CPM

niedziela, 25 marca 2012

Beyblade cz.2

Właśnie wstawał kolejny ranek. W dojo, gdzie wszyscy wcześniej spali, teraz zostało trzech śpiochów: Tyson, Max i Hikaru.
- Eh, rany, ludzie, ile spać można... - głowa Rei`a leżała na stole w kuchni.
- Max i Hikaru musieli się zarazić od Tyson`a - odezwał się szef, który niedawno przyszedł.
- ...Wystarczy ich obudzić - stwierdził Hiwatari pijąc poranną herbatę.
- Ta... Z Max`em i Hikaru trudności nie będzie aczkolwiek z Tyson`em... mogą być. - Rei oparł czoło o stół.
- Jutro nie mogą zaspać - tym razem Kenny był już bardziej poważny - ...Musimy jutro wyruszyć z samego rana, jeśli chcemy zdążyć na mistrzostwa kwalifikacyjne w Beverly Hills.
- Będzie trzeba im to powiedzieć... - czarnowłosy wstał i podszedł do kuchni, robiąc sobie trzeci już kubek herbaty.
- Każemy Tyson`owi iść wcześniej spać i po sprawie - stwierdził obojętnie Kai. W tym samym czasie Sora właśnie się obudziła a obok siebie ujrzała...
- Aaaaa!!! Tyson kretynie! ...stopę Kinomiyi.
Momentalnie w drzwiach pojawiła się grupka siedząca przed chwilą w kuchni - Kenny z laptopem, Kai z kubkiem w ręce, popijając herbatę, a Rei z torebką herbaty w dłoni. Max również się obudził. Dziewczyna momentalnie wstała a widząc, iż ciemnowłosy dalej śpi, niewytrzymała i rzuciła nim o ścianę.
- Aua! Hikaru, odwaliło Ci?!!- Tyson momentalnie się obudził, przez co reszta chciała wybuchnąć śmiechem.
- Następnym razem uważaj jak śpisz! I najlepiej nie tak blisko - odwróciła się mijając resztę w progu i udała się do łazienki.
-Hikaru-chan, spokojnie... - Rei spojrzał za nią, podczas gdy reszta powstrzymywała Tyson`a od rzucenia się na nią.
Jednak dziewczyna już zniknęła za drzwiami łazienki.
- Masz ten magnetyzm Tyson - blondyn uśmiał się pod nosem.
- Ta... Magnetyzm. - Tyson pokazał Max`owi język. - Ty też go masz....
- I jest bardziej niezawodny od ciebie
- Dobra dosyć tego...Niech śpiochy idą jeść bo trzeba iść - wtrącił się nagle Hiwatari.
- No, to papa. - Rei wygonił Max`a i Tyson`a do kuchni, po czym usiadł pod ścianą i odetchnął z ulgą. - Kryzys zażegnany
- Jeśli się niepozabijają... - odpowiedział niepewnie Kenny.
- ...I jeśli kuchnia wyjdzie z tego cała - dodał Kai.
- ... - Rei momentalnie wybiegł z pokoju, kierując się w stronę kuchni. Po chwili.. - AAAAAA!!!MAX!!!TYSON!!!
W tym momencie w drzwiach pojawiła się rudowłosa a za nią szef, oboje zwabieni krzykiem. Kuchnia była cała w jedzeniu - na ladzie było masło oraz pomidory, na podłodze leżały kawałki żółtego sera... a na środku pokoju stali Max i Tyson rzucający się jedzeniem. Rei załamał ręce.
- .......SPOKÓJ!
- To on zaczął!
- Akurat!
Dalej nieprzestawali. Rudowłosa osunęła się zrezygnowanie na kolana, gdy po chwili głos zabrał Kenny.
- Jak się nieuspokoicie nie dostaniecie z powrotem dysków!
Chłopcy spojrzeli po sobie i potem na Kenny`ego, ostatnią amunicją uderzając w siebie, aż w końcu Rei stanął między nimi i złapał ich za ręce.
- Dzisiaj nie dostajecie blead`ów, koniec pieśni
- ech...A ja nawet nie zjadłam śniadania - oczy Sory zaszkliły się.
- Idziemy na miasto, aby zaopatrzyć się na jutro... - zaczął Hiwatari, który właśnie wszedł - ...więc zjesz coś w jakiejś kawiarni Hikaru...A Tyson i Max zapłacą.
- Dobry pomysł, więc idziemy. - Rei pociągnął Tyison`a i Max`a ze sobą.
- Skoro nie ja płacę to chyba też tam zjem.
Podsumował to szef i ruszył za trójką przyjaciół. Hikaru spojrzała za nimi trochę zdziwionym wzrokiem, a gdy chciała wstać ujrzała przed sobą rękę Hiwatari`ego.
- ...No dalej...Nie mamy całego dnia - rzucił tylko, a po chwili dziewczyna przyjęła pomoc.
- Gołąbki! Ruszcie się stamtąd!- usłyszeli z zewnątrz głos Rei`a
- Rei!!! - błękitnooka zrobiła się lekko czerwona na twarzy co pasowało do koloru jej włosów. Kai natomiast niezwrócił na to zbytniej uwagi, choć może tylko się tak wydawało...Wyszli za resztą.
W drodze Rei spoglądał w kierunku "gołąbeczków".
- No, co... Nie mogłem się powstrzymać...
- No wiesz...chyba powinieneś brać lekcje panowania nad sobą, razem z Tyson`em - odburknęła mu Sora.
- Och, daj spokój... - Kon trącił ją lekko łokciem. -
Nie chciałem nic złego powiedzieć...
- Ta... - westchnęła - ...Chyba wstałam dzisiaj lewą nogą...
- Nogą Tysona - wtrącił się z uśmieszkiem Max.
Tyson rzucił mu wściekłe spojrzenie, jednak zanim zdążył coś powiedzieć, znaleźli się przed restauracją.
- Wreszcie jesteśmy - dziewczyna od razu zmieniła ton na radośniejszy. Chwyciła Max`a i Tyson`a pod ramię, poczym pociągnęła ich do środka. A gdy wszystko zamówili, usiedli przy jednym stoliku na zewnątrz kawiarni.
- A Hilary gdzie? - Rei usiadł obok pozostałych.
- W domu, ma dużo prac domowych
- Kenny, nie wiesz czy ona wybiera się jutro z nami? - zapytał blondyn, który też zamówił sobie śniadanie, bo jego wylądowało na którejś ścianie w kuchni Kinomiyi.
- Nie, powiedziała, że nie. - szef spojrzał na niego. - Może to i lepiej?
- Może...Przynajmniej nie będzie tak ciężko z treningami a Tyson pewnie się cieszy.
Wszyscy zwrócili wzrok na ciemnowłosego, który akurat wcinał swoją porcję.
Więc ją szybko przełknął.
- Co się znowu na mnie lampicie?
- Bo jak jesz to nie można od ciebie oderwać wzroku - zakpiła sobie rudowłosa, która zaczęła jeść swoje śniadanie.
- Oh... No wiesz.....
- Zaczyna się. - Rei spuścił głowę, pijąc już czwartą dzisiaj herbatę
- Dzieci... - skomentował ich krótko Hiwatari.
- Mam nadzieję, że mnie nie masz na myśli... - Kon spojrzał na niego.
- Bez obaw...Tyson znajduje się na pierwszym miejscu
- A Ty co, ranking prowadzisz....? - Kon westchnął i dopił herbatę.
Hiwatari pozwolił sobie nieodpowiedzieć na to pytanie.
- To może mały zakładzik - odezwał się już trochę znudzony blondyn do Kinomiyi.
- Jaki znowu zakładzik?
- Kto zje więcej ciasta wygrywa - Max uśmiechnął się szerzej podsuwając sobie i przyjacielowi pierwszy kawałek.
- ............. - Tyson przez chwilę patrzył na ciasto. - ..........ZGODA!
- Świetnie... - blondyn zajął "pozycję"
- ...Super...tylko się nie udławcie - odpowiedziała normalnym tonem dziewczyna.
- No to.... START! - Tyson wziął pierwszy kawałek, załamując Rei`a i Kai`a
Blondyn niepozostawał mu dłużny, a reszta grupy starała się jakoś zignorować ich zakładzik, co niezbyt wychodziło.
- No Max pokaż na co cię stać - dopingowała go Sora.
- Dalej Tyson, przecież się nie dasz - a ciemnowłosego mobilizował Kenny.
W tym samym czasie w stronę restauracji zmierzała Shiguroya. Była dość załamana.
Wtem usłyszała znajomy głos rudowłosej z wczoraj.
- Tyson, nie rozrzucaj tego na wszystkie strony!
Spojrzała w tamtym kierunku i widząc znane jej osoby uśmiechnęła się lekko.
- No to chyba remis - skomentował ostatnie wybryki przyjaciół, szef.
Rudowłosa westchnęła lekko uśmiechając i kątem oka zauważyła blondyne. Od razu jej pomachała.
Dziewczyna odmachała jej i podeszła wolno do stolika.
- Ohayou...
- Ohayou - odpowiedziała rudowłosa, gdy reszta spojrzała na nową. Widząc to Hikaru postanowiła ich sobie przedstawić - To Miyako Shiguroya, poznałyśmy się wczoraj. Miyako to Max, Tyson, Rei, Kenny i Kai. Krócej Bladebreakers.
- Miło mi poznać. - dziewczyna skłoniła się nisko. - Hikaru-chan, można spytać, co tu robicie o tej godzinie?
- Tyson i Max zaprosili nas na śniadanie - odpowiedziała półprawdą rudowłosa.
- Jakie zaprosili! - Tyson spojrzał na nią zaskoczony.
- No właśnie! - Szybko przyłączył się do niego Max
- Ten bałagan w kuchni był jak zaproszenie - skarcił ich Hiwatari.
- Kai, uspokój się... - Rei zaśmiał się nerwowo. - Nie chcę, żebyście wszczynali nową kłótnię...
- Ja jestem spokojny - stwierdził normalnym tonem - ...Czego nie można powiedzieć o tej dwójce.
- Dzień jak co dzień - podsumowała ich Sora, zwracając się do koleżanki - ...Może usiądziesz?
Miyako uśmiechnęła się delikatnie i kiwnęła głową. Po chwili siedziała wraz z resztą przy stoliku, jednak nic się nie odzywała, podczas gdy Tyson i Max kłócili się w kółko.
- A ty co robisz o tej porze na mieście? - zagadnęła Hikaru, starając się nie zwracając uwagi na kłócących się.
- Spokój! - Rei po raz kolejny uciszył kłótnię, a Tyson i Max naburmuszyli się na siebie i skrzyżowali ręce na klacie.
- Ja tak zawsze, poza tym, musiałam odreagować trochę ^^'
- Odreagować? Co takiego? - zdziwiła się lekko, biorąc do rąk szklankę z herbatą.
- Yyy.... - zastanowiła się przez chwilę. - Pokłóciłam się z kimś.... - wiedziała, że powiedziała za dużo.
- Yhm...Chyba nie powinnam w to wnikać - odpowiedziała trochę niepewnie.
- Jutro wyruszamy? - usłyszeli Kinomiyę rozmawiającego z szefem.
- Tak. Każda drużyna ma turniej kwalifikacyjny w innym kraju i mieście.
- A my?
- W Beverly Hills
W tym momencie, gdy szef odpowiedział na pytanie, rudowłosa upuściła szklankę, która roztrzaskała się na kawałeczki.
- Hikaru-chan, co się stało? - Miyako spojrzała na nią, tak samo jak reszta.
- ee...yym...Nic...Niezdara ze mnie...
Odpowiedziała po krótkiej chwili, a Hiwatari zmierzył ją podejrzliwym spojrzeniem.
- ...Powinnam chyba już iść. - Shiguroya gwałtownie wstała od stołu.
- Daj spokój - rudowłosa również wstała a chłopacy mogli zauważyć niewielką ranę na jej dłoni.
Wszyscy po sobie spojrzeli, oprócz Kai`a, który westchnął i wziął jej dłoń, obwiązując ją chustką. Sora spojrzała na niego, zdziwionym wzrokiem i nie wiedzieć czemu lekko się rumieniąc.
- em...Dzięki....
- Uuu..... Hikaru się zarumieniła.... - Tyson zrobił minę, jak kot.
- Siedź cicho kretynie! I coś ci się przywidziało - odparła niemal natychmiastowo dziewczyna.
- Nie no... Ja muszę wracać. Drużyna na mnie czeka. - przez jej twarz przebiegł smutek, aczkolwiek tylko jedna osoba to widziała - Rei- Żegnam, mam nadzieję.... - zawahała się. - Mam nadzieję, że będzie dobrze w Beverly Hills... Sayo! - po czym szybko pobiegła przed siebie.
Rudowłosa chciała ją jeszcze zatrzymać, ale była już za daleko.
- Skoro śniadanie skończone to idziemy na miasto - odrzekł w końcu Max - Musimy się zaopatrzyć na podróż.
- Tak właściwie to jak tam się dostaniemy, szefie? - zapytał Tyson.
- Hmm...Pan Dickenson da mi odpowiedz dzisiaj wieczorem. Wpierw miało być statkiem, ale podobno coś jest nie tak. Więc dowiemy się wieczorem.
Rei natomiast patrzył za Miyako, wsłuchując się w słowa przyjaciół. A Hikaru nie była zbyt entuzjastycznie nastawiona do podróży.
- ...Nie było jakiś lepszych miejsc niż Beverly Hills? - zapytała.
- Niestety nie mamy na to wpływu - odpowiedział jej Kenny, wstając z krzesła jak i reszta.
- No, to trzeba się zebrać - Kon przeciągnął się i wstał, prawdopodobnie jako ostatni.
Tyson i Max wciąż byli nieco na siebie naburmuszeni. Rudowłosej niezbyt podobała się ta odpowiedź, jednak nic niepowiedziała. Ruszyła wraz z resztą w kierunku sklepów, aby zaopatrzyć się na jutro co dość często podkreślał Kenny. Jednak dziewczyna nie była zbyt obecna.
...Beverly Hills....Znowu...



By Shigurya & Senritsu(Kat_Erin)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz