Pisałam wcześniej, że nie wiem jaki fanfick powinien się znajdować tutaj. Co prawda wciąż mam ochotę na One Piece, ale póki co znajdować się tutaj będzie fanfick z serii Beyblade. Jest to opowiadanko pisana wraz ze znajomą przez gg, więc nie dziwcie się jak będą tam jakieś iksde czy coś podobnego xd'
Notabene wraz z Shiguroyą (współautorką ficka) mamy od groma wspólnych opowiadań - ale to jest jedyne skończone! Pojawiać się będzie oczywiście częściami~
Miłego czytanka...
Dzień powoli się kończył. Zaczynało się tak zwane późne popołudnie. Chociaż mimo tego słońce świeciło jeszcze wysoko...Przez miasto szła dziewczyna o błękitnych oczach oraz długich, rudych włosach, spiętych w niski kuc. Na sobie miała błękitną bluzkę, a na to czarno-czerowną kurtkę ze znakiem węża na plecach. Poza tym granatowe spodnie, adidasy i na szyi charakterystyczną jasną chustę. W jednej ręce trzymała pełną torbę a w drugiej kartkę, którą właśnie przeglądała. .
To chyba wszystko co miałam kupić...Zobaczmy...hmm... - zjechała wzrokiem na sam dół listy i -
...?...Chipsy? Chwila...To pismo Tysona...znów dobrał się do mojej listy...Zabiję go...Od miesiąca u niego mieszkam a ten zawsze robi taki numer...
- Tak, tak wiem, nie powtarzaj mi tego po raz dwudziesty! - zza rogu wyszła dziewczyna o długich, blond włosach, związanych w wysoką kitkę. Miała granatowe oczy, długie i rozszerzane i dołu jeans`y, oraz jasną, zieloną koszulę. Na ręce widniała srebrna bransoletka z delfinami. Nie patrzyła przed siebie - za nią szedł wysoki chłopak o krótkich, granatowych włosach i czarnych jak noc oczach. Ubrany był w czarne ciuchy, na przodzie koszulki widniał dość dziwny znak.
Po krótkiej wymianie zdań dziewczyna zamknęła oczy, przez co szła na oślep. Spowodowało to to, że zderzyła się ramieniem z niosącą zakupy.
- A! Gomennasai! - szybko się skłoniła, przepraszając.
- Nie szkodzi - odpowiedziała rudowłosa oglądając szkody upadku. Szybko zaczęła zbierać kilka jabłek, które upuściła - ..Ja też nie patrzyłam, gdzie idę.
- Yhm... Pomogę Ci. - blondynka schyliła się, aby pozbierać część porozrzucanych rzeczy.
Chłopak tylko przewrócił oczami i poszedł przed siebie, dalej.
- Dzięki. Ale nie musiałaś się trudzić - odpowiedziała z lekkim uśmiechem na twarzy, gdy skończyła zbierać rzeczy.
- Nie ma sprawy, to w końcu po części moja wina. - dziewczyna odwzajemniła uśmiech. - Nazywam się Miyako Shiguroya. - skłoniła się.
- A ja Hikaru Sora
- kątem oka spostrzegła oddalającego się - ...On nie czeka na ciebie?
- Co? - Miyako odwróciła się i zobaczyła kolege. - Nie, on taki zawsze. Rick już po prostu taki jest...
- Yhm...A ty nie masz nad nim kontroli? - znów się uśmiechnęła.
- Ja? - otworzyła szerzej oczy. - Nie, nikt nie ma nad nim kontroli... Patrz, pokaże Ci. - odwróciła się do odchodzącego. - Rick! Gdzie Ty leziesz!
On natomiast spojrzał przez ramię na Shiguroyę, następnie ruszył przed siebie, machając jej ręką.
- Widzisz? ^^
- Taa...W pewnym sensie chyba podobny do Kaia - Rudowłosa uśmiała się pod nosem.
- Zawsze chodzi swoimi ścieżkami. - blondynka przewróciła oczami. - Nikt nie wie, gdzie go znajdzie. Trochę to wkurzające jest, no ale co poradzisz. - wzruszyła ramionami.
- Heh...ale chyba się lubicie
- Ta, bo jesteśmy w jednej drużynie. - zaśmiała się cicho. - Nie no, lubimy się.
- e?...Drużynie?
- Nom. Drużynie. - spojrzała na nią zdziwiona.
- Mówisz...o beybleadingu?...Więc też gracie... - ostatnie zdanie wypowiedziała trochę ciszej.
- Tak, o beybleadingu. - uśmiechnęła się szerzej. - Aczkolwiek, my gramy dla zabawy... Przynajmniej ja, reszta drużyny ma fioła na tym punkcie...
- ...Czasem i tak bywa...Wiesz robi się troche późno...Jeśli nie masz nic przeciw to będą już iść...
- Spoko. - dziewczyna jeszcze raz się skłoniła. - No, to pa. - puściła oczko do Hikaru i pobiegła przed siebie, krzycząc na Rick`a
Sora również się odwróciła i poszła w swoją stronę z lekko spuszczoną głową. Po kilkunastu minutach doszła do domu Konomiyi...Od razu w drzwiach pojawił się Tyson i wskazał palcem na dziewczynę.
- Od dzisiaj należysz do bladebreakers!
- ...e?!
Zza chłopaka wyszedł powoli, uśmiechnięty Max.
- No, tak.
- Jesteś naszą reprezentantką - odpowiedział obojętnie Kai stojący pod ścianą.
- Kim? Chwila...em...o co chodzi? - rudowłosa nie zbyt rozumiała sprawę.
- O to, że są nowe reguły - zaczął Kenny - Pan Dickenson powiedział, że potrzebujemy reprezentanta, który może walczyć tak jak i reszta drużyny, ale będzie nas reprezentować w ważniejszych walkach kwalifikacyjnych.
- I...ja mam być waszą reprezentantką?
- No, zostałaś już oficjalnie przez nas wybrana, Hikaru-chan. 3 xDDDDD> - Rei akurat wszedł do pokoju.
- Tak?
- No już nie rób takiej zdziwionej miny - Max objął dziewczynę ramieniem, uśmiechając się szeroko - Napewno się cieszysz i w dodatku cały czas wygrywasz z Tyson`em.
- No, jasne, że się cieszy... - Kon roześmiał się, podczas gdy Tyson dostawał białej furii.
Dopiero po chwili Sora uśmiechnęła się.
- ...Cieszę się, że...jestem w grupie - odpowiedziała, ale dalej troche nie śmiało.
- My też się cieszymy - Blondyn przytulił się do przyjaciółki co robił dość często.
- Ta, a Tyson to zaraz zacznie skakać z radości. - Rei zasłonił dłonią usta, na których widniał perfidny uśmieszek.
- Może się czegoś nauczy - Hikaru pokazała Konomiyi język.
- ...Ludzie... - Tyson starał się nie wybuchnąć, gdy podszedł do niego Rei i poklepał go po plecach.
- No, zawsze masz szansę. - zaśmiał się cicho.
- Powinieneś umieć nad sobą panować, Tyson - wtrącił się nagle szef - Ty pierwszy zgłosiłeś Hikaru.
- y? - rudowłosa spojrzała na chłopaka.
- No, tak... - mruknął trochę zawstydzony chłopak. - No, zgłosiłem ją... i co?!
- No już spokojnie - obok niego pojawił się Max - Przyznaj się, że zawsze tego chciałeś - zaczął go żartobliwie szturchać palcem po policzku.
W tym samym momencie zęby niebeiskowłosego wtopiły się w palec blondyna. Który zaczął krzyczeć.A reszta momentalnie do nich podbiegła starając się odczepić Tysona. Rei w końcu złapał gryzącego wpół i odciągnął go, co spowodowało, że chłopak puścił Max`a, jednak upadł na Rei`a
Hikaru podbiegła do Maxa, a Kenny do leżących.
- W porządku?
- Tyson bestio! - Krzyknęła na niego dziewczyna.
Niebieskowłosy zszedł z przyjaciela, który miał spirale w oczach.
- Ta, w porządku. - rzucił Tyson, gdy Rei dochodził do siebie
- Dzięki Hikaru-chan - odpowiedział blondyn, gdy rudowłosa przyłożyła mu lód do palca
- ...Tyson najwyraźniej zgłodniał.
- Tak, i chciał mi zjeść palca!- Max spojrzał z uśmiechem na Tyson`a
- ...ech...zjedzmy może kolację - rudowłosa westchnęła.
Rei w tym samym czasie wstał z podłogi i walnął w głowę Tyson`a.
- Ciężki jesteś. - uśmiechnął się i zniknął w kuchni, a za nim reszta oraz sam niebieskowłosy, klnąc pod nosem na niego
Koacja trwała w najlepsze i trochę długo...Max i Tyson znów zaczęli kłócić się o ostatni kawałek mięsa, gdzie z okazji skorzystała rudowłosa wyznając zasade "Gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta".
- No dobra, drużyno. - Kenny wstał. - Proszę o spokój, proponuję iść spać.
- O, szef zaczyna rządzić - stwierdził złośliwie się uśmiechając Konomiya.
- Ty akurat powinieneś się cieszyć śpiochu.
- Dobra, się zgadzam z szefem. - Hilary wstała i stanęła obok przyjaciela. - Raz do łóżek
Cała grupa udała się zgodnie do dojo. Mimo iż Tyson miał swój pokój to jednak wolał spać z resztą. A Hilary razem z Kenny`m poszli spać do siebie do domu.
Bladebreakers zasnęli po niedługim czasie. Wszyscy prócz Hikaru, która w pewnym momencie usiadła, wyciągając swój dysk.
...Dokuhebi...teraz nie możemy ich zawieść...
Zacisnęła rękę na blead`zie.
W tym samym czasie w jednym z domu na łóżku leżała Miyako. Patrzyła w sufit, myśląc nad czymś gorączkowo.
- Nad czym Ty znowu tam myślisz... - mruknął Rick, wchodząc do pokoju i kładąc się na drugim z łóżek.
- A... Tak sobie, nad niczym. - uśmiechnęła się dziewczyna, siadając na łózku. - Rick... Może damy sobie spokój?
- Nie! Przestań tak myśleć. ......... Dobranoc. - chłopak momentalnie położył się i usnął.
Shiguroya jeszcze długo nie spała.
By Shiguroya & Senritsu(Kat_Erin)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz