym krokiem podszedł do dwójki przyjaciół i patrząc gdzie indziej szepnął:
- Gołąbeczki.
Sora rzuciła mu mordercze spojrzenie.
- Znajdźmy nasz hotel. Dizzy nas zaprowadzi - szef załączył swojego laptopa po czym wszyscy ruszyli zanim w głąb miasta.
Kon zaśmiał się pod nosem, gdy oberwał w głowę od kapitana drużyny.
- Jesteśmy - odezwał się Kenny, gdy w końcu doszli do hotelu o ile można go tak nazwać. Miał chyba z 50pięter. Był bardzo jasny i w większości pokryty szkłem. A przy wejściu rozwinięty był czerwony dywan.
- Osz kuuuuuuuuurde....... - Tyson`owi szczęka opadła
- Tyson nie zachowuj się jak nietutejszy - powiedział blondyn, ale gdy zobaczył piękny i srebrny hol znajdujący się w środku sam jęknął z zachwytu.
- Przyganiał kocioł garnkowi. - rzucił mu przez ramię Kon, wchodzący do środka.
Tymczasem szef podszedł do recepcji, gdzie stał wysoki mężczyzna ubrany w drogi garnitur, jak można było zauważyć.
- Dzień Dobry. Mamy zarezerwowany pokój. Jesteśmy Bladebreakers.
- Chwileczkę - mężczyzna zmierzył ich spojrzeniem, poczym zaczął grzebać w komputerze.
- Zaczynam się bać. - jęknął Tyson
- To, że źle na nas patrzy jeszcze nic nie oznacza - odpowiedział blondyn.
- Niestety - zaczął recepcjonista - Rezerwacja wygasła rano.
- Wykrakałem - skarcił się cicho Max.
- Jak to?! - Kenny próbował to jakoś wyjaśnić - Przecież pan Dickenson sam rezerwował nam hotel!
- Przybyliście za późno. Dowidzenia. Rei`owi wyskoczyła żyłka na czole. Szybko podszedł do recepcjonisty i przechylił się przez ladę, próbując zachować spokój.
- Słuchaj pan! Mieliśmy zarezerwowany pokój, i nic nie wiedzieliśmy, że może ona wygasnąć! Więc, albo dasz nam to, co nam zarezerwowano, albo skontaktujemy się z kim potrzeba!
W tym momencie wokół bladebreakers pojawiło się kilku mężczyzn w mundurach.
- Ochrona proszę pokazać im wyjście – powiedział recepcjonista.
Tyson, Max i Kenny ze strachem zaczęli się cofać.
- Ta... - Rei natomiast wyprostował się i poprawił ubranie.
Kai złapał za rękę Hikaru i pociągnął, zostawiając chłopaka.
- Rei! Daj spokój i chodź!
- Hikaru-chan ma rację. Znajdziemy inny pokój! - dodał blondyn nadal cofając się.
- Nie lubię, kiedy się nas tak traktuje... - mruknął pod nosem Kon, krzyżując ręce na klacie.
- Rei-kun, chodźmy! - tym razem Sora odezwała się jakby lekko błagalnym tonem.
Chłopak spojrzał na nią zszokowany. Korzystając z okazji Tyson i Max chwycili czarnowłosego za ręce.
- Dowidzenia panom
- Miło było poznać
Teraz cofali się ku wyjściu ciągną ze sobą chłopaka.
- Dobra, dobra... - Rei wyrwał się z rąk chłopaków i spojrzał na ochronę, potem na recepcjonistę. - I tak się z kimś skontaktuję...! - widząc zbliżającą się ochronę szybko czmychnął za drzwi.
Gdy wszyscy znaleźli się na zewnątrz odetchneli z ulgą.
- Rei jesteś czasem za bardzo porywczy - zaczął Tyson.
- Jakby cię znokautowali to nie mógł byś brać udziału w turnieju - zażartował blondyn.
- Miałem ochotę im przywalić.... - mruknął cicho i dość niezrozumiale chłopak.
- Uspokój się... - rzucił krótko Hiwatari.
- No to w drogę...Pobłądzimy sobie trochę po mieście - stwierdził niechętnie szef, choć chciał w to wrzucić trochę entuzjazmu.
- Musimy znaleźć jakiś hotel.... - burknął Tyson, krzyżując ręce i zakładając je za głowę.
- Nie wiem czy mamy pieniądze na tutejszy hotel - westchnął Max.
- ...Znajdziemy nocleg... – rudowłosa założyła plecak, poczym włożyła ręce do kieszeni, odwróciła się i zaczęła iść.
- A pani gdzie. - Kai złapał ją za rękę.
- Szef powiedział, że pochodzimy sobie troche to lepiej zacząć od razu...To chyba lepsze od siedzenia tutaj, prawda? - odpowiedziała po krótkiej chwili ciszy.
- Radzę podzielić się na grupy. - rzekł Rei, gdy już ochłonął.
- Raczej wątpie czy to dobry pomysł...Nie znamy tego miasta - stwierdził niepewnie Kenny.
- A mnie się on podoba... - Rei spojrzał z perfidnym uśmieszkiem na Hikaru i Kai`a. Chłopak momentalnie puścił rękę dziewczyny.
- ech...Max, Tyson co sądzicie?
- MY??? - wpadli sobie w słowo obydwoje. - Nam to ryba!
Szef złapał się za głowę.
- A jak się potem znajdziemy lub skontaktujemy, jeśli ktoś cos znajdzie? - widać jako jedyny starał się myśleć racjonalnie, albo wynajdywać sobie kolejne pytania.
Rei westchnął i wyciągnął z kieszeni komórkę.
- Nie znasz tego...?
- Bardzo śmieszne...ech...no dobra - stwierdził w końcu ze zrezygnowaniem w głosie, brązowowłosy - ...Niech wam będzie...
- No! To jak się dzielimy? - Tyson wyskoczył do góry...
- Może na dwójeczki. - Rei patrzył kocim wzrokiem na Kai`ia i Hikaru
- Może być, ale raz raz. Nie chce całego dnia przesiedzieć na dworze - popędzał blondyn, gdy Sora rzuciła mordercze spojrzenie Rei`owi.
- No, to czekam na propozycje.... - Rei odsunął się z zasięgu jej rąk.
- Oh Rei zacząłeś to mów, bo trzeba iść do baru...znaczy hotelu szukać - poprawił się szybko Tyson.
- ... - szef siedział cicho.
- No, to ja mam propozycję. - odezwał się Kai, patrząc z perfidnym uśmieszkiem na Kon`a, który głośno przełknął ślinę.
Wszyscy spojrzeli lekko zdziwionym wzrokiem na kapitana, poczym ich wzrok zamienił się w pytający.
- Słuchamy...kapitanie - zadrwił lekko Tyson.
- No więc... Tyson, Max idziecie z Kenny`m, który będzie miał Was na oku. Hikaru idzie ze mną . - chłopak spojrzał na czarnowłosego. - I z Rei`em...
- To w drogę! - krzyknął Kinomiya, odwracając się i radośnie idąc przed siebie.
- To narazie - Max ruszył za przyjacielem.
- ...Pewnie wejdą do wszystkich restauracji po drodze - szef, niezbyt entuzjastycznie, ale ruszył za nimi.
W tym czasie Sora odwróciła się w druga stronę.
- To chodźmy...
Zaczynam się bać.... - jęknął Rei w myślach, poczym ruszył za Kai`em, myśląc, aby ich jak
najszybciej zgubić, albo zniknąć im z oczu.
O dziwo na czele trojki szła rudowłosa. Miała lekko spuszczoną głowę i ręce schowane w kieszeniach. Nieodzywała się. Ale można było odnieść wrażenie iż wie dokąd idzie. Kai podszedł do niej.
- Ej, co Ci jest....
Rei natomiast spojrzał na nich.
- To ja może Was zostawię, Gołąbeczki, co?
- Nic...A co do ciebie - zwróciła się do czarnowłosego - Dzieliliśmy się na trzyosobowe grupy, więc chcąc nie chcąc idziesz z nami...Rei-kun.
- aaa..... - Rei złapał się za głowe i potrząsnął nią.
Błekitnooka szła dalej.
- Nie podoba ci się jak cię nazywam...Rei-kun? - zapytała obojętnym tonem nieodwracając się twarzą.
- ...Nikt tak do mnie nie mówił. - przyznał się chłopak spuszczając głowę, po czym zatrzymał się na moment, mając nadzieje, że reszta o nim zapomni.
- Zawsze jest ten pierwszy raz i nie zostawaj w tyle, Rei-kun.
W tym momencie obok policzka rudowłosej coś śmignęło. Po chwili okazało się iż był to jakiś blade. Cała trójka spojrzała w stroną, z której się pojawił i ujrzała tam...pięciu nieznanych bladerów.



By Shiguroya & Senritsu (Kat_Erin)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz