Na arenie pojawiła się kolejna para. Pierwszą z tych dwóch osób była Aiko, którą widzieli kilka dni wcześniej. Drugi natomiast był Max...Hikaru patrzyła na niego, zaciskając ręce przy klatce piersiowej i było wyraźnie widać iż się martwi.
Rei położył jej dłoń na ramieniu.
- Spokojnie... Max sobie poradzi, uwierz w niego.
- ...ym...Tak wierze, ale... - zwróciła wzrok znów na blondyna - ...Zostanie ranny...
- ...Odpalamy!
Dyski znalazły się na arenie. Czarnowłosa wyraźnie skupiała się na swoim dysku.
Max natomiast był uśmiechnięty.
- Ranny? - Kon spojrzał na nią zaskoczony. Reszta była zajęta dopingowaniem, no, może tylko Kai nieco podsłuchiwał ich rozmowę.
Sora zacisnęła dłonie.
- Tak...
W tym momencie Aiko rzuciła jej krótkie spojrzenie, poczym spojrzała na Max`a.
- ...Że też ona jest w waszej grupie...Właściwie powinnam być wam wdzięczna...Nienawidze jej... - w jej głosie słychać było iż mówi prawdę. Całą sobą nienawidziła rudowłosej.
- Jak możesz ,przecież jej się nie da nienawidzić. -Max był jak zwykle uśmiechnięty. Zawsze z każdej walki czerpał przyjemność.
Hiwatari widząc, iż dziewczyna zaciska pięści, położył dłoń na jej rękach.
- To głupia, rozpuszczona i bezsilna dziewczynka! - w tym momencie jej dysk naparł mocniej na przeciwnika, jednak przez swoją złość nie skupiała się zbytnio na tym.
- Draciel! - Mizuhara wykorzystał, to podczas gdy żółw zaatakował z impetem dysk dziewczyny. A ten z łatwością wyleciał z areny.
- Aiko skup się na grze! - skarcił ją kapitan Silver Team, gdy ta podnosiła swój dysk.
- Max!... - wykorzystując chwilę tej przerwy, Hikaru pojawiła się przy blondynie. - ...Teraz będzie gorzej...Max... - zacisnęła dłonie - ...Ona....z grupy Silver Team tylko Isei i Natsuo nie atakują przeciwnika...
- Atakują przeciwników? - chłopak spojrzał na nią z niedowierzaniem.
- Tak... - odpowiedziała ciszej - ...Aiko jest nieobliczalna...Wybrałam cię bo sądzę, że Draciel powinien sobie poradzić...Ale...nie wiem....Słuchaj. Jeśli będziesz miał dość po prostu zrezygnuj...
Chłopak przyłożył jej palec do ust, kręcąc głową, żeby już nic nie mówiła.
- Spoko, poradzę sobie.
- e...ym... - kiwnęła głową - Poczym zeszła z areny, gdyż właśnie miała się zaczynać kolejna runda - Powodzenia... - odpowiedziała jeszcze rudowłosa.
- 3... 2... 1... Let it Rip! - dyski momentalnie znalazły się na arenie.
- Nie będę tak łaskawa jak Natsuo! Shigeru! - z dysku dziewczyny wyłoniła się pomarańczowo-złota mysz - Najpierw załatwmy jego! Thunder Shaft!!! - w tym momencie w całej sali cos błysło. Usłyszano grzmot a po chwili w blondyna walnęło parę wyładowań elektrycznych, wydobywających się z dysku czarnowłosej.
Max krzyknął, podczas gdy reszta Bladebreakers`ów patrzyła z niedowierzaniem na to, co widzi przed sobą.
- Max!!! - Sora chciała do niego podbiec.
- Stój! - Rei i Kai złapał ją za rękę. - Poradzi sobie.
Powiedzieli to razem, choć każdy z nich miał strach w oczach.
Zatrzymana przez przyjaciół mogła tylko obserwować dalszy ciąg...Widząc iż blondyn jest zdezorientowany, Aiko podobnym atakiem, wyrzuciła dysk chłopaka poza arenę.
- W tej rundzie cię zmiażdżę... - zaczęła - ...Lepiej się wycofaj!
Max pokręcił głową, aby się otrząsnąć. Wziął Draciel`a do ręki.
- Naprawdę myślisz, że się wycofam? Głupia jesteś... .
- To ty jesteś głupi dalej walcząc! - wyciągnęła wyrzutnię wraz z dyskiem przed siebie - ...Będziesz cierpiał, obiecuje cię to! I to niby w imię czego?!
- W imię przyjaźni. - powiedział dumny z siebie. Szybko nastawił wyrzutnię.
- Phi...bajeczka - skomentowała krótko, gdy usłyszeli...
- ...Let in Rip!!!
Zaczęła się ostatnia walka tej rundy.
- Dajesz, Max!
Mizuhara uważnie przyglądał się każdemu ruchowi dziewczyny.
- Shigeru, powtórz atak! - ponownie coś walnęło w blondyna.
Hikaru zakryła twarz dłońmi. Nie mogła na to patrzeć...Max mimo wszystko nie krzyknął, Stłoczył wrzask w sobie.
- Dobrze Max! Zachowaj jasność umysłu! - krzyczał szef
- Nie skupiaj się na bólu! - Tyson dopingował go całym sobą.
Właśnie... Racja... Dam radę!
Chłopak otworzył zaciśnięte oczy.
- Draciel!
- To ci nic nie pomoże! Shigeru! - jej dysk zaczął wytwarzać wyładowania elektryczne i zmierzał ku Draciel`owi.
- Teraz - z dysku chłopaka wyszedł potężny, fioletowy żółw i ruszył na bestię dziewczyny.
- Taki mały żółwik nic mi nie zrobi! - mysz wyrzuciła przed siebie wyładowania, skierowane na blade`a przeciwnika.
- Draciel, chowaj się! - wszystko odbiło się od mocnej skorupy.
- Co?!! - jej własne fale uderzyły w dysk dziewczyny, ale jeszcze się trzymał.
- Świetnie Max! - Konomiya zaczął krzyczeć.
- Teraz! - żółw wrócił do normalnej postawy, po czym ruszył z impetem na mysz, wraz z falą wody. Która przykryła dysk zaskoczonej czarnowłosej.
Po krótkiej chwili woda rozstąpiła się, ukazując wirującego Draciela, oraz mysz... która schowała się w swoim dysku, który po chwili zatrzymał się.
- Zwycięża Max z Bladebreakers!!!
Rozległo się po pomieszczeniu a czarnowłosa opadła na kolana.
- Max!
Cała jego drużyna podbiegła do blondyna.
- Nic ci nie jest? - zapytała dalej ze strachem w oczach Sora.
- Nie... Oprócz tego, że mam mętlik elektryczny w głowie. - chłopak uśmiechnął jednak w ciele nadal czuł ból.
- Max... - najwidoczniej chciała jeszcze cos powiedzieć, jednak w tym momencie przerwał jej D.J.
- Z powodu problemów technicznych finał odbędzie się jutro!!! Tak więc zawodnicy mają jeszcze niecały dzień na przygotowanie!
- Uff... w tym samym momencie.. blondyn zemdlał.
- Max! - pierwsza oczywiście uklękła przy nim dziewczyna, następnie reszta grupy.
- ...Zabierzmy go do domu...Lepiej, aby odpoczął - zaczął szef.
- Yhm... - Tyson oraz Rei wzięli chłopaka, podczas gdy ten drugi rzucił ostatnie spojrzenie na drużynę przeciwną. Która właśnie opuszczała stadion. Czarnowłosy zauważył iż Hiro rzucił im złośliwie spojrzenie, poczym zniknęli....
...Jeszcze Cię dorwę... - mruknął chłopak w myślach, po czym razem ze swoją drużyną ruszył w stronę wyjścia.
Gdy znaleźli się w domu, chłopacy położyli blondyna w jego pokoju na łóżku...Sora natomiast sama usiadła w salonie, pogrążając się w swoich myślach.
- A Ty co? Nad czym myślisz? - Hiwatari stanął za nią.
- ym...Max`owi mogło się coś stać....Czułam...że to moja wina...
- Spokojnie, On sam chciał walczyć.
- Ale go zgłosiłam... - lekko spuściła głowę.
W tym samym momencie poczuła dłoń na ramieniu. Po chwili dotknęła ją swoją dłonią.
- ...Przynajmniej nie będę się martwić o was w finale... - starała się lekko uśmiechnąć.
- Ale my się będziemy o Ciebie martwić. - Kai kucnął przed nią.
- ...Dzięki - odpowiedziała ciszej - ...Ale postaram się wytrzymać...znaczy dać z siebie wszystko - uśmiechnęła się w zakłopotaniu. Wiedziała jak Hiro zawsze walczył.
- Możesz powiedzieć, jak walczy ten cały Hiro, czy jak mu tam? - niebieskowłosy spojrzał jej w oczy.
- ym...Nigdy nie walczył ze mną jak z wrogiem...Ale widziałam jak z nimi walczył...i to mnie jutro czeka... - Umilkła na chwilę - ...Od niego dostałam Dokuhebi...
- Czyli, że łączy Was więź... - szepnął Kai, kierując spojrzenie w ziemię.
- Co? - dziewczyna jakby się otrząsnęła - ...O czym ty mówisz? - spojrzała na niego nie mogąc uwierzyć w to co powiedział.
- Skoro dał Ci bestię, łączy Was więź. Nie wiem... jest Twoim przyjacielem?
- ...Był... - rudowłosa wstała - ...Nic nas nie łączy...Zrozum...On jako pierwszy polubił mnie taka jaką byłam...Gdy wszyscy ode mnie odeszli... - znów zrobiła krótką pauzę - ...Drugą osobą był Tyson... - spojrzała na swój dysk.
- W każdym bądź razie... - Kai spojrzał na nią. - Jesteś pewna, że chcesz walczyć?
W tym momencie lekko spuściła głowę, poczym przeszła obok chłopaka, kierując się ku drzwiom.
- ...Idę potrenować...
Hiwatari nie zatrzymywał dziewczyny. Spojrzał tylko za nią kątem oka.
Gdy opuściła dom...Minęły jakieś cztery godziny od tamtej chwili. Był już wieczór a Hikaru dalej, bez wytchnienia i chwili przerwy trenowała w ogrodzie za domem. Widać było iż jest zmęczona, ale dalej robiła swoje...
W tym samym momencie na podwórku znalazła się cała drużyna Baldebreakers`ów.
- Hikaru-chan, bo się wykończysz. - Rei jak zwykle był uśmiechnięty.
- No, właśnie, Rei ma rację.
- ...Nic mi nie będzie - odpowiedziała krótko, pozostając przy treningu. Jej oddech był coraz cięższy, ale starała się to ukryć.
- Dosyć! - Kai położył jej dłoń na ramieniu. - Jako kapitan, każę Ci skończyć.
Tyson spojrzał na niego zaskoczony.
- A zawsze powtarzasz, że treningu nigdy za dużo...
Jednak Sora odtrąciła rękę, mając zamiar wrócić do swojej roboty, gdy w tym momencie upadła na kolana, dysząc ciężko.
- Jak mówię dosyć, to znaczy dosyć. - Hiwatari schylił się i wziął dziewczynę na ręce. - Tyson, weź Dokuhebi.
- Tak jest - stwierdził 'dumnie' i wykonał polecenie.
- ...Nic...mi...nie...jest... - odezwała się ciszej błękitnooka, jednak nie wyrywała się i lekko przymknęła oczy.
- Uspokój się, musisz się przespać. - szepnął kapitan, kierując się w stronę rezydencji. - Tyson, chodź!
- Idę, idę! - odkrzyknął Konomiya, ruszając za Kai`em.
Po kilku minutach Kai położył dziewczynę na łóżku.
- Śpij, - mruknął cicho, uśmiechając się delikatnie.
Tyson odłożył blade na szafce i ruszył ku drzwiom.
- ...Tylko nie hałasuj jej nad uchem - powiedział i wyszedł zamykając za sobą drzwi.
- Kai... - Hikaru leżała z zamkniętymi oczyma.
Hiwatari usiadł obok niej na łóżku.
- Słucham?
- ...Hiro i mnie...nigdy nie łączyła taka więź...O jakiej myślisz.... - stwierdziła ciszej, lekko podnosząc powieki.
- Ale... Skoro dał Ci bestię...
- ...Nie miałam wtedy przyjaciół...On też nie za dużo...Darzyliśmy się szacunkiem...A Dokuhebi wręczył mi na urodziny...Dwa dni przed poznaniem Tyson`a....
- A kto jest teraz Twoim przyjacielem? - zapytał cicho, uśmiechając się lekko.
- ....Wy... - odpowiedziała choć trochę niepewnie. Dalej nie wiedziała czy może tak nazywać całą grupę Bladebreakers.
- Ty jesteś naszą przyjaciółką. - uśmiechnął się chłopak, gładząc ją po włosach.
Ta uśmiechnęła się delikatnie.
- ...Dziękuję...to dużo dla mnie...znaczy... - zamknęła oczy.
Chłopak przez chwilę nic nie mówił, tylko patrzył na nią. Był uśmiechnięty. Po kilku sekundach ciszy jednak, nachylił się i ją pocałował.
By Shiguroya & Senritsu (Kat_Erin)
CPM
środa, 23 maja 2012
sobota, 5 maja 2012
Beyblade cz.15
Na ten dzień czekano w Beverly Hills długo. W końcu dzisiaj zaczynają się finały...Bladebreakers znajdowali się właśnie w prywatnym busie zmierzającym na stadion.
- No dobra - zaczął Kenny - Musimy wybrać naszą trójkę - spojrzał do swoich danych - ...Pierwszy walczy Natsuo, potem Aiko...to pewnie ta, która widzieliśmy na stadionie. A na końcu lider grupy Hiro. - skrócił krótko sytuację.
- Kogo proponujesz? -Max klęknął na fotelu, patrząc na szefa.
- Hmmm...trudno to ocenić...Myślę, że Rei chciałby się odpłacić za ostatnie. Koji nie walczy, ale to dalej Silver Team. Więc myślę, że mógłby zacząć.
Kon tylko spojrzał na resztę drużyny.
- Rei? - szef zwrócił się do kociookiego - ...Będziesz walczył w pierwszej rundzie?
- ...Tylko, żeby potem nie było... - chłopak spojrzał w okno.
- Dobra - Kenny spojrzal znów do komputera - W drugiej...chyba powinien walczyć...
- Max... - weszła mu w słowo rudowłosa, spoglądająca zamyślonym wzrokiem przez okno - ...Max będzie walczyć z Aiko - powtórzyła.
- Yhm... - Mizuhara przytaknął.
- ...Skoro tak mówisz...A z Hiro?
Słysząc to pytanie, Sora spuściła lekko głowę, tak iż włosy zasłoniły jej twarz. Nie odezwała się...
- Hikaru, chcesz walczyć? - Kai spojrzał na dziewczynę.
- y?... - spojrzała na niego - ...Ja..em...nie wiem... - Spojrzała ponownie przez okno - ...Nigdy z nim nie wygrałam... - zacisnęła pięści na kolanach.
- Kiedyś musi być ten pierwszy raz. - Tyson uśmiechnął się do niej.
- Ale...jeśli przegram?...Jeśli od trzeciej rundy będzie wszystko zależeć?...
- O to się nie martw, wierzymy w Ciebie, wygrasz na pewno.
- No to mamy już naszą trójce - odetchnął trochę brązowowłosy.
Rudowłosa natomiast spojrzała na swój dysk, lekko przymykając oczy...Autokar w końcu dotarł na miejsce.
Rei wyszedł pierwszy, po czym przeciągnął się i zaczerpnął świeżego powietrza.
ech... rany, jak... jak przegram... to wolę nie myśleć....
- Rei-kun - obok niego pojawiła się rudowłosa - ...Jeśli nie chcesz walczyć to powiedz.
- Nie no... Mogę walczyć... Ale po ostatniej walce jestem... nieco podłamany..
- Jeśli nie chcesz to nie walcz...Chociaż myślę, że więcej wiary by ci sie przydało. W końcu jesteście mistrzami - uśmiechnęła się lekko.
- Ta.... Jakbyśmy nimi byli, to bym nie przegrał ulicznego pojedynku... - chłopak ze zrezygnowaniem zwiesił głowe, po czym wsadził ręce do kieszeni i ruszył przed siebie.
- Ale to nie był ulicznymi pojedynek! - dziewczyna zrównała się z nim, gdy reszta grupa wychodziła z busa - ...Silver Team to tutejsi mistrzowie. Więc są elitą. Nieprzejmuj się tak i...
Rei spojrzał na nią.
Przez chwilę się zawahała poczym rzekła ciszej.
- ...Natsuo nie atakuje przeciwnika...Ma wodną bestię...Więc raczej uważaj na jego wodne ataki...
- ee... dzięki.... postaram się... - Kon zatrzymał się i spojrzał na resztę drużyny.
- Idziemy idziemy! - krzyczał Konomiya, a za nim podążali pozostali bladebreakers. Gdy weszli do budynku od razu udali się do swojej szatni, gdyż pozostało im jeszcze kilka minut.
Tyson przeciągnął się mocno.
- No, drużyno.... do dzieła?
- To miało być pytanie? - zaśmiał się blondyn.
- Idziemy - w głosie szefa było słychać nutę strachu. Ale wszyscy zgodnym krokiem udali się do głównego pomieszczenia. W sali aż wrzało. Wszystkie miejsca zajęte. Bladebreakers podeszli do swojej ławy, a po drugiej stronie czekali już przeciwnicy.
- Jee... - mruknął cicho Rei, patrząc na nich spode łba
Rudowłosa była tak zamyślona, że nie słyszała słów komentatora. Jedyne co usłyszała to:
- Prosimy pierwszych zawodników!
- No cóż.... - Rei spojrzał na swoją drużynę.
- No idź! - Konomiya popchnął przyjaciela.
- No co jest. Boisz się? - usłyszeli z drugie strony głos Hiro. A na arenę wchodził Natsuo.
- Grr... - Kon rzucił mordercze spojrzenie piaskowłosemu, po czym wszedł na arenę z myślą, że co ma być, to będzie.
- Nie zwracaj uwagi na doczepki - stwierdził Natsuo, lekko uśmiechając się do Rei`a.
łatwo powiedzieć....
- On tak zawsze? - spojrzał ze zrezygnowaniem na kapitana drużyny Silver.
- Nie...ma zły humor odkąd usłyszał słowa...Rei-kun
- Aaa.... Zazdrosny?
Fioletowowłosy zaśmiał się pod nosem.
- Możliwie...a ma powód?
- Nie, raczej nie. - Rei również się zaśmiał.
- Spokojnie - chłopak wyciągnął przed siebie wyrzutnię - ...Oni też byli tylko przyjaciółmi. I mam nadzieję, że znów będą.
- No... - Kon nie wiedział w sumie, co ma powiedzieć, więc również wyciągnął wyrzutnię.
Driger... zróbmy to dla Hikaru.
- ...Let in Rip!!!
Usłyszeli i w tym momencie oba dyski wystrzeliły na arenę. Rei jeszcze nie wywoływał swojej bestii. Uznał, że to jeszcze nie potrzebne.
- To co? - zaczął fioletowowłosy niespuszczając dysków z oczu - ...Pobawimy się czy kończymy szybko? - uśmiechnął się tajemniczo. Podczas walki był zupełnie inny.
- Co masz na myśli mówiąc, pobawimy się. - czarnowłosy uśmiechnął się. Podczas tej walki odzyskał mniej więcej spokój ducha.
- Heh...zaraz się dowiesz... - odpowiedział dalej nie spuszczając swojego uśmieszku. W tym momencie jego dysk zaczął się chwiać i robić slalomy po całej arenie - ...Złap jeśli potrafisz.
- Hmm... - Rei przyglądał się przez chwilę dyskowi przeciwnika, po czym i jego Driger ruszył za nim.
Fioletowowłosy uważnie obserwował co się dzieje na arenie.
...Zawsze tak robią...ale narazie niech się pomęczy...
Turkusowy blade zatrzymał się i niespodziewanie zaczął kierować się w stronę Drigera.
- C-co?! - Kon cofnął się o krok, gdy jego dysk został uderzony, jednak nie wypadł z areny, bo zdążył wyhamować.
- Zaskoczony? - Natsuo uśmiechnął się szeroko, pokazując żartobliwie znak pokoju - Dobrze, że nie wypadłeś z gry.
- Jakoś się trzymam... - mruknął cicho chłopak, będąc przygotowany na ewentualne kłopoty
- Rei-kun, skup się! - usłyszał głos Hikaru.
- Właśnie Rie-kun - dodał słodkim głosem fioletowowłosy - Ta walka kończy się za minutę - dodał tajemniczo.
- Uuu.. ale się boję.... - szepnął cicho Kon, czując, jak adrenalina mu skacze.
- Jak milo - skłonił się dostojnie poczym znów spojrzał na arenę - Fumihiro! Zacznijmy to kończyć...- z dysku chłopaka wyłoniła się ogromna szaro-błękitna foka. - Slippery Blizzard! - w tym momencie blade zaczął obkrążać arenę.
- Że co? - Rei był kompletnie zdezorientowany, nie wiedział, co się dzieje. Driger tak, jak jego pan
Przeciwnik nic nieodpowiedział tym razem. Po chwili turkusowy dysk przestał wirować wokół areny, a Driger zaczął się chwiać i ślizgać.
- Iii.... - Kon przełknął ślinę.
- No nie... - z tyłu słyszał głosy zawiedzenia
- Natsuo, już prawie po minucie - odezwał się Hiro.
- O...nigdy nie byłem punktualny - wzruszył ramionami i zwrócił się do Rei`a - Koniec pierwszej rundy. Fumihiro skończ to! - "foka" z całej siły popędziła ku przeciwnemu blade`owi. Driger nadal niezbyt mógł utrzymać równowagę...Wyleciał z areny.
- Osz... cholera.... - Kon patrzył na leżącego Driger`a poza areną..
- Rei, nieprzejmuj się! - krzyczał Max.
- Jeszcze dwie rundy! Dasz radę! - szef również go wspierał.
Oni nadal we mnie wierzą... - Kon wziął dysk do ręki i przyjrzał mu się dokładnie. - nie mogę ich zawieść... Driger, teraz, albo nigdy... - spojrzał po spode łba na Natsuo.
Temu zniknął uśmiech z twarzy. Spojrzał na czarnowłosego, przy czym wyciągnął wyrzutnię z dyskiem.
- ...Twój dysk się ślizgał, ponieważ teraz arena jest mokra...Fumihiro świetnie się wtedy czuje. Więc to wirowanie wokół areny bardzo było pomocne...
- Hmm.... Czyli, trzeba się postarać... - Rei nie pozostał mu dłużny. Również wyciągnął wyrzutnię, zainstalował w niej Driger`a
- 3...2...1...Let in Rip!
Usłyszeli a blady zostały wyrzucone na arenę.
- Dam ci fory - stwierdził dziwnym tonem Natsuo.
- Tak? a po co... - zmrużył oczy
- ech...Chciałem być miły - wzruszył ramionami, gdy jego dysk zaczął napierać ze wszystkich stron na Driger`a.
- Driger! - dysk Rei`a podskoczył do góry, i uciekł przed blade`m przeciwnika..
Co trochę zdziwiło fioletowowłosego.
- Fumihiro, nie daj mu uciec! - foka podążała za tygrysem.
- Driger! Pazur Wulkanu - dysk momentalnie zmienił kierunek i tygrys wbił się w fokę Natsuo.
- Co?! Fumihiro! Broń się! - przeciwnik najwyraźniej był trochę zdumiony tą nagłą zmianą wydarzeń.
- Heh.... - Rei uśmiechnął się pod nosem, podczas gdy Driger "rozpłynął się" w powietrzu. - Kończ to! - pojawił się nad dyskiem przeciwnika i wylądował na nim tak, że tamten wyleciał w powietrze.
- Koniec drugiej rundy!
Usłyszeli. Natsuo rozwarł szerzej oczy. Nie mógł uwierzyć.
Rei uśmiechnął.
- Czy to były te fory, o których mówiłeś? - spojrzał na Hiro pewnym wzrokiem.
Jednak fioletowowłosy zasłonił mu widok.
- ...Nie walczysz z nim...I chyba...nie doceniłem cię...Rei...
- Skończyło się Rei-kun? - jednak chłopak uśmiechał się ciepło. - Dzięki, zobaczymy, co będzie teraz...
- Rei nie waż się teraz przegrać! - krzyczał Tyson a reszta drużyny przytrzymywała go przed wtargnięciem na "pole bitwy".
Czarnowłosy spojrzał przez ramię i nieco się przeraził widząc, jak Tyson chce do niego podejść.
- 3... 2... 1... Let it Rip!!! - po sekundzie oba dyski były na arenie.
Tym razem przeciwnik wyglądał na poważnego i skupionego.
- ...Drugi raz nie popełnie tego samego błędu... - mruknął a Fumihiro zaczął krążyć wokół dysku przeciwnika, pod którym znów zbierały się pewne ilości wody.
- Eh... Nie uczysz się na błędach.... - Rei pokręcił głową. - Driger! - dysk Rei`a zaczął również krążyć, i podskakiwać.
- Heh...a twój tygrysek jest dość ruchliwy. Ale... - jego blade zaczął wykonywać te same ruchy co przeciwnik, co chwile w niego uderzając w powietrzu.
- Osz, teraz to ja nie uważam... - Kon uśmiechnął się.
Driger, wiedząc, że przeciwnik już się przyzwyczaił do jego skoków, w końcu zaskoczył go i nie znalazł się w górze. Korzystając z okazji wyjechał od drugiej strony dysku przeciwnika.
- Fumihiro!...Zakończmy to - spojrzał na czarnowłosego - ...Gramy za długo...Nie sądzisz?... Kończ to! - foka zaczęła bardziej połyskiwać a wokół niej wirowały krople wody. Poczym z całym naciskiem i całą resztą siły zaczęła zmierzać w kierunku tygrysa. Wszystko postawił na ten jeden atak.
- Driger, dajesz! - Biały tygrys również ruszył naprzeciw foczki.
W momencie, gdy oba blade`y natarły na siebie. Wszyscy wokół zostali opryskani wodą. Tak samo jak arena i dyski, które przez chwilę były niewidoczne.
- Co teraz.... - Rei otarł z twarzy wodę, a gdy dało się wszystko zobaczyć, dyski leżał nieruchomo na arenie. - Remis....?
- Remis!!! - usłyszeli donośny głos z mikrofonu i burze braw. Fioletowowłosy patrzał przez chwilę na dyski z dalej niewierzącym wzrokiem.
- ... No nie.... - Kon również stał, poczym skierował wzrok na Natsuo.
Ten wziął swój dysk ze spuszczoną głową i podszedł tak do Rei`a. Kładąc mu dłoń na ramieniu.
- ...Jednak byłeś dobrym przeciwnikiem i... - podniósł głową a na jego twarzy malował się szeroko uśmiech. Zaczął czochrać Kon`a - ...Tylko tak dalej.
- Ej! - czarnowłosy jednak zaśmiał się cicho, zamykając jedno oko.
- Świetnie Re-kun! - w tym momencie rudowłosa uściskała z nienacka obu chłopaków.
Kon skorzystał z okazji i poprawił włosy.
- Cieszę się, że się do czegoś przydałem... - uśmiechnął się lekko. Nie było jednak zbyt przekonany
- Super! - przy chłopaku pojawiła się reszta bladebreakers`ów.
- Lepszy remis niż przegrana - stwierdził Tyson z założonymi rękoma, ale z uśmiechem na twarzy.
- No co Ty nie powiesz.... - Rei pokazał mu język, po czym odwrócił naburmuszony głowę.
- No już - Konomiya poklepał go po plecach.
- Za chwilę drugi pojedynek!!! Max z Bladebreakers zmierzy się z Aiko z Silver Team!
Rozległo się po sali, a rudowłosa spojrzała z lekkim strachem w oczach na blondyna.
- No, to Max, teraz zobaczymy, co Ty potrafisz... - Kenny wrócił na swoje miejsce, jak reszta drużyny i załączył laptopa, podczas gdy dwóch nowych zawodników stanęło już na rignu...
By Shiguroya & Senritsu (Kat_Erin)
- No dobra - zaczął Kenny - Musimy wybrać naszą trójkę - spojrzał do swoich danych - ...Pierwszy walczy Natsuo, potem Aiko...to pewnie ta, która widzieliśmy na stadionie. A na końcu lider grupy Hiro. - skrócił krótko sytuację.
- Kogo proponujesz? -Max klęknął na fotelu, patrząc na szefa.
- Hmmm...trudno to ocenić...Myślę, że Rei chciałby się odpłacić za ostatnie. Koji nie walczy, ale to dalej Silver Team. Więc myślę, że mógłby zacząć.
Kon tylko spojrzał na resztę drużyny.
- Rei? - szef zwrócił się do kociookiego - ...Będziesz walczył w pierwszej rundzie?
- ...Tylko, żeby potem nie było... - chłopak spojrzał w okno.
- Dobra - Kenny spojrzal znów do komputera - W drugiej...chyba powinien walczyć...
- Max... - weszła mu w słowo rudowłosa, spoglądająca zamyślonym wzrokiem przez okno - ...Max będzie walczyć z Aiko - powtórzyła.
- Yhm... - Mizuhara przytaknął.
- ...Skoro tak mówisz...A z Hiro?
Słysząc to pytanie, Sora spuściła lekko głowę, tak iż włosy zasłoniły jej twarz. Nie odezwała się...
- Hikaru, chcesz walczyć? - Kai spojrzał na dziewczynę.
- y?... - spojrzała na niego - ...Ja..em...nie wiem... - Spojrzała ponownie przez okno - ...Nigdy z nim nie wygrałam... - zacisnęła pięści na kolanach.
- Kiedyś musi być ten pierwszy raz. - Tyson uśmiechnął się do niej.
- Ale...jeśli przegram?...Jeśli od trzeciej rundy będzie wszystko zależeć?...
- O to się nie martw, wierzymy w Ciebie, wygrasz na pewno.
- No to mamy już naszą trójce - odetchnął trochę brązowowłosy.
Rudowłosa natomiast spojrzała na swój dysk, lekko przymykając oczy...Autokar w końcu dotarł na miejsce.
Rei wyszedł pierwszy, po czym przeciągnął się i zaczerpnął świeżego powietrza.
ech... rany, jak... jak przegram... to wolę nie myśleć....
- Rei-kun - obok niego pojawiła się rudowłosa - ...Jeśli nie chcesz walczyć to powiedz.
- Nie no... Mogę walczyć... Ale po ostatniej walce jestem... nieco podłamany..
- Jeśli nie chcesz to nie walcz...Chociaż myślę, że więcej wiary by ci sie przydało. W końcu jesteście mistrzami - uśmiechnęła się lekko.
- Ta.... Jakbyśmy nimi byli, to bym nie przegrał ulicznego pojedynku... - chłopak ze zrezygnowaniem zwiesił głowe, po czym wsadził ręce do kieszeni i ruszył przed siebie.
- Ale to nie był ulicznymi pojedynek! - dziewczyna zrównała się z nim, gdy reszta grupa wychodziła z busa - ...Silver Team to tutejsi mistrzowie. Więc są elitą. Nieprzejmuj się tak i...
Rei spojrzał na nią.
Przez chwilę się zawahała poczym rzekła ciszej.
- ...Natsuo nie atakuje przeciwnika...Ma wodną bestię...Więc raczej uważaj na jego wodne ataki...
- ee... dzięki.... postaram się... - Kon zatrzymał się i spojrzał na resztę drużyny.
- Idziemy idziemy! - krzyczał Konomiya, a za nim podążali pozostali bladebreakers. Gdy weszli do budynku od razu udali się do swojej szatni, gdyż pozostało im jeszcze kilka minut.
Tyson przeciągnął się mocno.
- No, drużyno.... do dzieła?
- To miało być pytanie? - zaśmiał się blondyn.
- Idziemy - w głosie szefa było słychać nutę strachu. Ale wszyscy zgodnym krokiem udali się do głównego pomieszczenia. W sali aż wrzało. Wszystkie miejsca zajęte. Bladebreakers podeszli do swojej ławy, a po drugiej stronie czekali już przeciwnicy.
- Jee... - mruknął cicho Rei, patrząc na nich spode łba
Rudowłosa była tak zamyślona, że nie słyszała słów komentatora. Jedyne co usłyszała to:
- Prosimy pierwszych zawodników!
- No cóż.... - Rei spojrzał na swoją drużynę.
- No idź! - Konomiya popchnął przyjaciela.
- No co jest. Boisz się? - usłyszeli z drugie strony głos Hiro. A na arenę wchodził Natsuo.
- Grr... - Kon rzucił mordercze spojrzenie piaskowłosemu, po czym wszedł na arenę z myślą, że co ma być, to będzie.
- Nie zwracaj uwagi na doczepki - stwierdził Natsuo, lekko uśmiechając się do Rei`a.
łatwo powiedzieć....
- On tak zawsze? - spojrzał ze zrezygnowaniem na kapitana drużyny Silver.
- Nie...ma zły humor odkąd usłyszał słowa...Rei-kun
- Aaa.... Zazdrosny?
Fioletowowłosy zaśmiał się pod nosem.
- Możliwie...a ma powód?
- Nie, raczej nie. - Rei również się zaśmiał.
- Spokojnie - chłopak wyciągnął przed siebie wyrzutnię - ...Oni też byli tylko przyjaciółmi. I mam nadzieję, że znów będą.
- No... - Kon nie wiedział w sumie, co ma powiedzieć, więc również wyciągnął wyrzutnię.
Driger... zróbmy to dla Hikaru.
- ...Let in Rip!!!
Usłyszeli i w tym momencie oba dyski wystrzeliły na arenę. Rei jeszcze nie wywoływał swojej bestii. Uznał, że to jeszcze nie potrzebne.
- To co? - zaczął fioletowowłosy niespuszczając dysków z oczu - ...Pobawimy się czy kończymy szybko? - uśmiechnął się tajemniczo. Podczas walki był zupełnie inny.
- Co masz na myśli mówiąc, pobawimy się. - czarnowłosy uśmiechnął się. Podczas tej walki odzyskał mniej więcej spokój ducha.
- Heh...zaraz się dowiesz... - odpowiedział dalej nie spuszczając swojego uśmieszku. W tym momencie jego dysk zaczął się chwiać i robić slalomy po całej arenie - ...Złap jeśli potrafisz.
- Hmm... - Rei przyglądał się przez chwilę dyskowi przeciwnika, po czym i jego Driger ruszył za nim.
Fioletowowłosy uważnie obserwował co się dzieje na arenie.
...Zawsze tak robią...ale narazie niech się pomęczy...
Turkusowy blade zatrzymał się i niespodziewanie zaczął kierować się w stronę Drigera.
- C-co?! - Kon cofnął się o krok, gdy jego dysk został uderzony, jednak nie wypadł z areny, bo zdążył wyhamować.
- Zaskoczony? - Natsuo uśmiechnął się szeroko, pokazując żartobliwie znak pokoju - Dobrze, że nie wypadłeś z gry.
- Jakoś się trzymam... - mruknął cicho chłopak, będąc przygotowany na ewentualne kłopoty
- Rei-kun, skup się! - usłyszał głos Hikaru.
- Właśnie Rie-kun - dodał słodkim głosem fioletowowłosy - Ta walka kończy się za minutę - dodał tajemniczo.
- Uuu.. ale się boję.... - szepnął cicho Kon, czując, jak adrenalina mu skacze.
- Jak milo - skłonił się dostojnie poczym znów spojrzał na arenę - Fumihiro! Zacznijmy to kończyć...- z dysku chłopaka wyłoniła się ogromna szaro-błękitna foka. - Slippery Blizzard! - w tym momencie blade zaczął obkrążać arenę.
- Że co? - Rei był kompletnie zdezorientowany, nie wiedział, co się dzieje. Driger tak, jak jego pan
Przeciwnik nic nieodpowiedział tym razem. Po chwili turkusowy dysk przestał wirować wokół areny, a Driger zaczął się chwiać i ślizgać.
- Iii.... - Kon przełknął ślinę.
- No nie... - z tyłu słyszał głosy zawiedzenia
- Natsuo, już prawie po minucie - odezwał się Hiro.
- O...nigdy nie byłem punktualny - wzruszył ramionami i zwrócił się do Rei`a - Koniec pierwszej rundy. Fumihiro skończ to! - "foka" z całej siły popędziła ku przeciwnemu blade`owi. Driger nadal niezbyt mógł utrzymać równowagę...Wyleciał z areny.
- Osz... cholera.... - Kon patrzył na leżącego Driger`a poza areną..
- Rei, nieprzejmuj się! - krzyczał Max.
- Jeszcze dwie rundy! Dasz radę! - szef również go wspierał.
Oni nadal we mnie wierzą... - Kon wziął dysk do ręki i przyjrzał mu się dokładnie. - nie mogę ich zawieść... Driger, teraz, albo nigdy... - spojrzał po spode łba na Natsuo.
Temu zniknął uśmiech z twarzy. Spojrzał na czarnowłosego, przy czym wyciągnął wyrzutnię z dyskiem.
- ...Twój dysk się ślizgał, ponieważ teraz arena jest mokra...Fumihiro świetnie się wtedy czuje. Więc to wirowanie wokół areny bardzo było pomocne...
- Hmm.... Czyli, trzeba się postarać... - Rei nie pozostał mu dłużny. Również wyciągnął wyrzutnię, zainstalował w niej Driger`a
- 3...2...1...Let in Rip!
Usłyszeli a blady zostały wyrzucone na arenę.
- Dam ci fory - stwierdził dziwnym tonem Natsuo.
- Tak? a po co... - zmrużył oczy
- ech...Chciałem być miły - wzruszył ramionami, gdy jego dysk zaczął napierać ze wszystkich stron na Driger`a.
- Driger! - dysk Rei`a podskoczył do góry, i uciekł przed blade`m przeciwnika..
Co trochę zdziwiło fioletowowłosego.
- Fumihiro, nie daj mu uciec! - foka podążała za tygrysem.
- Driger! Pazur Wulkanu - dysk momentalnie zmienił kierunek i tygrys wbił się w fokę Natsuo.
- Co?! Fumihiro! Broń się! - przeciwnik najwyraźniej był trochę zdumiony tą nagłą zmianą wydarzeń.
- Heh.... - Rei uśmiechnął się pod nosem, podczas gdy Driger "rozpłynął się" w powietrzu. - Kończ to! - pojawił się nad dyskiem przeciwnika i wylądował na nim tak, że tamten wyleciał w powietrze.
- Koniec drugiej rundy!
Usłyszeli. Natsuo rozwarł szerzej oczy. Nie mógł uwierzyć.
Rei uśmiechnął.
- Czy to były te fory, o których mówiłeś? - spojrzał na Hiro pewnym wzrokiem.
Jednak fioletowowłosy zasłonił mu widok.
- ...Nie walczysz z nim...I chyba...nie doceniłem cię...Rei...
- Skończyło się Rei-kun? - jednak chłopak uśmiechał się ciepło. - Dzięki, zobaczymy, co będzie teraz...
- Rei nie waż się teraz przegrać! - krzyczał Tyson a reszta drużyny przytrzymywała go przed wtargnięciem na "pole bitwy".
Czarnowłosy spojrzał przez ramię i nieco się przeraził widząc, jak Tyson chce do niego podejść.
- 3... 2... 1... Let it Rip!!! - po sekundzie oba dyski były na arenie.
Tym razem przeciwnik wyglądał na poważnego i skupionego.
- ...Drugi raz nie popełnie tego samego błędu... - mruknął a Fumihiro zaczął krążyć wokół dysku przeciwnika, pod którym znów zbierały się pewne ilości wody.
- Eh... Nie uczysz się na błędach.... - Rei pokręcił głową. - Driger! - dysk Rei`a zaczął również krążyć, i podskakiwać.
- Heh...a twój tygrysek jest dość ruchliwy. Ale... - jego blade zaczął wykonywać te same ruchy co przeciwnik, co chwile w niego uderzając w powietrzu.
- Osz, teraz to ja nie uważam... - Kon uśmiechnął się.
Driger, wiedząc, że przeciwnik już się przyzwyczaił do jego skoków, w końcu zaskoczył go i nie znalazł się w górze. Korzystając z okazji wyjechał od drugiej strony dysku przeciwnika.
- Fumihiro!...Zakończmy to - spojrzał na czarnowłosego - ...Gramy za długo...Nie sądzisz?... Kończ to! - foka zaczęła bardziej połyskiwać a wokół niej wirowały krople wody. Poczym z całym naciskiem i całą resztą siły zaczęła zmierzać w kierunku tygrysa. Wszystko postawił na ten jeden atak.
- Driger, dajesz! - Biały tygrys również ruszył naprzeciw foczki.
W momencie, gdy oba blade`y natarły na siebie. Wszyscy wokół zostali opryskani wodą. Tak samo jak arena i dyski, które przez chwilę były niewidoczne.
- Co teraz.... - Rei otarł z twarzy wodę, a gdy dało się wszystko zobaczyć, dyski leżał nieruchomo na arenie. - Remis....?
- Remis!!! - usłyszeli donośny głos z mikrofonu i burze braw. Fioletowowłosy patrzał przez chwilę na dyski z dalej niewierzącym wzrokiem.
- ... No nie.... - Kon również stał, poczym skierował wzrok na Natsuo.
Ten wziął swój dysk ze spuszczoną głową i podszedł tak do Rei`a. Kładąc mu dłoń na ramieniu.
- ...Jednak byłeś dobrym przeciwnikiem i... - podniósł głową a na jego twarzy malował się szeroko uśmiech. Zaczął czochrać Kon`a - ...Tylko tak dalej.
- Ej! - czarnowłosy jednak zaśmiał się cicho, zamykając jedno oko.
- Świetnie Re-kun! - w tym momencie rudowłosa uściskała z nienacka obu chłopaków.
Kon skorzystał z okazji i poprawił włosy.
- Cieszę się, że się do czegoś przydałem... - uśmiechnął się lekko. Nie było jednak zbyt przekonany
- Super! - przy chłopaku pojawiła się reszta bladebreakers`ów.
- Lepszy remis niż przegrana - stwierdził Tyson z założonymi rękoma, ale z uśmiechem na twarzy.
- No co Ty nie powiesz.... - Rei pokazał mu język, po czym odwrócił naburmuszony głowę.
- No już - Konomiya poklepał go po plecach.
- Za chwilę drugi pojedynek!!! Max z Bladebreakers zmierzy się z Aiko z Silver Team!
Rozległo się po sali, a rudowłosa spojrzała z lekkim strachem w oczach na blondyna.
- No, to Max, teraz zobaczymy, co Ty potrafisz... - Kenny wrócił na swoje miejsce, jak reszta drużyny i załączył laptopa, podczas gdy dwóch nowych zawodników stanęło już na rignu...
By Shiguroya & Senritsu (Kat_Erin)
sobota, 28 kwietnia 2012
Beyblade cz.14
Minął już jakiś tydzień odkąd rozpoczęły się kwalifikacyjne mistrzostwa w Beverly Hills. Bladebreakers mieli na swoim kącie już kilka zwycięskich meczy. Dotarli do finału i lada dzień dowiedzą się z kim będą się mierzyć...Mimo zwycięstw i radości jaka powinna panować w drużynie, Hikaru nadal nie odzywała się do Tyson`a.
- Hikaru! - Tyson chodził za rudowłosą po domu. - No, przepraszam za swoje zachowanie!
- Pff...Odczep się. Nawet pewnie nie wiesz co zrobiłeś! - rzuciła mu krótkie spojrzenie, nie zatrzymując się.
Chłopak zagrodził jej drogą i złożył ręce, po czym ukłonił się.
- GOMENNASAI!!!
Dziewczyna srzyżowała ręce na klatce piersiowej, zatrzymując się i patrząc na niego spode łba.
- Nawet nieodpowiedziałeś czy wiesz...A teraz sie odsuń bo chcę wejść do kuchni.
- Nie, dopóki mi nie wybaczysz!
W tym momencie rudowłosa odwróciła się i skierowała w stronę wyjścia.
- Idę zjeść coś na mieście! - krzyknęła tak, aby reszta domowników wiedziała, że tym razem nie znika byle gdzie.
- Hikaru-chan!!!- Tyson uwiesił jej się na nodze- Proooooooooooooszę!!!
- Tyson jak mnie natychmiast nie puścisz to pożałujesz! Nie przeprasza się jeśli się nie wie za co!
W tym samym czasie Max obserwował całą sprawę przez szparę w drzwiach kuchennych. W kuchni znajdowała się również niecała reszta chłopaków.
- Ja wiem, zachowałem się jak dzieciak, przepraszam!!!- z jego oczu lał się potok łez.
Rudowłosa nie wyglądała na zadowoloną. Znów skrzyżowała ręce na klatce piersiowej przez chwile nic nie mówiąc poczym:
- ...Jak postawisz mi obiad możemy pogadać... - stwierdziła dość niechętnie i patrząc w innym kierunku.
- Dobra! - Tyson złapał ją za rękę i wybiegł z domu.
Sora nawet nie zdążyła zareagować na nagły ruch Konomiyi.
- Zniknęli? - Kenny spojrzał na stojącego w drzwiach Max`a.
- Tak. Wygląda na to, że Hika-chan trochę odpuściła, ale - zastanowił się na chwilę - ...Ciekaw jestem czy Tyson wróci cały - uśmiechnął się żartobliwie.
- No... Cóż.... Może nie wrócić cały... - zaśmiał się pod nosem Rei.
- Było by go szkoda - zaczął blondyn - ...Jednak mimo to nie powinniśmy się raczej wtrącać.
- Póki co, zajmijmy się skończeniem jedzenia ^-^ - Kenny zatarł ręce.
- O tak! - Max od razu znalazł się przy stole - Oby nam coś jeszcze przynieśli - uśmiechnął się.
Tymczasem Hikaru i Tyson siedzieli pod parasolkami w znanej im kawiarni.
- To, co chcesz? - Tyson spojrzał na dziewczynę.
- Wystarczą mi naleśniki - odpowiedziała ciszej i obojętnym tonem, patrząc, gdzie indziej.
- Oki... - Konomiya zniknął w kawiarni,. Wrócił po kilku krótkich minutach, niosąc talerz z naleśnikami. Położył je przed dziewczyną. - Smacznego ^-^
- ...Dzięki - wzięła do rąk nóż i widelec i powoli zaczęła jeść - ...A ty nic nie bierzesz?
- Nie, nie jestem głodny..
Pierwszy raz od dawna spojrzała na niego trochę zdziwionym wzrokiem.
- Ty...?
- No, ja... nie jestem głodny..
- Wiesz trochę to dziwne - stwierdziła obojętnym tonem znów spuszczając z niego wzrok i wracając do posiłku.
- Wiem... Sam się dziwię. - uśmiechnął się lekko.
- ...Nie musiałeś się podlizywać...I tak nic nie wskórasz - dalej była zajęta obiadem.
- A czy ja się podlizuję....
- A to? - wskazała na półpełny talerz naleśników.
- Postawiłem Ci.... i tyle..
- Pff... - zapadła cisza. Rudowłosa postanowiła dalej nie komentować tylko skończyć posiłek.
Tyson już się nie odzywał, tylko patrzył smutny gdzieś w bok.
Po kilku minutach usłyszał brzdęk odłożenia sztućców co oznaczało iż Sora skończyła obiad.
- ...Gdybyś mnie wpuścił do kuchni, zaoszczędziłbyś
- E tam...
Dziewczyna wstała.
- ...Dzięki za obiad - stwierdziła bez wyrazu, poczym skierowała się na ulice miasta.
- E no! Poczekaj na mnie! - Tyson szybko wyskoczył z kawiarni, podbiegając do Hikaru. - Nadal jesteś zła...?
- A nie widać? - rzuciła krótko.
- No, ja już przeprosiłem... co mam zrobić, żebyś się odobrzaiła >.<
- Jesteś twórczy to coś wymyślisz...Poza tym nadal nie wiesz za co mnie niby przepraszasz - widać to ją gnębiło najbardziej.
- Za moje głupie zachowanie.... No... kurde, przepraszam przepraszam przepraszam...! - zaczął powtarzać w kółko, klękając przed nią.
- Właśnie nie! Nic nie zrobiłeś! I oto chodzi! - oburzyła się lekko, patrząc na chłopaka.
- No, to mówię, że za głupie zachowanie.... - w jego oczach zalśniły łzy.
Rudowłosa odwróciła wzrok, ponownie krzyżując ręce.
- ...No to powiedz dokładnie o co mi chodzi...?
- Że nie zareagowałem na to, że Max dał Ci buziaka i był z Tobą na randce? - szepnął cicho, patrząc w ziemię.
Zapadła krótka chwila ciszy.
- ...Śledziłeś nas...Zachowałeś się jak Minoru... za to nie jestem zła.....Tylko za to drugie...
- No.. ja przepraszam.. błagam o wybaczenie! - zaczął składać allahy
- ...Dlaczego, nawet...nie zareagowałeś...Zmieniłeś temat...tak bez niczego... - Sora stała tyłem do Konomiyi a jej głos był cichszy.
Tyson wstał i spojrzał na nią. Po chwili dziewczyna poczuła, jak chłopak się do niej przytula.
- Przepraszam... Nie chciałem, ale nie wiedziałem.. co mam powiedzieć....
Hikaru lekko się zarumieniła czując jego uścisk.
- ...Aż tak się przejąłeś...Że cały czas za mną chodziłeś?... - teraz mówiła już spokojnym i cichym tonem.
- Ta... - szepnął cicho, nie wiedząc, co dalej ma powiedzieć.
Rudowłosa uśmiechnęła się pod nosem.
- ...Wybaczę ci pod jednym warunkiem...
- Jakim? - chłopak spojrzał na jej plecy.
Ta odwróciła lekko głową, aby spojrzeć na niego przez ramię.
- Jeśli...wygrasz dla mnie maskotkę, jak Max - uśmiechnęła się, czego Konomiya od dawna nie widział.
- ...Osz... No dobra
- Phi...tak bez entuzjazmu - zrobiła obrażoną minę i odwróciła twarz.
- Dobra! Idziemy! - chłopak znów złapał ją za rękę.
I pociągnął w stronę wesołego miasteczka, gdzie wcześniej była z blondynem...Kilka godzin później Kai, Rei i Max od samego rana trenowali pod okiem Kenny`ego, w ogrodzie gospodarzy.
- Dobra, teraz Wy walczycie... - Kon stanął pod ścianą, patrząc, jak chłopcy zaczynają bitwę.
Podczas, gdy szef wszystko analizował i nagrywał. Był trochę podenerwowany, gdyż nadal nie było wiadomo z kim zmierzy się drużyna, więc nie cały czas był duchem na treningu.
- Wróciliśmy! - w tym momencie z domu dobiegł głos rudowłosej.
- Dobrze! - Rei krzyknął, bo chłopcy byli zbyt zajęci.
Na podwórzu po chwili pojawiła się Hikaru a za nia wszedł Konomiya, trzymający w rękach szarego, pluszowego kotka. Widać wybaczanie miało dalsze skutki.
- Trening? - zapytała widząc walkę przyjaciół.
- Ta, trening... - Kon skrzyżował ręce na klacie i zamknął oczy. - Od rana.
- Yhm... - skomentowała krótko, zwracając wzrok na arenę. Dłużej zatrzymała się jednak na Hiwatari`m, poczym spojrzała na walczące dyski.
Kilka minut później blade`y wypadły z areny pod wpływem silnego zderzenia.
- No, remis... - rzekł szczęśliwy Max do Kai`a
- O nie! - usłyszeli nagle przerażony głos szefa, wpatrującego się w obraz swojego laptopa.
- Hmmm....? - wszyscy spojrzeli na niego przez okno.
- Ogłoszono już naszych przeciwników na jutro... - brązowowłosy spojrzał na resztę drużyny - ...Walczymy z Silver Team...
By Shiguroya & Senritsu (Kat_Erin)
- Hikaru! - Tyson chodził za rudowłosą po domu. - No, przepraszam za swoje zachowanie!
- Pff...Odczep się. Nawet pewnie nie wiesz co zrobiłeś! - rzuciła mu krótkie spojrzenie, nie zatrzymując się.
Chłopak zagrodził jej drogą i złożył ręce, po czym ukłonił się.
- GOMENNASAI!!!
Dziewczyna srzyżowała ręce na klatce piersiowej, zatrzymując się i patrząc na niego spode łba.
- Nawet nieodpowiedziałeś czy wiesz...A teraz sie odsuń bo chcę wejść do kuchni.
- Nie, dopóki mi nie wybaczysz!
W tym momencie rudowłosa odwróciła się i skierowała w stronę wyjścia.
- Idę zjeść coś na mieście! - krzyknęła tak, aby reszta domowników wiedziała, że tym razem nie znika byle gdzie.
- Hikaru-chan!!!- Tyson uwiesił jej się na nodze
- Tyson jak mnie natychmiast nie puścisz to pożałujesz! Nie przeprasza się jeśli się nie wie za co!
W tym samym czasie Max obserwował całą sprawę przez szparę w drzwiach kuchennych. W kuchni znajdowała się również niecała reszta chłopaków.
- Ja wiem, zachowałem się jak dzieciak, przepraszam!!!- z jego oczu lał się potok łez.
Rudowłosa nie wyglądała na zadowoloną. Znów skrzyżowała ręce na klatce piersiowej przez chwile nic nie mówiąc poczym:
- ...Jak postawisz mi obiad możemy pogadać... - stwierdziła dość niechętnie i patrząc w innym kierunku.
- Dobra! - Tyson złapał ją za rękę i wybiegł z domu.
Sora nawet nie zdążyła zareagować na nagły ruch Konomiyi.
- Zniknęli? - Kenny spojrzał na stojącego w drzwiach Max`a.
- Tak. Wygląda na to, że Hika-chan trochę odpuściła, ale - zastanowił się na chwilę - ...Ciekaw jestem czy Tyson wróci cały - uśmiechnął się żartobliwie.
- No... Cóż.... Może nie wrócić cały... - zaśmiał się pod nosem Rei.
- Było by go szkoda - zaczął blondyn - ...Jednak mimo to nie powinniśmy się raczej wtrącać.
- Póki co, zajmijmy się skończeniem jedzenia ^-^ - Kenny zatarł ręce.
- O tak! - Max od razu znalazł się przy stole - Oby nam coś jeszcze przynieśli - uśmiechnął się.
Tymczasem Hikaru i Tyson siedzieli pod parasolkami w znanej im kawiarni.
- To, co chcesz? - Tyson spojrzał na dziewczynę.
- Wystarczą mi naleśniki - odpowiedziała ciszej i obojętnym tonem, patrząc, gdzie indziej.
- Oki... - Konomiya zniknął w kawiarni,. Wrócił po kilku krótkich minutach, niosąc talerz z naleśnikami. Położył je przed dziewczyną. - Smacznego ^-^
- ...Dzięki - wzięła do rąk nóż i widelec i powoli zaczęła jeść - ...A ty nic nie bierzesz?
- Nie, nie jestem głodny..
Pierwszy raz od dawna spojrzała na niego trochę zdziwionym wzrokiem.
- Ty...?
- No, ja... nie jestem głodny..
- Wiesz trochę to dziwne - stwierdziła obojętnym tonem znów spuszczając z niego wzrok i wracając do posiłku.
- Wiem... Sam się dziwię. - uśmiechnął się lekko.
- ...Nie musiałeś się podlizywać...I tak nic nie wskórasz - dalej była zajęta obiadem.
- A czy ja się podlizuję....
- A to? - wskazała na półpełny talerz naleśników.
- Postawiłem Ci.... i tyle..
- Pff... - zapadła cisza. Rudowłosa postanowiła dalej nie komentować tylko skończyć posiłek.
Tyson już się nie odzywał, tylko patrzył smutny gdzieś w bok.
Po kilku minutach usłyszał brzdęk odłożenia sztućców co oznaczało iż Sora skończyła obiad.
- ...Gdybyś mnie wpuścił do kuchni, zaoszczędziłbyś
- E tam...
Dziewczyna wstała.
- ...Dzięki za obiad - stwierdziła bez wyrazu, poczym skierowała się na ulice miasta.
- E no! Poczekaj na mnie! - Tyson szybko wyskoczył z kawiarni, podbiegając do Hikaru. - Nadal jesteś zła...?
- A nie widać? - rzuciła krótko.
- No, ja już przeprosiłem... co mam zrobić, żebyś się odobrzaiła >.<
- Jesteś twórczy to coś wymyślisz...Poza tym nadal nie wiesz za co mnie niby przepraszasz - widać to ją gnębiło najbardziej.
- Za moje głupie zachowanie.... No... kurde, przepraszam przepraszam przepraszam...! - zaczął powtarzać w kółko, klękając przed nią.
- Właśnie nie! Nic nie zrobiłeś! I oto chodzi! - oburzyła się lekko, patrząc na chłopaka.
- No, to mówię, że za głupie zachowanie.... - w jego oczach zalśniły łzy.
Rudowłosa odwróciła wzrok, ponownie krzyżując ręce.
- ...No to powiedz dokładnie o co mi chodzi...?
- Że nie zareagowałem na to, że Max dał Ci buziaka i był z Tobą na randce? - szepnął cicho, patrząc w ziemię.
Zapadła krótka chwila ciszy.
- ...Śledziłeś nas...Zachowałeś się jak Minoru... za to nie jestem zła.....Tylko za to drugie...
- No.. ja przepraszam.. błagam o wybaczenie! - zaczął składać allahy
- ...Dlaczego, nawet...nie zareagowałeś...Zmieniłeś temat...tak bez niczego... - Sora stała tyłem do Konomiyi a jej głos był cichszy.
Tyson wstał i spojrzał na nią. Po chwili dziewczyna poczuła, jak chłopak się do niej przytula.
- Przepraszam... Nie chciałem, ale nie wiedziałem.. co mam powiedzieć....
Hikaru lekko się zarumieniła czując jego uścisk.
- ...Aż tak się przejąłeś...Że cały czas za mną chodziłeś?... - teraz mówiła już spokojnym i cichym tonem.
- Ta... - szepnął cicho, nie wiedząc, co dalej ma powiedzieć.
Rudowłosa uśmiechnęła się pod nosem.
- ...Wybaczę ci pod jednym warunkiem...
- Jakim? - chłopak spojrzał na jej plecy.
Ta odwróciła lekko głową, aby spojrzeć na niego przez ramię.
- Jeśli...wygrasz dla mnie maskotkę, jak Max - uśmiechnęła się, czego Konomiya od dawna nie widział.
- ...Osz... No dobra
- Phi...tak bez entuzjazmu - zrobiła obrażoną minę i odwróciła twarz.
- Dobra! Idziemy! - chłopak znów złapał ją za rękę.
I pociągnął w stronę wesołego miasteczka, gdzie wcześniej była z blondynem...Kilka godzin później Kai, Rei i Max od samego rana trenowali pod okiem Kenny`ego, w ogrodzie gospodarzy.
- Dobra, teraz Wy walczycie... - Kon stanął pod ścianą, patrząc, jak chłopcy zaczynają bitwę.
Podczas, gdy szef wszystko analizował i nagrywał. Był trochę podenerwowany, gdyż nadal nie było wiadomo z kim zmierzy się drużyna, więc nie cały czas był duchem na treningu.
- Wróciliśmy! - w tym momencie z domu dobiegł głos rudowłosej.
- Dobrze! - Rei krzyknął, bo chłopcy byli zbyt zajęci.
Na podwórzu po chwili pojawiła się Hikaru a za nia wszedł Konomiya, trzymający w rękach szarego, pluszowego kotka. Widać wybaczanie miało dalsze skutki.
- Trening? - zapytała widząc walkę przyjaciół.
- Ta, trening... - Kon skrzyżował ręce na klacie i zamknął oczy. - Od rana.
- Yhm... - skomentowała krótko, zwracając wzrok na arenę. Dłużej zatrzymała się jednak na Hiwatari`m, poczym spojrzała na walczące dyski.
Kilka minut później blade`y wypadły z areny pod wpływem silnego zderzenia.
- No, remis... - rzekł szczęśliwy Max do Kai`a
- O nie! - usłyszeli nagle przerażony głos szefa, wpatrującego się w obraz swojego laptopa.
- Hmmm....? - wszyscy spojrzeli na niego przez okno.
- Ogłoszono już naszych przeciwników na jutro... - brązowowłosy spojrzał na resztę drużyny - ...Walczymy z Silver Team...
By Shiguroya & Senritsu (Kat_Erin)
wtorek, 24 kwietnia 2012
Beyblade cz.13
.Następnego ranka o około 10.00 rano Kenny czekał już przy drzwiach na resztę grupy. Wychodzą tak wcześnie by zobaczyć walkę Silver Team i trochę się jeszcze o nich dowiedzieć. Po jakimś czasie na dół zeszła pozostała część drużyny. Nie wyglądała na zbytnio wyspanych. Ostatnia zeszła rudowłosa przywitała się z wszystkimi prócz Tyson`em, którego zignorowała.
Konomiya poczuł lekkie ukłucie.
....Może Max miał wczoraj rację?
- To co, idziemy? - Mizuhara uśmiechnął się radośnie.
- Tak, za chwile jest autobus - odpowiedział szef patrząc na zegarek.
- ..em..Dołącze do was później - wtrąciła się nieśmiało Sora, starając się lekko uśmiechnąć.
- Oki... - chłopcy ruszyli wolnym krokiem w stronę przystanku, Kai jednak spoglądał z niepokojem na rezydencję.
- Kai, spokojnie, na pewno niedługo przyjdzie... - Rei uśmiechnął się do kapitana, który zamknął oczy i ruszył za chłopakami.
Dziewczyna zamknęła za nimi drzwi i odetchnęła, poczym udała się na tył domu. Wyszła tylnymi drzwiami i udała się w stronę parku.
Tak jak powiedział jej Natsuo...Gdy doszła na umówione miejsce ujrzała arenę do gry, jednak nikogo poza tym. Dopiero po jakiś 15 minutach zza drzew wyszedł chłopak o ciemnych blond włosach, sięgających do ramion i spiętych w niski kucyk. Ubrany w dżinsową kurtkę bez rękawów i długie dżinsowe spodnie. A zlote oczy zakrywały mu okulary. Gdy rudowłosa go ujrzała ze strachem w oczach zrobiła krok do tyłu.
- Spokojnie Hikaru.
- ...Isei...co ode mnie chciałeś? - glos jej lekko drżał.
- Czas wyjaśnić parę spraw - w jego rękach pojawiła się wyrzutnia i dysk w kolorze fioletowym - ...Załatwimy to przy małej rozgrywce.
Przez chwilę Sora jakby się zastanawiała, poczym nic nie mówiąc wyciągnęła Dokuhebi.
Po chwili oboje wystrzelili swoje dyski. Nie tracąc czasu wezwali od razu swoje bestie. Dziewczyna czarną anakondę a piaskowowłosy złotego lwa. Walka była dość wyrównana.
- ...Teraz mi powiesz czego ode mnie chciałeś?!
- ...Nie powinnaś się mnie bać
- c...co?
To prawda. Isei należy do Silver Team, ale nie z tego powodu zawsze się go bała...Chłopak był przyjacielem jej brata. Uczył ją podstaw teoretycznych z beyblade`ingu.
Jednak pewnego dnia, rudowłosa jako mała dziewczynka, wraz z Minoru przyszła go odwiedzić. Dom Iseia zastali zniszczony...on siedział pod ścianą a wokół leżało kilku ludzi. Nie sprawdzała czy żyja czy nie, nie wiedziała jaki był powód, bo była tylko dzieckiem...od razu ją to przeraziło. Od tamtej pory zawsze się go bała, a on nie miał okazji jej nic wytłumaczyć.
- Gdybyś wtedy nie uciekła...Nigdy byś sie mnie nie przestraszyła
- Ale...
- Słuchaj! To byli złodzieje...Mieli broń...Ja się tylko broniłem!...Są za kratkami i nadal żyją!
W tym momencie Sorę na chwile zatkało. Tyle lat się go bała a to wszystko była nieprawda. Spuściła głowę.
- Przepraszam - wyszeptała.
Piaskowowłosy lekko się uśmiechnął.
- ...Powinienem ci powiedzieć wcześniej...A teraz wracajmy do gry!
Hikaru podniosła głowę i uśmiechnęła się...
W tym samym czasie Bladebreakers`i przyjechali na stadion. Weszli do środka i stanęli na samej górze trybun, gdzie nie było krzeseł, tylko barierka. Uważnie przyglądali się walkom.
Przed chwilą ujrzeli wygraną walkę Koji`ego. Nie zmienił swego stylu. Teraz na arenę weszła dziewczyna o długich czarnych włosach, spiętych w dwa niskie kucyki. Ubrana w dżinsowe spodnie, różową bluzkę z rękawami 3/4 i charakterystyczną chustą na głowie. Gdy dyski poszły w ruch było od razu widać iż dziewczyna bawi się z przeciwnikiem.
- Hmm.... Bawi się przeciwnikiem, dobra jest... - Max oparł głowę o barierkę.
- Ta, będzie trzeba uważać.... - na twarzy Tyson`a zawidniał wyraz myślenia.
W tym momencie dysk czarnowłosej zaczął dziwnie błyskać. Po chwili bladebreakersi ujrzeli nietypowych rozmiarów pomarańczowo-złotą mysz i jakieś błyskawice wokół niej.
- Osz kuuuuuuuuuuuuuuuuuuurczaki.... - szepnęli z podziwem Max oraz Tyson, podczas gdy Kenny analizował sytuację.
Rei i Kai natomiast spojrzeli po zespole czarnowłosej. Było ich tylko 4.
Hiwatari zmarszczył nieco brwi.
- Shigeru kończ to!
Niemal w tym samym momencie, gdy usłyszeli krzyk czarnowłosej, dysk przeciwnika wypadł poza areną w kawałkach.
- Em... - Rei pociągnął rękaw kapitana. - Nie chce Cię martwić... Ale nie ma Hikaru-chan...
- Jak to! - niebieskowłosy rozejrzał się dookoła. Faktycznie, Kon miał rację - nigdzie nie było rudowłosej. Widząc, że Konomiya oraz Mizuhara razemz szefem byli zajęci, pociągnął zdezorientowanego Rei`a za sobą. - Idziemy jej szukać.
- Ale...
- Rei, żadnych ale, idziemy.
- A reszta?
- Zostaje... Nie chcę ich martwić, niech uważają...
Po chwili obydwoje byli na zewnątrz.
- Gdzie teraz?
Kai przypomniał sobie, jak Hikaru mówiła coś o parku...
- Do parku. -powiedział kapitan, po czym złapał Kon`a za rękęi pociągnął w stronę parku.
Gdy blakali sie po parku w pewnym momencie uslyszeli donośne głosy. Jeden należał do Sory a drugiego nie poznali.
- Dokuhebi!!!
- Gemmei!!!
- Tam! - tym razem to Rei pociągnął Kai`a gdzieś w głąb parku.
Po chwili ujrzeli reprezentantkę swej drużyny walczącą z jakimś piaskowowłosym chłopakiem. Jednak oboje mieli na twarzy uśmiech, choć mimo tego walczyli zacięcie.
- Hi....!
- Zostaw... - Kon nie dopuścił Kaia do słowa. - Spójrz na nią... Jest szczęśliwa.
- Skończmy to - powiedział w końcu Isei.
- Fakt, za dłgo to trwa. Dokuhebi, Rain Poison!!!
- Gemmei, Shadow Biting!!!
Hiwatari i Rei nie mogli sie przyjrzeć ani jednemu atakowi. Ponieważ, gdy bestie/dyski wykonały polecenia, błysło janym światłem a oba bleady odrzucilo poza arenę.
- Znowu remis - piaskowowłosy schował swoj dysk, wziął bleada dziewczyny, poczym podszedł do nie i oddał - Nie straciłaś formy.
- Ty też, Isei - uśmiechnęła się.
A chłopcy zastanawiali się, o co tak naprawdę poszło.
- Powodzenia w turnieju i jeszcze coś... - Isei spojrzał na stojących niedaleko chłopaków z bladebreakers - ...Wiedza o moim ataku się wam nie przyda. Nie walczę tym razem.
Dopiero teraz Hikaru zauważyła przyjaciół.
- ...Co wy tu robicie?
Kai od razu spojrzał na jakieś drzewo, zostawiając Rei`owi całe tłumaczenie.
- Eeee... no więc... martwiliśmy się... i poszliśmy Cię szukać.... ee...
- Mówiłam, że dołączę pó... - W tym momencie przerwała, gdyż Isei położył dłoń na jej głowie rzucając jej ciepły uśmiech, który musiał coś znaczyć bo... - ...Dzięki, że się martwiliście...
- Spoko... - Rei podrapał się po głowie. - Po prostu jakoś tak...
- To Rei zauważył że Cię nie ma. - odezwał się w końcu Kai, uśmiechając się do przyjaciela.
- Taaaa... a Ty mnie pociągnąłeś za sobą... - chłopak odwzajemnił uśmiech.
Rudowłosa zaśmiała się pod nosem.
- Będę się zbierał...Powodzenia życzę...Przyda wam się...
Po tych słowach chłopak zniknął.
- Kto to był?
- Przyjaciel - uśmiechnęła się odpowiadając - Nazywa się Isei i należy do Silver Team.
- Aaa... No, to go pamiętam... - Rei spojrzał w ziemię.
- Lepiej chodźmy do domu... - zmieniła temat rudowłosa - Mecze się pewnie już skończyły.
- Ta, pewno chłopcy zauważyli nasze zniknięcie...
Kai trącił Kon`a łokciem, żeby go obudzić z zamyślenia.
- No dobra... Chodźmy ^^' - czarnowłosy odwrócił się i z rękoma w kieszeni ruszył wolno przed siebie, podczas gdy Kai zaczekał na Hikaru.
Po chwili Sora ruszyła się z miejsca podchodząc do Hiwatari`ego.
- ...Ciekawe co reszta powie o waszym nagłym zniknięciu - skomentowała.
- No coś... Pewno nic ciekawego... - chłopak bezszelestnie złapał jej dłoń.
Lekko się zarumieniła i delikatnie uśmiechnęła, poczym ruszyli za Rei`em...Od razu, gdy weszli do domu dziewczyny naskoczył na nich szef.
- Gdzie wyście znikneli!? Okazało się, że mieliśmy walkę!
- ŻE CO?! - Kai i Rei, wyrwany znów z zamyślenia otworzyli szeroko oczy, patrząc na Kenny`ego. - Jeszcze raz...
- Jakaś drużyna została zdyskwalifikowana, więc dzisiaj walczylismy - zaczął wolniej tlumaczyć Max, gdyż Kenny byl jeszcze nieco nie w sosie - ...Na szczęście i ja i Tyson wygraliśmy swoją walkę, więc trzeci zawodnik nie musiał walczyć.
- Uff... - chłopcy odetchnęli z ulgą.
- Tak...ale następnym razem nie ważcie się tak znikać bez słowa! - brązowowłosy znów się uniósł.
Rei zasalutował, a Kai tylko kiwnął głową.
- Skoro szef już sobie pokrzyczał i wszyscy jesteśmy to zjedzmy obiad. Ta potyczki wyczerpują - na twarzy blondyna zawital uśmiech.
- Świetny pomysł - dodała uradowana rudowłosa i ruszyła do jadalni za Max`em.
Reszta spojrzała po sobie, a Rei i Kai widząc, że Kenny ma ochotę na nich jeszcze pokrzyczeć szybko pobiegli za dwójką.
By Shiguroya & Senritsu (Kat_Erin)
Konomiya poczuł lekkie ukłucie.
....Może Max miał wczoraj rację?
- To co, idziemy? - Mizuhara uśmiechnął się radośnie.
- Tak, za chwile jest autobus - odpowiedział szef patrząc na zegarek.
- ..em..Dołącze do was później - wtrąciła się nieśmiało Sora, starając się lekko uśmiechnąć.
- Oki... - chłopcy ruszyli wolnym krokiem w stronę przystanku, Kai jednak spoglądał z niepokojem na rezydencję.
- Kai, spokojnie, na pewno niedługo przyjdzie... - Rei uśmiechnął się do kapitana, który zamknął oczy i ruszył za chłopakami.
Dziewczyna zamknęła za nimi drzwi i odetchnęła, poczym udała się na tył domu. Wyszła tylnymi drzwiami i udała się w stronę parku.
Tak jak powiedział jej Natsuo...Gdy doszła na umówione miejsce ujrzała arenę do gry, jednak nikogo poza tym. Dopiero po jakiś 15 minutach zza drzew wyszedł chłopak o ciemnych blond włosach, sięgających do ramion i spiętych w niski kucyk. Ubrany w dżinsową kurtkę bez rękawów i długie dżinsowe spodnie. A zlote oczy zakrywały mu okulary. Gdy rudowłosa go ujrzała ze strachem w oczach zrobiła krok do tyłu.
- Spokojnie Hikaru.
- ...Isei...co ode mnie chciałeś? - glos jej lekko drżał.
- Czas wyjaśnić parę spraw - w jego rękach pojawiła się wyrzutnia i dysk w kolorze fioletowym - ...Załatwimy to przy małej rozgrywce.
Przez chwilę Sora jakby się zastanawiała, poczym nic nie mówiąc wyciągnęła Dokuhebi.
Po chwili oboje wystrzelili swoje dyski. Nie tracąc czasu wezwali od razu swoje bestie. Dziewczyna czarną anakondę a piaskowowłosy złotego lwa. Walka była dość wyrównana.
- ...Teraz mi powiesz czego ode mnie chciałeś?!
- ...Nie powinnaś się mnie bać
- c...co?
To prawda. Isei należy do Silver Team, ale nie z tego powodu zawsze się go bała...Chłopak był przyjacielem jej brata. Uczył ją podstaw teoretycznych z beyblade`ingu.
Jednak pewnego dnia, rudowłosa jako mała dziewczynka, wraz z Minoru przyszła go odwiedzić. Dom Iseia zastali zniszczony...on siedział pod ścianą a wokół leżało kilku ludzi. Nie sprawdzała czy żyja czy nie, nie wiedziała jaki był powód, bo była tylko dzieckiem...od razu ją to przeraziło. Od tamtej pory zawsze się go bała, a on nie miał okazji jej nic wytłumaczyć.
- Gdybyś wtedy nie uciekła...Nigdy byś sie mnie nie przestraszyła
- Ale...
- Słuchaj! To byli złodzieje...Mieli broń...Ja się tylko broniłem!...Są za kratkami i nadal żyją!
W tym momencie Sorę na chwile zatkało. Tyle lat się go bała a to wszystko była nieprawda. Spuściła głowę.
- Przepraszam - wyszeptała.
Piaskowowłosy lekko się uśmiechnął.
- ...Powinienem ci powiedzieć wcześniej...A teraz wracajmy do gry!
Hikaru podniosła głowę i uśmiechnęła się...
W tym samym czasie Bladebreakers`i przyjechali na stadion. Weszli do środka i stanęli na samej górze trybun, gdzie nie było krzeseł, tylko barierka. Uważnie przyglądali się walkom.
Przed chwilą ujrzeli wygraną walkę Koji`ego. Nie zmienił swego stylu. Teraz na arenę weszła dziewczyna o długich czarnych włosach, spiętych w dwa niskie kucyki. Ubrana w dżinsowe spodnie, różową bluzkę z rękawami 3/4 i charakterystyczną chustą na głowie. Gdy dyski poszły w ruch było od razu widać iż dziewczyna bawi się z przeciwnikiem.
- Hmm.... Bawi się przeciwnikiem, dobra jest... - Max oparł głowę o barierkę.
- Ta, będzie trzeba uważać.... - na twarzy Tyson`a zawidniał wyraz myślenia.
W tym momencie dysk czarnowłosej zaczął dziwnie błyskać. Po chwili bladebreakersi ujrzeli nietypowych rozmiarów pomarańczowo-złotą mysz i jakieś błyskawice wokół niej.
- Osz kuuuuuuuuuuuuuuuuuuurczaki.... - szepnęli z podziwem Max oraz Tyson, podczas gdy Kenny analizował sytuację.
Rei i Kai natomiast spojrzeli po zespole czarnowłosej. Było ich tylko 4.
Hiwatari zmarszczył nieco brwi.
- Shigeru kończ to!
Niemal w tym samym momencie, gdy usłyszeli krzyk czarnowłosej, dysk przeciwnika wypadł poza areną w kawałkach.
- Em... - Rei pociągnął rękaw kapitana. - Nie chce Cię martwić... Ale nie ma Hikaru-chan...
- Jak to! - niebieskowłosy rozejrzał się dookoła. Faktycznie, Kon miał rację - nigdzie nie było rudowłosej. Widząc, że Konomiya oraz Mizuhara razemz szefem byli zajęci, pociągnął zdezorientowanego Rei`a za sobą. - Idziemy jej szukać.
- Ale...
- Rei, żadnych ale, idziemy.
- A reszta?
- Zostaje... Nie chcę ich martwić, niech uważają...
Po chwili obydwoje byli na zewnątrz.
- Gdzie teraz?
Kai przypomniał sobie, jak Hikaru mówiła coś o parku...
- Do parku. -powiedział kapitan, po czym złapał Kon`a za rękę
Gdy blakali sie po parku w pewnym momencie uslyszeli donośne głosy. Jeden należał do Sory a drugiego nie poznali.
- Dokuhebi!!!
- Gemmei!!!
- Tam! - tym razem to Rei pociągnął Kai`a gdzieś w głąb parku.
Po chwili ujrzeli reprezentantkę swej drużyny walczącą z jakimś piaskowowłosym chłopakiem. Jednak oboje mieli na twarzy uśmiech, choć mimo tego walczyli zacięcie.
- Hi....!
- Zostaw... - Kon nie dopuścił Kaia do słowa. - Spójrz na nią... Jest szczęśliwa.
- Skończmy to - powiedział w końcu Isei.
- Fakt, za dłgo to trwa. Dokuhebi, Rain Poison!!!
- Gemmei, Shadow Biting!!!
Hiwatari i Rei nie mogli sie przyjrzeć ani jednemu atakowi. Ponieważ, gdy bestie/dyski wykonały polecenia, błysło janym światłem a oba bleady odrzucilo poza arenę.
- Znowu remis - piaskowowłosy schował swoj dysk, wziął bleada dziewczyny, poczym podszedł do nie i oddał - Nie straciłaś formy.
- Ty też, Isei - uśmiechnęła się.
A chłopcy zastanawiali się, o co tak naprawdę poszło.
- Powodzenia w turnieju i jeszcze coś... - Isei spojrzał na stojących niedaleko chłopaków z bladebreakers - ...Wiedza o moim ataku się wam nie przyda. Nie walczę tym razem.
Dopiero teraz Hikaru zauważyła przyjaciół.
- ...Co wy tu robicie?
Kai od razu spojrzał na jakieś drzewo, zostawiając Rei`owi całe tłumaczenie.
- Eeee... no więc... martwiliśmy się... i poszliśmy Cię szukać.... ee...
- Mówiłam, że dołączę pó... - W tym momencie przerwała, gdyż Isei położył dłoń na jej głowie rzucając jej ciepły uśmiech, który musiał coś znaczyć bo... - ...Dzięki, że się martwiliście...
- Spoko... - Rei podrapał się po głowie. - Po prostu jakoś tak...
- To Rei zauważył że Cię nie ma. - odezwał się w końcu Kai, uśmiechając się do przyjaciela.
- Taaaa... a Ty mnie pociągnąłeś za sobą... - chłopak odwzajemnił uśmiech.
Rudowłosa zaśmiała się pod nosem.
- Będę się zbierał...Powodzenia życzę...Przyda wam się...
Po tych słowach chłopak zniknął.
- Kto to był?
- Przyjaciel - uśmiechnęła się odpowiadając - Nazywa się Isei i należy do Silver Team.
- Aaa... No, to go pamiętam... - Rei spojrzał w ziemię.
- Lepiej chodźmy do domu... - zmieniła temat rudowłosa - Mecze się pewnie już skończyły.
- Ta, pewno chłopcy zauważyli nasze zniknięcie...
Kai trącił Kon`a łokciem, żeby go obudzić z zamyślenia.
- No dobra... Chodźmy ^^' - czarnowłosy odwrócił się i z rękoma w kieszeni ruszył wolno przed siebie, podczas gdy Kai zaczekał na Hikaru.
Po chwili Sora ruszyła się z miejsca podchodząc do Hiwatari`ego.
- ...Ciekawe co reszta powie o waszym nagłym zniknięciu - skomentowała.
- No coś... Pewno nic ciekawego... - chłopak bezszelestnie złapał jej dłoń.
Lekko się zarumieniła i delikatnie uśmiechnęła, poczym ruszyli za Rei`em...Od razu, gdy weszli do domu dziewczyny naskoczył na nich szef.
- Gdzie wyście znikneli!? Okazało się, że mieliśmy walkę!
- ŻE CO?! - Kai i Rei, wyrwany znów z zamyślenia otworzyli szeroko oczy, patrząc na Kenny`ego. - Jeszcze raz...
- Jakaś drużyna została zdyskwalifikowana, więc dzisiaj walczylismy - zaczął wolniej tlumaczyć Max, gdyż Kenny byl jeszcze nieco nie w sosie - ...Na szczęście i ja i Tyson wygraliśmy swoją walkę, więc trzeci zawodnik nie musiał walczyć.
- Uff... - chłopcy odetchnęli z ulgą.
- Tak...ale następnym razem nie ważcie się tak znikać bez słowa! - brązowowłosy znów się uniósł.
Rei zasalutował, a Kai tylko kiwnął głową.
- Skoro szef już sobie pokrzyczał i wszyscy jesteśmy to zjedzmy obiad. Ta potyczki wyczerpują - na twarzy blondyna zawital uśmiech.
- Świetny pomysł - dodała uradowana rudowłosa i ruszyła do jadalni za Max`em.
Reszta spojrzała po sobie, a Rei i Kai widząc, że Kenny ma ochotę na nich jeszcze pokrzyczeć szybko pobiegli za dwójką.
By Shiguroya & Senritsu (Kat_Erin)
niedziela, 22 kwietnia 2012
Byeblade cz.12
W kuchni panowała cisza. Wszyscy siedzieli i gorączkowo nad czymś myśleli. W tym momencie weszła Hikaru i Kai.
- Co się stało? - dziewczyna spojrzała na nich pytającym wzrokiem.
Pytanie nie przyniosło oczekiwanego skutku. Tyson, Max oraz Kenny pogrążeni byli w myślach o tym, kto będzie walczył, Rei natomiast myślał nad tym, co mówił Natsuo.
Brak odpowiedzi niezbyt spodobał się rudowłosej, która walnęła pięścią w stół. Tyson i Max zlecieli z krzeseł, Kenny również glebnął do tyłu, Rei o mało co nie dostał zawału.
- To powiecie nad czym tak dumacie? - zapytała ponownie dziewczyna.
Tyson, Max oraz Kenny pozbierali się na krzesła, podczas gdy Kon uspakajał oddech.
- A tak sobie.. - wydukał w końcu
Sora załamała ręce, poczym spojrzała na Konomiyę.
- Mam nadzieję, że nie o waszym dzisiejszym śledztwie.
On natomiast drgnął, jednak zrobił oczy niewiniątka.
- Przepraszam, jakim śledztwie? *-*
- Już ty dobrze wiesz jakim - odpowiedziała.
- Tyson, dobrze wiemy, że szliście za nami - blondyn się zaśmiał.
- Nie eee.... My przecież siedzieliśmy tutaj...
- Z tego co pamiętam tylko Rei tutaj siedział - zaczął Max - W kinie pośród tych wrzasków usłyszeliśmy krzyk szefa.
- Nie , no co Ty.... - Tyson spojrzał błagalnym wzrokiem na Kon`a.
-Nie licz na mnie, ja spałem. - powiedział, ziewając. - A jak się obudziłem, to był tutaj ten... Natsuo, czy jak mu tam..
- Tyson my wiemy swoje - upierał się blondyn - Ale że udało ci się wyciągnąć Kenny`ego i..Kai`...tego bym się nie spodziewał.
- Polubiliście Natsuo-kun`a? - zmieniła temat rudowłosa uśmiechając się przy tym.
Wszyscy spojrzeli na nią morderczym wzrokiem. Rei zaczął pukać palcami w stół.
- No co? O co chodzi? - spojrzała na nich pytającym wzrokiem - Nie był miły?
Chłopcy spojrzeli w stół i pokiwali głowami, że był... Oprócz Rei`a, który zamknął oczy, pukając nadal w stół.
Nadal była trochę zdziwiona ich zachowaniem, ale dalej wolała nie pytać. Jednak...
- Rei-kun czemu się nie odzywasz?
- Co? - widać dziewczyna wyrwała go z zamyślenia. - A nic...
- ech... - westchnęła poczym się odwróciła - Skoro tak chcecie rozmawiać to idę do siebie.
- Czekaj Hikaru-chan, zapomniałbym o czymś! - Max wstał z krzesła podszedł do dziewczyny i pocałował ją w policzek - Całus na koniec randki - uśmiechnął się szeroko.
Wszyscy spojrzeli na niego z zaskoczeniem. Po chwili jednak.
- Jest coś dzisiaj do roboty? - zapytał Tyson.
Takie niewinne pytanie, ale ciemnowłosy dostał przez nie pluszowym słonikiem w twarz, poczym rudowłosa wyszła z kuchni trzaskając drzwiami.
- Aaaaaale co ja takiego powiedziałem?! - Konomiya wstał i spojrzał zupełnie zdezorientowany na drzwi, które przed chwilą zostały zatrzaśnięte.
- Nie znasz się na dziewczynach, Tysonku - ostatnie słowo, blondyn dodał z lekką ironią.
Słonik przeleciał przez kuchnię i trafił Max`a w twarz.
- Jak do mnie powiedziałeś?!
- Em... To ja może sobie pójdę... - Rei szybko zniknął w drzwiach, a za nim Kenny oraz Kai.
- Tak jak słyszałeś - Max wziął pluszaka do ręki - To skoro reszta poszła to może chcesz powiedzieć czemu nas śledziłeś? Tylko dla zabawy?
- Chciałem mieć Was na oku!
- Na oku? A dlaczego? - zapytał z lekkim uśmiechem.
- A co Cię to!
- A to, że byłem jedną z dwóch osób, które śledziłeś - wzruszył ramionami.
- No, chciałem mieć Was na oku, i tyle!
- To już wiem...Skoro nie chcesz mówić to nie mów... - skierował się do drzwi - Zazdrośniku - dodał złośliwie i zniknął za drzwiami.
W tym samym czasie Kai szukał Hikaru. Zobaczył jak znika za drzwiami swojego pokoju..Rudowłosa opadła na łóżko.
- Baka Tyson... - mruknęła pod nosem.
Hiwatari nie bawił się w pukanie, tylko cicho wszedł do jej pokoju i zamknął za sobą drzwi, po czym podszedł do jej łóżka, kucając przy nim.
- Hikaru-chan...?
- m? - dziewczyna spojrzała na niego i z pozycji leżącej przeszła do siedzącej - ...Wporządku... - odpowiedziała, wymijając jakiekolwiek pytania.
- Widzą, że nie w porządku... - Kai wstał.
- Daj spokój..Nie musisz się przejmować...Nic mi nie jest... - spojrzała pustym wzrokiem w okno.
- Allo! - usiadł obok niej i pomachał jej ręką przed oczami.
- Jestem, jestem...Skoro dowiedziałeś się, że ze mną dobrze to możesz iść...Pewnie potrenować czy coś...
- Szybciej Tyson powinien potrenować, a nie, bawić się w szpiegowanie... - rzucił szybko chłopak.
Sora nic na to nie odpowiedziała tylko jakby zamyśliła się na chwilę.
- ...Nie musisz przy mnie siedzieć...
- Czuję taki obowiązek. - powiedział, patrząc gdzieś w sufit.
- To cię z niego zwalniam...
- Ale ja siebie nie zwalniam... - chłopak pchnął ją na łóżko, przez co się położyła. -No, uśmiechnij się... Nie do twarzy Ci bez uśmiechu.... - sam był uśmiechnięty.
- Ale...nie mam powodu by się uśmiechać...ani nastroju.... - mówiła ciszej.
- ...To zaraz będziesz mieć. - Kai zaczął łaskotać dziewczynę.
- Przestań - rudowłosa zaczęła się lekko śmiać, ale udało jej się powstrzymywać większe napady śmiechu.
- No... Nie daj się prosić.... - Kai nadal ją gilgotał.
Na jej twarz przez chwilę zawitał uśmiech przez czynności chłopaka, jednak w tym momencie udało jej się złapać jego ręce.
- Och... No wiesz... Ja tu się staram Cię rozśmieszyć, a Ty nie chcesz... dobra, zapamiętam to sobie.
- Nie chciałam, aby mi poprawiano humor - odpowiedziała chłodniej, jednak po chwili zorientowała się, że nie zabrzmiało to dobrze - ...Przepraszam Kai...wiem, że chciałeś jak najlepiej... - dodała.
- Yhm.. Spoko... - chłopak puścił ręce bezwładnie, przez co dziewczyna je nadal trzymała.
- Gomen... – Sora spuściła lekko twarz, delikatnie ściskając dłonie Hiwatari`ego.
- Za co przepraszasz? - Kai spojrzał na nią zaskoczony.
- No...za to....że tak się zachowuje....
- Em... To nie Twoja wina. - tym razem to on delikatnie ścisnął dłonie dziewczyny.
Ta jednak nic nie odpowiedziała, a w tym samym momencie rozległo się pukanie do drzwi.
Kai puścił jej ręce i wstał, żeby nie było.
- Proszę - odpowiedziała po chwili rudowłosa a drzwi otwarły się i wszedł Max z pluszowym słoniem w rękach.
- Przyszedłem go oddać - uśmiechnął się i rzucił maskotkę, która wylądowała w rękach Hiwatari`ego.
Możliwie iż blondyn źle wycelował a może zrobił to na umyślnie - Mam nadzieje, że Tyson sie poprawi. Zaraz go spiore na treningu - znów szeroki uśmiech poczym blondyn wyszedł zamykając za sobą drzwi.
- Aha, czyli idą trenować... Ciekawe, czy wszyscy.... - Kai podał maskotkę Hikaru.
- ...mmm... - mruknęła biorąc słonika do rąk. Spojrzała na niego poczym na chłopaka - ...Może potem dołączę...
- Jak nie chcesz, to nie musisz... -powiedział cicho, uśmiechając się lekko. Pocałował ją w policzek, po czym skierował się w stronę drzwi.
Dziewczyna spojrzała za nim, bardziej ściskając maskotkę a po chwili lekko się uśmiechnęła.
By Shiguroya & Senritsu (Kat_Erin)
wtorek, 17 kwietnia 2012
Beyblade cz.11
Podczas gdy Tyson i reszta śledzili Max i Hikaru, Rei obudził się i spojrzał w okno.
Raany... Ile ja spałem, słońce jest już wysoko na niebie... - wstał i przeciągnął się.
Chwilę potem wyszedł z pokoju, ubrany w swoje ciuszki...Słysząc jakieś dziwne dźwięki, zszedł na dół. Wyglądało na to, że salon i jadalnia były puste, jednak na parterze jest jeszcze kuchnia, więc postanowił jeszcze tam sprawdzić. Gdy otworzył drzwi ujrzał siedzącego na blacie chłopaka o niebieskich oczach i roztarganych fioletowych włosach. Poza tym ubranego bardzo wakacyjnie, miał czerwoną bluzę hawajską, jasno brązowe krótkie spodnie, sandały a na głowie okulary przeciwsłoneczne. W dodatku właśnie wyciągnął kanapkę z lodówki.
... osz.... myślałem, że tylko Minoru oraz Hikaru-chan tu mieszka.... zaraz, moment, chwila... czy ja go gdzieś już nie widziałem?
- ...Sorry Cię bardzo, ale co Ty tutaj robisz...? - Kon skrzyżował ręce na klacie, patrząc na chłopaka.
Dopiero teraz nieznajomy go zauważył.
- Jem - odpowiedział uśmiechając się niewinnie a jednocześnie złośliwie.
- O ile mnie pamięć nie myli, jesteś z Silver Team... co Ty tutaj robisz...?
- ech...Już mówiłem. Jem, nie widać? - wzruszył ramionami - A ty jesteś...hmm...jak to było...Rec...Res...Ris...Rem.... - zaczął głośno myśleć.
- Rei... - wycedził przez żeby czarnowłosy, zachowując spokój. - A Ty, to kto?
- Natsuo, stary - uśmiechnął się znowu - A no tak...To ciebie ona nazywa Rei-kun - zrobił słodkie oczka.
- ... No i co z tego.... - powoli zaczął tracić cierpliwość.
- Przecież ja nic nie mówię - wzruszył ramionami i rzucił złośliwe spojrzenie czarnowłosemu - ...Blisko jesteście?
- ..że co proszę?!
- Yhm - Natsuo wyciągnął butelkę coli z lodówki - Brak odpowiedzi równa się odpowiedzi - znów złośliwy uśmieszek zawitał na jego twarzy.
- Jesteśmy przyjaciółmi, i tyle. - Rei powtórnie skrzyżował ręce na piersi. - A może mi powiesz, skąd się tu znalazłeś?
- Wiń moich rodziców. Oni mnie wydali na świat, a teraz dzięki nim mogę sobie tu siedzieć - napił się napoju.
- Chodzi mi o konkret, jak się znalazłeś tutaj, nie na tym świecie... Co Cię sprowadza do tej rezydencji.
- Kanapka! - uśmiechnął sie szeroko.
- Odpowiedz mi na pytanie, kurde!
- No dobra, spokojnie - w tym momencie chłopak odłożył jedzenie, oraz colę i o dziwo bardzo spoważniał - ...Przyszedłem do Hikaru.
- A po co do niej przyszedłeś? - zdziwił się nieco Rei.
Błękitnooki zmierzył go spojrzeniem, nadal byl poważny.
- Wybacz stary, ale to nie twoja sprawa.
Chłopak wzruszył ramionami.
- Nie chcesz, to nie mów...
- No - Natsuo wrócił do swojego radosnego tony uśmiechając się szeroko - I tak trzymać Rei-kun.
Rei glebnął w tym samym momencie.
A fioletowowłosy zaczął się śmiać.
- Faktycznie się nie wyspałeś.
- Co tu się dzieje? - w tym momencie do kuchni wszedł Kenny, a za nim Kai i Tyson.
- Nie pytaj... - powiedział Rei, po którym chłopcy prawie przeszli, bo nadal leżał na ziemi.
- Rei wstawaj a nie się wygłupiasz! - odezwał się Tyson. - Witam drużynę Bladebreakers - odezwał się fioletowowłosy - Jestem Natsuo i cieszę się, że w końcu was widzę. Ale chyba brakuje Hikaru i tego blondynka.
- A co? Po kiego mam wstawać? - chłopak mimo wszystko wstał.
Tymczasem Hiwatari zmierzył spojrzeniem nowego, siedzącego na blacie i zajadającego się kanapką.
- ...Czujesz się tu jak u siebie - skomentował krótko.
- Tak. Zawsze jestem tu mile widziany. Silver Team, ale jakoś tak wyszło.
- ...Mówi, że ma sprawę do Hikaru. - Rei spojrzał na resztę. - Aczkolwiek, nie widzę, żeby chciał walczyć.
- A więc jesteś z Silver Team? - zaciekawił się szef.
- No...a nie chce walczyć bo nie mam zamiaru zdradzać wam moich tajników walki. Poza tym pewnie Hika-chan wam i tak powie.
- No, przynajmniej mamy taką nadzieję... - zaszczebiotał
- Tyson! - Rei przyłożył mu w głowę.
- Spoko - zaczął błękitnowooki, podchodząc do Konomiyi i pstrykając go lekko w nos - Mogę robić co mi się zechce.
- A to czemu? - tym razem Kon skrzyżował ręce na klacie, podczas gdy Tyson masował sobie głowę.
- Bo tak i już. Rety, niewiedziałem, że z was taka ciekawska drużyna, Bladebreakersi.
- A ciekawska... ciekawska.... - Kenny zaczął kiwać głową, podczas gdy reszta z drużyny spojrzała na niego morderczym wzrokiem.
- Jeszcze jakieś pytania czy mogę w spokoju skończyć swój posiłek? - zapytał fioletowowłosy wzruszając ramionami.
- Jakim prawem się tutaj znalazłeś?!. - Tyson nie dawał za wygraną
- O co ci chodzi Tysonku? - zadrwił sobie lekko nowy.
- Tysonku??!!??!! - Tyson chciał się na niego rzucić, jednak Kai złapał go za kołnierz.
Rei zaczął chichotać.
- Nie umiesz pochamowac swoich emocji... - westchnął błekitnowooki - Tak właściwie to będziesz grał w tym turnieju?
- Jeszcze nie wiemy. - Kenny spojrzał na niego.
- Aha. No trudno - wzruszył ramionami, poczym wrócił do kanapki.
- ...Jakie trudno? - Tyson uspokoił się trochę. - A u Was kto walczy?
- Chciałbyś wiedzieć, prawda Tysonku?
- No ba, jasne, że tak.
- Ale pewno nam nie powiesz, prawda? - Rei uśmiechnął się lekko
- Oczywiście, że nie. Ale możecie być pewni, że zmierzycie się ze wszystkimi.
- Walki są trzy. Więc nie przesadzaj. - Kai oparł się o ścianę.
- Heh - Natsuo zaśmiał się pod nosem - Trzy walki są oficjalne. Nas jest piątka. Z jedną osobą z naszej grupy Rei już walczył czyli czwórkę macie z głowy a piąta osoba...no cóż to będzie prywatny mecz i raczej wątpię abyście wszyscy go zobaczyli - uśmiechnął się tajemniczo.
- ...Napewno ktoś z nas ją będzie widział. - Hiwatari uśmiechnął się, podczas gdy reszta spoważniała.
- Możliwie, a ty - zwrócił się bezpośrednio do kapitana bladebreakers - Może będziesz miał specjalne wejście za to co ostatnio zrobiłeś.
- Co? A co ja takiego zrobiłem
- Wróciliśmy!
W tym momencie usłyszeli głos Max`a a po chwili Hikaru.
- Spójrzcie co Max dla mnie wygrał - po chwili pojawili się w kuchni niezauważając wpierw Natsuo. Sora trzymała w rękach pluszowego słonika - Czyż nie jest słodki?
- Słyszeliście, jestem słodki - blondyn uśmiechnął się.
- Mówiłam o maskotce
- Ale Ci pojechała, Max... - Tyson roześmiał się
- Jesteś zazdrosny bo nigdy nie byłes na randce - dogryzł mu blondyn - Poza tym Hikaru-chan wie, że jestem słodki
- Taaa... - Tyson przypomniał sobie, co usłyszał w nocy.
- Hika-chan! - Momentalnie przy dziewczynie pojawił się fioletowowłosy.
- Natsuo-kun? Dawno cię...
- Jak się czujesz? - wszedł jej w słowa - Wporządku? Slyszałem co Aiko zrobiła na wzgórzu. Hiro się wkurzył, wcale mu się nie dziwię. Napewno wszystko dobrze? Całe szczęście, że urato...
W tym momencie rudowłosa zakryła mu usta.
- Wybaczcie nam. Chce z nim pogadać na zewnątrz - zaczęła niepewnie, kierując się w stronę wyjścia.
Ciągnięty błękitnooki złapał jeszcze po drodze Hiwatari`ego i cała trojka chcąc nie chcąc opuściła kuchnię.
Kai rzucił zdziwione spojrzenie przyjaciołom, zanim zniknął.
Rei skrzyżował ręce na piersi, a Tyson i Max spojrzeli po sobie. Kenny podrapał się po głowie.
- O co chodzi? - powiedzieli wszyscy czworo.
- Co jest Hika-chan?
Zapytał Natsuo, gdy trójka znalazła się na zewnątrz domu.
- Oni nie wiedzą o tym, co się tam stało. Nie chcę aby sie przejmowali - odpowiedziała dziewczyna.
- Ta, ale ja wiem... - mruknął Kai.
- No właśnie - fioletowowłosy poklepał kapitana po plecach - Nasz bohater.
- Ale reszta nie musi wiedzieć...Wątpię, aby Aiko to powtórzyła.
- No fakt. Hiro prawie wyszedł z siebie. Ale ona zawsze na ciebie czyhała. Dobrze, że kapitan czuwa - znów poklepał Kaia.
Hiwatari`emu wyskoczyła żyłka na skroni, po czym złapał chłopaka za rękę.
- No dobra. Sory stary - błękitnooki odsunął sie od kapitana - To ja narazie spadam - gdy przechodził obok rudowłosej zatrzymał się na chwilę - ...Jutro. W czasie meczu Silver Team...na skraju miejskiego parku - szepnął poczym zniknął.
A więc to miał na myśli mówiąc o meczu... - Kapitan zmrużył oczy.
- Kai - dziewczyna podeszła do niego - Tak właściwie..To co tam wtedy robiłeś?
- Przechodziłem obok. - powiedział dość szybko, jednak takim tonem, że Hikaru wiedziała, że nie mówi prawdy.
- Naprawdę? - zapytała tak by zmusić chłopaka do powiedzenia prawdy.
- Eh... Poszedłem za Tobą.
- y?...Dlaczego? - zdziwiła się lekko bo przyszłości nawet on nie przewiduje.
- Sam nie wiem... Może się martwiłem... - szepnął, a na jego twarzy pojawił się rumieniec.
- M...Martwiłeś się?...O mnie?... - sama się leciutko zarumieniła - ...Dzięki...Wiem, że już ci dziękowałam za ratunek i w ogóle... - zaczęła tłumaczyć się z zakłopotania - ...No i że...że się wtedy mną zająłeś... - przypomniała sobie co wydarzyło się, gdy zasypiała, teraz jej rumieniec był trochę większy.
Zwróciła wzrok w innym kierunku.
Chłopak zauważył jej zaróżowione policzki i się lekko uśmiechnął. Położył jej rękę na głowie i zaśmiał się.
- Nie ma sprawy.
Trochę się zdziwiła widząc, iż on się uśmiecha.
- ...Powinieneś się częściej uśmiechać, wiesz...
- A to czemu? - zdziwił się lekko, zabierając jej rękę z głowy.
- ...Do twarzy ci z nim - odpowiedziała po chwili a na jej twarz pojawił się lekki uśmiech.
- Hmm... Rozważe to.
Dziewczyna zaśmiała się pod nosem.
- Lepiej wracajmy do środka zanim reszta cos wymyśli - przeszła obok Kai`a idąc w stronę wejścia do domu.
- Moment... - chłopak złapał ją za rękę i pociągnął, przez co ta, wylądowała... na nim.
Zdziwiona znów zrobiła się lekko czerwona na twarzy.
- em...O co chodzi?
- Jeszcze tylko to... - chłopak przytulił ją do siebie, nachylił się... i pocałował w usta.
Powiedzmy, że to ją zszokowało i to bardzo. Myślała, że wtedy zrobił to przez to, że tak się bała, ale teraz?...Mimo tego odwzajemniła pocałunek.
Chłopak spojrzał na nią.
- No, teraz możemy iść
- ym...tak... - odpowiedziała nadal zarumieniona i oboje skierowali się z powrotem do domu.
Podczas drogi do domu, Kai nieco ścisnął dłoń dziewczyny.
By Shiguroya & Senritsu (Kat_Eirn)
sobota, 14 kwietnia 2012
Beyblade cz.10
W Beverly zaczynało się słoneczne przed południe. A uliczkami tego miasta szła dwójka bladebreakerów. Mianowicie Max, trzymający za rękę Hikaru, którą wyciągnął z domu.
- Dokąd idziemy?
- Spokojnie Hika-chan. To będzie udany dzień - uśmiechnął się.
Ich tropem dzielnie brnęli przez miasto Tyson oraz Kenny wraz z Kai`em, którzy byli ciągnięci przez tego pierwszego.
- Tyson odbiło ci już na dobre? - skomentował go kapitan.
- Co ty wyrabiasz? - szef również był nieco zaskoczony jego postawą.
- Wrzućcie na luz! Będzie fajnie! - uśmiechnął się do nich chłopak.
- ech....I znów po treningu - westchnął Kenny i w tym momencie ujrzał niedaleko przed sobą dwoje przyjaciół z drużyny - ...Śledzisz ich? - rzucił dziwne spojrzenie ciemnowłosemu.
- Nie, no co Ty....
- Tyson... - brązowowłosy rzucił mu ostrzegawcze spojrzenie.
W tym czasie Hiwatari spojrzał w stronę pozostałej trójki Bladebreakersów, których rzekomo śledzili.
- No, widzisz, Kai też chce ich pośledzić, prawda?
- Co? - Hiwatari jakby sie ocknał, ale nie było tego po nim widać - ...Oszalałeś. To nie nasza sprawa.
Tyson złożył ręce w błagalnym geście i skłonił się przed chłopakami.
- Błaaaaaaagaaaaaaaam..............
- ...Ty naprawdę się nudzisz - stwierdził brązowowłosy, ale widząc gest Konomiyi, rzekł - ...Niech będzie. Ale lepiej, aby o nas niewiedzieli.
Kai tylko skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
- ...Tylko nie wpakuj nas znów w coś....
- Oczywiście, panie kapitanie, nie mam zamiaru nas w nic wpakować! - zarzekł się chłopak.
W tym czasie Max i Hikaru doszli do kina.
- Obejrzymy film a potem dalsze atrakcje. Oczywiście ja stawiam Hika-chan - promienny uśmiech nie schodził z jego twarzy.
- To wchodźmy - tym razem to ona pociągnęła go do środka.
- Kurde! Trzeba czekać, aż wyjdą.....
- A co to nie masz kasy na bilet- zadrwił lekko Hiwatari
- Nie nie mam.... ale nawet jakbym ją miał to głupie byłoby wchodzić na ten sam seans co oni.....
- Wchodzimy!
Między nimi pojawił się Minoru, a chłopacy aż odskoczyli.
- A co Ty tutaj robisz?! - Tyson starał się uspokoić oddech.
- Poszedłem za wami - odpowiedział dumnym tonem, wyciągając przed siebie cztery bilety - To co wchodzimy - bardziej zabrzmiało to jak stwierdzenie niż pytanie.
- ..jasne! - Tyson ruszył przed siebie w stronę sali kinowej.
Gdy weszli akurat gasło światło. A szef zauważył dwójkę "ofiar" śledzenia w środkowym rzędzie.
- Siadamy... - znalazł w końcu miejsca i rozsiadł się wygodnie w fotelu.
- Chcesz oglądać film? - Minoru rzucił Tyson`owi pytająco mordercze spojrzenie.
- Nie... Chcę mieć wygodne miejsce i oglądać sytuację....
- No - rudowłosy poklepał go po plecach - To się nazywa szpieg.
Kenny i Kai tylko rzucili na nich spojrzeniem wzdychając w duchu i zastanawiając się jak się tutaj znaleźli.
- No! - Tyson w spokoju oglądać sytuację.
Po jakiejś godzinie okazało się iż Max wziął dziewczyne na horror, co Kinomiya mógł usłyszeć z krzyków na filmie, ale po chwili usłyszał komentarz Minoru.
- ...Cwane...zabrał ją na horror. Oho...
- Co oho? co?
- Nie wiesz jak dziewczyny zachowują się przy horrorach?
- No, krzyczą, wtulają się... - rozmarzony wyraz twarzy...
- No właśnie - rudowłosy wskazał mu palcem na blondyna i dziewczynę, w chwili, gdy ta jak i większość sali, wliczając w to szefa, krzyknęła. A Hikaru ze strachu przytuliła się do Max`a.
- ...Jemu to dobrze! - mruknął pod nosem Kinomiya, niezbyt zadowolony z tego, co widział.
- Nie trzeba było ich śledzić to teraz cierp - rzucił oschle kapitan drużyny.
- ...A czy ja coś mówię....
Mam nadzieję, że ten film się szybko skończy
Życzenie Kinomiyi spełniło się po godzinie, gdy wychodzili wszyscy wychodzili już z kina. A dwójka 'randkowiczów' udała się w znanym Minoru kierunku.
- Oooo...On wie, gdzie ją zabierać - wydał z siebie podziw.
- Cały Max... - Tyson naburmuszył się lekko, po czym uśmiechnął i poszedł za parką.
Po jakimś czasie doszli za przyjaciółmi do wesołego miasteczka. A blondyn i Sora znikneli im z pola widzenia.
- ....Mam powoli dość.... Zmęczony jestem... - zaczął narzekać ciemnowłosy.
- Sam chciałeś iść - skarcił go Hiwatari.
- I wyciągnąłeś przy tym i nas - dodał szef.
- Ja bym się tam przejmował czym innym - Minoru spojrzał na Kinomiyę, jakby złośliwym wzrokiem.
- Dobra, idziemy na poszukiwania! - krzyknął w końcu chłopak i pobiegł przed siebie.
- Kretyn - skomentował go Kai.
- Taak..Minoru co... - gdy Kenny się odwrócił zobaczył iż nie ma rudowłosego, a po chwili zorientował się, że pobiegł za Tysonem.
- Minoru, a Ty gdzie.... - Kinomiya spojrzał zdziwiony na kolegę.
- Chce zobaczyć co masz zamiar robić - odpowiedział obojętnym tonem - ...Może sprawdź...W tunelu miłości - stwierdził wzruszając ramionami.
- MIłości.....? - mruknął cicho Tyson, otwierając szerzej buzię.
- No. Wiesz, wpierw zabrał ją na horror i pewnie też wiedział dlaczego...Teraz to można się po nim spodziewać wszystkiego.
- ..Max taki chyba nie jest.... Dobra, wiesz, chyba sobie daruję.
- Hehe - Minoru zaśmiał się pod nosem - Jednak nie jesteś taki uparty jak ona mówi - odwrócił się - Idę coś załatwić. Aha i jeszcze jedno - wskazał palcem na niedaleki stragan, gdzie strzelano z procy w puszki, by wygrać nagrodą, a tam stał właśnie blondyn z Sorą - To pa - Dodał rudowłosy i zniknął.
- Kłamałeś z tym tunelem miłości! - jęknął cicho Tyson, patrząc za odchodzącym chłopakiem. Po chwili westchnął i powoli się zaczął wycofywać.
Jednak wpadł na Hiwatari`ego, który go zatrzymał a obok znalazł się szef.
- Już ci się znudziło? - zapytał brązowowłosy - To idziemy potrenować.
- Najpierw muszę się na kimś wyżyć... I zarazem zrobić komuś pobudkę.... – na jego twarzy pojawił się chytry uśmieszek.
- ...Z czego wyżyć? - zapytał podejrzliwie Kai.
- Nie Twoja sprawa... Chodźcie, idę obudzić Rei`a
- Tyson, Rei przecież nie ma z tym nic wspólnego - zaczął szef - uwziąłeś się na niego.
- A wszystko przez to, że przegrał! - Kinomiya zaśmiał się diabelsko.
Pozostała dwójka westchnęła, poczym cala trójka skierowała się do posiadłości Sory.
By Shiguroya & Senritsu (Kat_Erin)
środa, 11 kwietnia 2012
Beyblade cz.9
Nastała noc, po pierwszej rundzie. Było już zapewne po drugiej, jednak o tej godzinie Hikaru właśnie wstała z łóżka. Czuła się o wiele lepiej. Pierwsze co zobaczyła to śpiącego Kai`a na fotelu. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko, poczym wyciągnęła z szafy czarną sukienkę, ubrała się w nią i cicho wyszła, aby nikogo nie zbudzić. Na dworze stał Minoru.
- Zaspałaś.
- Tylko trochę Nii-san...A teraz chodźmy
Oboje skierowali się do wyjścia z posiadłości.
Chłopcy, wszyscy oprócz Tyson`a, który leżał gdzieś pod ogrodzeniem
O tej porze na spacer?...
Nie myśląc długo wstał i cicho poszedł za nimi...Po jakimś czasie śledzenia znalazł się na cmentarzu.
Ukrył się za jakimś drzewem, podczas, gdy rudowłosa i chłopak, podeszli do jakiegoś nagrobka.
- Lilie? - na ziemi leżał bukiet lilii, a ich przecież tu wcześniej nie było.
- ...Hmm...To chyba wiemy kto tu był przed nami...
- ...Hiro-kun... - szepnęła Sora.
...Hiro?...Ten... czubek?
Tyson wyjrzał nieco ze swojej kryjówki, patrząc i słuchając wszystkiego bardzo dokładnie.
Hikaru położyła swój bukiet obok i uklękła przed nagrobkiem uśmiechając się lekko.
- Ohayou - zaczęła cicho - ...O-tou-san(ojciec)...O-kaa-san(mama)...Dawno się nie widzieliśmy. Dużo się wydarzyło...Hiro chyba naprawdę się zmienił co było nie do pomyślenia, ale... - spojrzała na lilie - ...szacunek mu został...Nieuwierzycie. Jestem w Bladebreakers - na jej twarzy zawitał szczery uśmiech.
- ...Pewnie chcą usłyszeć wszystko o twoich przyjaciołach - odezwał się Minoru, z delikatnym uśmiechem.
...To... nagrobek jej rodziców...? nie wiedziałem, że oni.... nie żyją.... - Tyson`owi zrzedła nieco mina, teraz patrzył na dziewczynę ze smutkiem i z uwagą słuchał każdego słowa.
- Haai - odpowiedziała rudowłosemu i znów zwróciła się do "rodziców" - Hmm...Może zacznijmy od Max`a. Przeważnie jest uśmiechnięty, czasem dziecinny, ale to w nim lubie najbardziej. Często gram z nim na konsoli...ym...Też jestem jednak trochę dziecinna, ale uwielbiam spędzać z nim czas. Jest jak mój drugi brat.
......on jest zawsze dziecinny.... nie wiedziałem, że Hikaru gra z nim na konsoli... - Tysom zrobił zaskoczoną minę. ...no, to ja sobie posłucham dalej.....
- Następnie Kenny. Nie dziwię się, że nazywają go szef. Wiele mu zawdzięczają. Ja też...Troche podrasował Dokuhebi...Jest najbardziej zorientowany w całych zawodach. I trochę za bardzo przejmuje sie niektórymi rzeczami...Ale powiedzmy, że jest mózgiem Bladebreakers.
Kenny to mózgowiec, to się nie dziw.... - Tyson uśmiechnął się lekko pod nosem
- Hmmm - rudowłosa zamyśliła się na chwilę - ...Rei-kun. Zawsze myślałam, że jest opanowany, chociaż ostatnio jest inaczej...Z drugiej strony zaczyna przypominać Tyson`a. Nie wiem czy to dobrze...Poza tym Rei-kun bardzo przeżywa swoje porażki. Ale nie pozwolę mu się załamać.
....Rei-kun... grrr... że co? zaczyna mnie przypominać? - Tyson uśmiechnął się. - To chyba dobrze, ne?
- Hiwatari Kai...kapitan drużyny...Opanowany i pewny siebie. Ale jednak...jest nawet miły kiedy się go bliżej pozna...Nieokazuje tego, ale naprawdę dba o bladebreakers... - lekko się zarumieniła przypominając sobie jak ją uratował - ...Jest niesamowity - uśmiechnęła się.
..............em....... tego.......... on niesamowity? - Tyson zmrużył nieco oczy.
- No i Konomiya Tyson...Chyba mówiłam wam o nim ostatnio...Straszny żarłok i rozkapryszony dzieciak...ale...
Ciemnowłosy nie zdążył przytrzymać się drzewa i upadł w trawę. Czego reszta niesłyszała na szczęście.
- ...ale bardzo go lubię...Był pierwszą osobą, którą poznałam poza Beverly...Byliśmy bardzo mali, jednak...od tamtej pory się mną opiekował...Ostatnio pozwolił mi zamieszkać u siebie jakiś czas...W grę wkłada całą dusze...A wady ma nawet czasem urocze - uśmiechnęła się delikatnie - ...Nie wiem co bym bez niego zrobiła...
Tyson spojrzał szeroko otwartymi oczami w niebo, a na jego twarzy pojawił się niewielki rumieniec, który powiększał się nieco z każdym słowem.
...ona... dziękuję - szepnął sobie w myśli, zamykając oczy. Był uśmiechnięty.
- ...Masz szczęście Hikaru-chan - odezwał się Minoru - ...Lepiej wracajmy zanim reszta się obudzi.
Sora kiwnęła głową i wstała, poczym oboje powolnym krokiem udali się w kierunku domu.
aaaa nie mogą mnie tu znaleźć.......! - ciemnowłosy ze strachem spojrzał na zbliżającą się dwójkę, po czym szybko wstał i pobiegł przed siebie. Dzięki wyćwiczonemu biegowi, który ćwiczył spóźniając się na lekcje, dotarł do posiadłości nim się obejrzał. Szybko wskoczył do swojego pokoju, i chwilkę potem znajdował się już w łóżku. Po jakimś czasie, gdy już prawie zasypiał o dziwo do pokoju, na palcach weszła rudowłosa. Jednak Kinomiya postanowił udawać iż dalej śpi...Dziewczyna podeszła do jego łóżka i spojrzała na niego z lekkim uśmiechem, poczym...nachyliła się i delikatnie pocałowała go w czoło.
- ...Arigatou... - szepnęła i opuściła pokój, zamykając za sobą drzwi.
Tyson był w szoku
Gdy słońce wreszcie wstało po paru godzinach, domownicy zaczęli zajmować łazienki i schodzić na śniadanie. W tym samym momencie Rei już siedział w kuchni, z głową na stole.
Ziewający blondyn właśnie przechodził przez próg.
- Ohaaayou Rei...
I w tym momencie znienacka, z tyłu na Max`a naskoczyła/przytuliła/uwiesiła sie na szyi uradowana Hikaru.
- Ohayou Max - przytuliła się jeszcze bardziej.
- Hika-chan? Wreszcie wracamy do tego powitania -uśmiechnął się szeroko chłopak.
Kon podniósł głowę do góry.
- Ohayou. - powiedział dość cicho, nie chcąc przeszkadzać "rodzeństwu" po czym jego głowa znów wylądowała na blacie.
- Rei-kun, nie wyspałeś się? - zapytała dziewczyna siadając naprzeciw razem z blondynem.
Chłopak pokręcił głową, po czym dało słyszeć się głośne ziewnięcie.
- Jak się nie wyspałem, to mam złe samopoczucie... - mruknął cicho Kon, niepodnosząc głowy.
- Zjesz śniadanie i od razu się lepiej poczujesz - stwierdził pełen entuzjazmu Max.
- ...A gdzie reszta? - Sora spojrzała na drzwi.
- Jak wychodziłem, to tu było pusto. - obydwoje wiedzieli, że Rei rano biega
- Kai`a też nie było już rano w pokoju - stwierdziła ciszej dziewczyna - ...Może za długo spałam...hmmm..
- Może.... Spotkałem go, jak wychodziłem z domu... Ale siedział w salonie. Nie wiem, gdzie teraz jest... - znów ziewnięcie.
- Yhm... - mruknęła w odpowiedzi.
Nie rozmawiałam z nim...o tym dniu kiedy mnie uratował...Przez tą gorączkę i mecz nie było kiedy...ech...
Zrobiła się lekko czerwona na samą myśl o tamtym zdarzeniu.
Max to zauważył.
- A Ty co taka czerwona....?
- e?! To...to...no bo tu jest trochę ciepło, nie sądzicie? Heh - uśmiechnęła się w zakłopotaniu, gdy w tym momencie do jadalni wszedł Tyson, co uratowało dziewczynę, która od razu się przywitała z uśmiechem
- Ohayou Tyson!
- Ohayou... - burknął trochę niepewnie, siadając koło śpiącego Rei`a.
- Coś się stało? Źle spałeś? - rudowłosą trochę zdziwiła jego postawa.
- Tak... łupie mnie w krzyżu... Musiałem źle spać... - uśmiechnął się z zakłopotaniem, trącając łokciem przyjaciela, i budząc go przy okazji, żeby go uratował.
- Hmm...może chcesz, aby wymienili ci materac? Nie wszystkie są dobre
- Nie, wszystko w porządku. - zaśmiał się cicho. - A teraz, może coś zjemy....?
- Nie wiem, jak Wy... - Rei w końcu się obudził. Wstał i przeciągnął się, ziewając. - Ale ja idę spać.... - szybko spojrzał na Hikaru. - Oczywiście, jeśli nie masz nic przeciwko, Hikaru-chan....
- y? Nie, nie mam. Chociaż trochę mnie dziwi, że oboje źle spaliście. Tak więc...śpij dobrze Rei-kun - uśmiechnęła się ciepło, a do jadalni wszedł kucharz podając śniadanie do stołu. Co było trochę dziwne bo jeszcze kucharza tutaj niewidzieli.
- Dobranoc... - Rei wolnym krokiem, co chwila ziewając wyszedł z pokoju i zniknął na górze.
- Kucharz? - Tyson`owi pojawiły się gwiazdki w oczach.
- Tak - z nikąd pojawił się nagle Minoru - wczoraj wrócił z urlopu.
Odpowiedział rudowłosy, gdy w tym samym czasie Max i Sora witali się z wchodzącym szefem.
- Długo dzisiaj spałeś - blondyn uśmiechnął się trochę złośliwie.
Tyson akurat zabierał się za jedzenie, gdy
Gdy blondyn wydawała się trochę znudzony. Pobawił się trochę śniadaniem, poczym lekko sie uśmiechnął, jakby cos mu wpadło do głowy.
- Kenny, mamy dzisiaj coś ważnego do roboty? - rzucił pytaniem.
- Hmm... W sumie, można by coś potrenować.... Komuś by się przydał trening.... - najpierw spojrzał na zajadającego się Kinomiyę, potem jego wzrok powędrował na Max`a, a na końcu na drzwi.
- A o której? - widać te pytanie do czegoś prowadziły.
- A co?
- Nie odpowiada się pytaniem na pytanie - rzucił z uśmieszkiem na twarzy blondyn.
- O co Ci chodzi....? - Kenny rzucił ostrzegawcze spojrzenie Max`owi
- Zadałem niewinne pytanie - wzruszył ramionami - Po prostu zastanawiam się czy będziemy ci rano potrzebni.
- A co chcecie zrobić? - szef nie odpuszczał.
- Ech...zróbmy tak. Tyson i Kai sobie poćwiczą bo Rei śpi. Trening będzie pewnie trwał pare godzin, więc ja i Hikaru nie będziemy ci potrzebni.
- Eh... Gdy Rei się obudzi, to będziecie potrzebni... Swoją drogą, ciekawe, co on takiego robił, że jest teraz śpiący.... No nic, Tyson, masz na razie czas wolny.
- No - odpowiedział krótko uradowany blondyn poczym zwrócił się do Sory - Hikaru-chan spędźmy razem dzień. Możemy to nazwać przyjacielską randką.
W tym samym momencie Tyson zaczął się krztusić. A Kenny`emu lekko przekrzywiły się okulary...Wpierw rudowłosa spojrzała na Max`a wzrokiem pełnym zdziwienia, jednak o dziwo po chwili uśmiechnęła się.
- Chętnie
- Super! - chwycił ją za rękę - To narazie - pomachał reszcie i wraz z ciągniętą dziewczyną zniknęli za drzwiami.
- ...A może by tak... - Tyson przełknął to, co miał w buzi, po czym złapał Kenny`ego.
W drzwiach spotkał się z kapitanem drużyny.
- Kai, choć się rozerwiesz trochę! - złapał go drugą ręką i wybiegł z domu, zostawiając Kon`a śpiącego w pokoju.
By Shiguroya & Senritsu (Kat_Erin)
poniedziałek, 9 kwietnia 2012
Beyblade cz.8
Następnego dnia chłopacy siedzieli już w jadalni przy stole, zajadając się posiłkiem. Kilka minut wcześniej z domu wyszedł Minoru co wyraźnie podkreślał zdaniem, aby nic nie rozwalili.
Dopiero, gdy byli w połowie śniadanie pojawiła się Hikaru.
- ...Ohayou - zaczęła ziewając, przechodząc przez próg, poczym usiadła na wolnym krześle.
- Ohayou... Coś źle wyglądasz.... - powiedział Rei, patrząc na nią. - Nic Ci nie jest?
Kai również na nią spojrzał, jednak nic nie powiedział, tak jak i reszta.
- e? Nie - uśmiechnęła się niepewnie - ...To na pewno przez te emocje. W końcu dzisiaj są kwalifikacje.
Kon podniósł jedną brew do góry.
- Nie wierzę....
- Nie ufny jesteś - skomentowała go krótko. Poczym kichnęła.
W tym samym momencie Rei przyłożył jej rękę do czoła.
- ....Masz gorączkę....
Kai otworzył szerzej oczy.
- y?...To nic takiego...Na pewno zaraz przejdzie... - tłumaczyła się szybko.
- Zjesz śniadanie i idziesz do łóżka.... a pilnować Cię będzie... - spojrzał na kapitana - Kai
- Nie potrzebuję leżenia...ani niczego...Powinnam potrenować, przed meczem! - wstała, ale przez chwile się zachwiała.
- Mowy nie ma, idziesz leżeć. - Tyson zgodził się z Rei`em. Max gorliwe kiwał głową.
- A teraz usiądź, bo się przewrócisz... - Kai podszedł do niej.
Zrezygnowana usiadła cicho. Powoli wzięła kanapkę i zaczął jeść, nic nie mówiąc.
Chłopcy co jakiś czas patrzyli na nią z niepokojem.
- ...Dobre było. - Max uśmiechnął się.
- Fakt, lepsze niż ten burger z plaży. Pełno piasku w nim było - ponarzekał sobie Kinomiya.
- Nie dziw się, jak go upuściłeś. - Rei zaśmiał się pod nosem.
- Ha ha ha...Bardzo śmieszne Rei
- Skoń...czyłam... - usłyszeli głos Sory po czym trzask. A dziewczyna leżała na ziemi nieprzytomna.
- Hikaru-chan!
Pierwszy przy dziewczynie znalazł się Kai, za nim od razu Rei. Kapitan drużyny wziął dziewczynę na ręce i zaniósł ją do pokoju, czarnowłosy poszedł z nią, mówiąc, żeby chłopcy się przygotowali.
- Chyba mamy problem... - stwierdził blondyn, do pozostałych przyjaciół, patrząc za znikającą trójką.
- Chyba?! - szepnął ze złością Tyson, klnąc w duchu na Rei`a, że nie pozwolił im ze sobą iść.
- Spokojnie Tyson...coś się wymyśli - szef starał się nad nim panować - ..A Hikaru wyjdzie z tego.
Tym razem blondyn się nie odezwał. Spojrzał na ciemnowłosego zastanawiając się czy Tyson martwi się o mecz, czy o dziewczynę.
W tym samym momencie Kai położył rudowłosą na łóżku. Rei zamknął drzwi od pokoju.
- ...Nic...mi nie jest... - odezwała się w końcu Sora, otwierając lekko oczy - To tylko..mały zawrót głowy...
- Tak, jasne, a ja jestem święty. - Rei usiadł na parapecie. Kai siedział obok dziewczyny.
Błękitnooka podniosła się z pozycji leżącej do siedzącej.
- ...Dzisiaj są kwalifikacje...Nieważne, że się źle czuje...Reprezentant musi grać
- Myślisz, że pozwolimy Ci iść? - tym razem Hiwatari się odezwał. - Mowy nie ma.... Zagra ktoś inny.
- Ale... - spojrzała na kapitana, poczym spuścił głowę, zaciskając ręce na kołdrze - ...To pierwszy mecz...
- Słuchaj, Twoje zdrowie jest najważniejsze...
- Zgadzam się z Kai`em.
Rudowłosa przymknęła oczy kładąc się na łóżko i przykrywając się aż do czoła.
- Nieprawda...
- Prawda! - powiedzieli obydwoje na raz.
- ....Najważniejsze jest zwycięstwo...Idźcie bo się spóźnicie... - usłyszeli spod kołdry jej głos.
- Wrócimy niedługo. - Kai wstał i podszedł do Kon`a, którego pociągnął do wyjścia.
Przed drzwiami czekał już szef.
- ...Niestety musimy ją zostawić samą...Ale na pewno szybko się uwiniecie
- No jasne. A teraz chodźmy. - Tyson uśmiechnął się szeroko.
Po chwili cała drużyna opuściła dom. Na stadionie znaleźli się bardzo szybko, gdyż Kenny znalazł przystanek autobusowy...Po godzinie wychodzili na arenę i przedstawili sytuację D.J`owi, jednak...
- Przykro mi, ale to pierwsza runda. Tylko osoba zgłoszona jako reprezentant może grać. Jeśli jej nie ma jesteście zdysk...
- Jestem!
Na arenę wbiegła rudowłosa.
- ...Co Ty tutaj robisz?! - Max nie krył swojego zdziwienia.
- em...Dowiedziałam się o tej zasadzie z pierwszą rundą...Nie chciałam...dyskwalifikacji... - starała się lekko uśmiechnąć, choć nadal było widać iż ma gorączkę.
- Ale... Nie jesteś w stanie..
- Dam radę...Ni eprzejmujcie się...Załatwię to szybko i wrócę do domu...Nie macie wyboru - usprawiedliwiała się.
- No... W sumie racja.... - wszyscy obrzucili Tyson`a morderczym spojrzeniem.
- Eh, no dobra.... - Kai się zgodził, a to było najważniejsze.
- Tylko, uważaj na siebie. - Rei spojrzał na nią niepewnie, po czym uśmiechnął się.
Sora uśmiechnęła się. A gdy poproszona reprezentantów na arenę, weszła pierwsza. Naprzeciw niej, po drugiej stronie stanął chłopak o brązowych włosach, na sobie dość ciepły strój jak na te okolice.
- Oto kolejna walka kwalifikacyjna! Hikaru Sora zmierzy się z Chris`em Carterem!
Arena była normalna, jak się mogło okazać dzisiaj taka już zostanie. Zaczęto odliczanie, a gdy doszło do 1 oba dyski wystrzeliły.
- Dokuhebi!
- Dajesz!!! - Max oraz Tyson skakali, dopingowali, robili, co tylko mogli. Kenny analizował walkę razem z Dizzy`m, a Kai, tak jak i Rei siedzieli cicho.
O dziwo walka była wyrównana.
Szlag...przez tą głupia gorączkę nie mogę się skupić...On nie ma bestii...Powinnam go pokonać od razu...
W tym momencie dyskowi przeciwnika udało się uderzyć blead Hikaru. Na szczęście nie wyleciał z areny.
...Nie mogę przegrać...Uparłam się...Jeśli przegram...Nie nadaje się do Bladebreakers....
Niezauważenie kątem oka spojrzała na grupę za nią.
- DALEJ!!!
Walka trwała już jakieś dwie minuty, a Sora wyglądała na coraz bardziej słabą.
Kai by z chęcią do niej podszedł.
- Hikaru-chan!
Rudowłosa znów spojrzała na nich, bezradnym i słabym wzrokiem.
- Nie poddawaj się! - Tyson krzyczał ile sił.
- Wygrasz!
- Potrafisz to zrobić! - o dziwo Rei tez się przyłączył do krzyków. Kai patrzył tylko na nią, pełnym nadziei wzrokiem.
Zwróciła wzrok na arenę.
- ...Wygram... - szepnęła zdecydowanym głosem, pod nosem - Dokuhebi!!! - z jej złoto czarnego dysku wyszła ogromna, czarna anakonda - Rain
- aaa... - Tyson`owi opadła szczęka, nie widział od dawna tego ataku.
Kai drgnął, wiedział, że to bardzo nadweręża siły dziewczyny.
Dokuhebi uderzył w dysk przeciwnika a cała sala pokryła się dymem, przez co nikt nic nie widział.
- Zaraz dowiemy się, która drużyna przeszła kwalifikacje! - usłyszeli D.J`a - ...i są to... - mgła na arenie opadła - Blaebreakers!
Dokuhebi dale wirował, gdy blade przeciwnika był wgnieciony w ziemię. Jednak nie cała mgła jeszcze opadła.
jeeee! - Tyson raze z Max`em wyskoczył w górę, Kenny zaczął klaskać w dłonie, jednak Rei i Kai patrzyli ze strachem na mgłę..
Gdy zasłona dymna opadła na dobre, zauważyli iż rudowłosa leży na ziemi.
- Hikaru-chan! - krzyknęli obydwoje jednocześnie, co wyrwało trójeczkę skaczącą ze szczęścia z rytmu, którzy również spojrzeli na dziewczynę, przy której już byli Hiwatari i Kon.
Sora była nieprzytomna. Najwyraźniej po wygranej poddała się gorączce.
- Zabierzmy ją stąd. -Kai wziął dziewczynę na ręce, podczas gdy Rei wziął jej bleade`a. Chwilę potem wszyscy skierowali się w stronę posiadłości dziewczyny.
- Następna walka Bladebreakersów w piątek! - usłyszeli jeszcze głos prowadzącego.
- Jasne! - krzyknął Kenny.
Rezydencja dalej była pusta, jednak na stoliku w pokoju dziewczyny pojawiła się jakaś koperta.
- Zostańcie tutaj, my pójdziemy zająć się Hikaru... - Hiwatari razem z dziewczyną i Rei`em zniknął na schodach, a chłopcy usiedli na kanapie ze spuszczonymi głowami.
- Dlaczego oni się tak rządzą - zaczął niezadowolony Tyson - ...My też powinniśmy iść z nią... - zacisnął pięści.
- Spokojnie...
- Kenny, to nie fair...
- Dlaczego akurat oni robią się tacy...troskliwi i ważni! - ciągnął Kinomiya - ...Znam ją najdłużej!
- Bo są starsi. - rzekł szybko Kenny.
- To nie jest wytłumaczenie!
- Jest.... Wiedzą, jak się zachować w co po niektórych sytuacjach.... nie tak jak my, szkraby
W tym momencie Kinomiya wstał.
- Nie nazywaj nas tak! Poza tym to nie oznacza, że nie mogę tam być! - skierował się na schody.
- Tyson! - Max i Kenny momentalnie podbiegli do niego, łapiąc go za ręce.
- Puśćcie mnie! Nie chcecie wiedzieć co z nią?!
- Zostaw ich na razie! Ona musi odpocząć!
- Przecież nie będę jej przeszkadzał!
- Prrrrrooooooooooooosimy Cię!!!
- Tyson... - w pokoju na górze rudowłosa otworzyła oczy - ...znów jest głośno...
- Pójdę go uciszyć... - Rei zeskoczył z parapetu i spokojnie zamknął drzwi od pokoju dziewczyny.
Szybko zszedł na dół. - Tyson, odwaliło ci?!
- A tobie?! Co z nią?!
- Leży i odpoczywa, miała iść spać, ale Twoje krzyki jej nie pozwalają! - powiedział głośno, jednak nie krzyczał.
Kinomiya zmarszczył czoło, poczym odwrócił się i wyszedł z domu.
- Nosz kurde.... Co za chłopak. - Rei załamał ręce. - Max, Kenny zostawiam Was, ja idę za tamtym... - wybiegł z domu.
Gdy czarnowłosy poszedł za przyjacielem, w pokoju na górze Hikaru myślała na głos.
- ...Nie przeszkadzały mi...jego krzyki....
- Prześpij się. - Kai siedział na łóżku obok niej.
Dziewczyna uśmiechnęła się i zamknęła oczy.
Fakt...dzisiaj w nocy nie mogę zasnąć
Chłopak przerzedził jej grzywkę.
- Będę tutaj, dopóki nie uśniesz... zgoda?
- Haai... - stwierdziła ciszej.
Tymczasem Tyson siedział pod ogrodzeniem rezydencji.
- Tyson... - Rei stanął obok niego. - Czemu wyszedłeś
- ...Powiedziałeś, że nie może spać przeze mnie...Więc wyszedłem... - mruknął niezadowolenie.
- Że nie może spać przez Twoje krzyki, a to nie oznaczało, że masz wyjść...
- ...To ja powinienem tam siedzieć... - zmienił temat - ...Zajmowałem się nią kiedy Bladebreakers jeszcze nie istnieli....
Rei usiadł obok niego. Nie wiedział, co ma powiedzieć, bo to tak... wszystko... głupio wyszło.
- ...Nie powinna walczyć... - dodał ciszej Kinomiya.
- Wiem, nie nasza wina, że chciała...
- Heh...uparciuch z niej - lekko się uśmiechnął.
- No już, rozchmurz się. - trącił go łokciem.
- ech...posiedzę sobie trochę tutaj
- Dobra, jak chcesz.... Tylko masz mi się rozchmurzyć! - Rei wstał po minucie, wszedł do rezydencji, zostawiając Tyson`a samego.
By Shiguroya & Senritsu {Kat_Eirn)
sobota, 7 kwietnia 2012
Notka
Z okazji Świąt Wielkanocnych, życzą wszystkim Wesołego Alleluja, smacznego oraz kolorowego jajka, bogatego zająca, sytego stołu no i oczywiście mokrego dyngusa~
http://republika.pl/blog_gx_4213193/6035100/tr/zyczenia_wielkanocne.jpg
http://republika.pl/blog_gx_4213193/6035100/tr/zyczenia_wielkanocne.jpg
czwartek, 5 kwietnia 2012
Beyblade cz.7
Było już coś około pierwszej w nocy. W posiadłości rodziny Sory panowała cisza. Każdy miał inny pokój i można było przypuszczać iż każdy spokojnie sobie śpi. Tak właśnie wnioskowała Hikaru, leżąca na swoim łóżku z otwartymi oczyma. Nie umiała tu zasnąć...Więc w pewnej chwili wzięła swoją kołdrę oraz poduszkę. Poczym wyszła z pokoju, kierując się na schody.
Zeszła na dół, gdzie wcześniej siedziała reszta drużyny i o dziwo...Byli tam wszyscy Bladebreakers ze swoimi pościelami. Dziewczyna otwarła szerzej oczy.
- Co...Co wy tu robicie?
Dopiero teraz ją zauważyli.
- Leżmy sobie - stwierdził Max z uśmiechem na twarzy.
- Nie mogliśmy zasnąć w swoich pokojach - zaczął szef - ...chyba lepiej nam się śpi w tym samym pomieszczeniu.
- No... - Tyson ziewnął sobie.
Rei i Kai leżałi, nic nie mówiąc.
- Aha... - przycisnęła bardziej do siebie swoją pościel, poczym zebrała się w sobie i powiedziała niepewnie - ...A znajdzie się jeszcze jedno wolne miejsce?
- No, oczywiście, że tak... - Max uśmiechnął się.
Rudowłosa uśmiechnęła się, poczym usiadła na wpół wolnej kanapie.
- No to spać, jak chcemy iść rano na plaże - dodał Kenny - Dobranoc.
- Branoc.... - odezwał się chórek Tyson`a i Max`a.
Wreszcie udało im się zasnąć. Oczywiście rano skarżyli się na chrapanie Tyson`a, jednak Sora tylko się uśmiechała, gdy zaczęli pakować rzeczy na plaże.
- Łi, już spakowany ^-^ - Tyson był w niebo wzięty
- Łiii zobaczę Hikaru-chan w stroju kąpielowym - Max cieszył się na swój sposób przez co dostał w głowę od rudowłosej.
Rei zaśmiał się cicho, a Tyson wybuchnął śmiechem.
- No to zmykajcie. Ja też zaraz wychodzę, więc wole abyście wyszli pierwsi - poganiał ich
Minoru, wypychając z domu.
- Już, już już.... - chłopcy zniknęli za drzwiami, a Kai czekał aż Hikaru wyjdzie.
Dziewczyna pożegnała się z bratem, a widząc czekającego Hiwatari`ego, nie ukrywała swego zdziwienia.
- Nie idziesz przodem? - zapytała wychodząc wraz z nim z rezydencji.
- Nie, zawsze zamykam pochód.- powiedział.
Nic nie odpowiedziała, ale po chwili lekko się uśmiechnęła, patrząc na niego. Nie trudno było im dogonić resztę.
- No, Ty tutaj znasz miejscówkę... - Max spojrzał na dziewczynę. – Prowadź.
- To żadna sztuka znaleźć ocean - wzruszyła ramionami, poczym zgodnie po kilku minutach byli już na miejscu, idąc za Sorą.
- Oje! - gdy byli na miejscu, Tyson wybiegł do przodu, patrząc na wodę.
- Tyson tylko nie w ubraniu! - zaczął krzyczeć za nim Kenny - Max ty też nie w ubraniu! - dodał, gdy blondyn wziął przykład z przyjaciela.
- a! - Tyson i Max zdjęli w biegu ubrania i w kąpielówkach wpadli do oceanu.
- ech... - westchnęła rudowłosa. - ...Rozłóżcie się gdzieś tutaj...Ja pójdę się przebrać - odwróciła się i skierowała do przebieralni damskiej.
- No, to ludzie... - Rei wziął rzeczy chłopców i położył obok koca, na którym siedział już szef.
W tym momencie obaj chłopacy zostali ochlapani.
- Ha! Mówiłem, że potrafię chlapnąć tak daleko - chwalił się Konomiya, blondynowi, dalej znajdujących się w wodzie.
- .... kurde ,walnąć Was czy co >.< - Rei zdjął mokrą koszulkę, i usiadł na kocu, podczas gdy szef lał potok łez, bo Dizzy została oblana
- Zmokłe kury - zaczęli sobie żartować z wody.
- ...Znów się kłócicie?
W tym momencie obok reszty pojawiła się Hikaru. Miała na sobie niebieski strój kąpielowy, bez "ramiączek", który pasował do jej oczu, a na dolnej części miała przywiązany ręcznik, sięgający do ud.
- Wow - skomentował blondyn - ...Chyba się zakochałem - udał, że mdleje.
- aaaa!!! Max....!!! - Tyson złapał go, żeby się nie utopił.
- Ładnie wyglądasz. - odezwał się w końcu Rei, uśmiechając się do dziewczyny i nie wydurniając się, jak dwójka przyjaciół.
- Dzięki, Rei-kun - uśmiechnęła się niepewnie starając nie zwracać uwagi na topicieli, bo mogła ich za to utopić.
Kon położył się na kocu.
- No, jak chcecie to się kąpcie.
- ym...Przyniosę jakieś napoje - stwierdziła Sora, poczym zrobiła niepewny krok do tyłu, odwróciła się i udała w stronę jakiejś budki.
- Rei się boi, że go zatopimy - usłyszała z oddali głos Tyson`a a następnie Max`a.
- ...Przecież nie zmoczymy ci tego małego bandażyka na główce.
- .... Zabiję .... - mruknął pod nosem czarnowłosy podczas gdy Kenny chował laptopa do torby.
- Tchórz! Tchórz! - chłopacy zaczęli go prowokować.
Rei drgnął aczkolwiek nie ruszył się z koca.
- Aż zamarł ze strachu! - nie dawali za wygraną. Zaczeli udawać kury - Rei to ty w środku! - zagdakał Kinomiya.
- O nie..... przesadzacie.... - chłopak usiadł na kocu i patrzył mocno zmrużonymi oczami na dwójke w wodzie.
- Powinien się nazywać koko a nie Kon - zaśmiał się Tyson, dalej wymachując rękoma jak kura.
- . . . . . . . . . . . - czarnowłosy wstał i otrzepał się z piasku.
- Oooo...spójrzcie na tą jego minę...Zagdacz nam koguciku - Kinomiya ochlapał go wodą.
Chłopak w tym samym momencie ruszył pędem w stronę chłopaków, wskakując obok niech do wody i ciągnąc ich, aby się zanurzyli.
- Aaaa! Kura chce nas utopić!
- Nie damy radu super koko
Nadal sobie żartowali od czasu do czasu zanurzeni przez przyjaciela. W tym samym czasie Sora siedziała przy blacie, jednej z budek...Obok niej pojawił się Hiwatari.
- Można?
- Tak... - odpowiedziała patrząc kątem oka na chłopaka.
Kai usiadł obok niej i spojrzał na dziewczynę.
- Coś nie w humorze jesteś.
- e? No co ty. Bardzo jestem w humorze - zaczęła się tłumaczyć, starając przy tym jakoś uśmiechnąć - W końcu jesteśmy całą grupą tutaj. Oczywiście Rei chce zabić kilku przyjaciół, ale to nic takiego...Heh...
- On chce nie tylko zabić przyjaciół.... - westchnął.
- Co masz na myśli?
- ...Gadałem z nim wczoraj. - rzekł wolno, uśmiechając się niepewnie.- Jest z lekka" załamany, i ma ochotę komuś innemu zrobić kuku..
- Yhm...Nie trudno się domyślić komu - spojrzała na szklanke wody stojąca przed nią na ladzie.
- Ta... ten cały Hiro... Nie można pozwolić, żeby Rei walczył w finale. - zauważył, że dziewczyna patrzy w szklankę. - Ej, no co jest?
- Nic...Hiro nie pozwoli mu walczyć... - spuściła lekko głowę.
- Jak to, Hiro mu nie pozwoli walczyć, co? A jaki on ma na to wpływ? - Kai spojrzał na nią z zaskoczeniem, choć też ze strachem.
- On zawsze stawia na swoim...Stadion, na którym będziemy walczyć jest jego...
-A co to ma wspólnego z Rei`em? - jego wzrok był nieco bardziej przestraszony niż przed chwilą.
- ...Hiro nie będzie chciał z nim walczyć...Rei-kun został pokonany przez Koji`ego...Hiro nie zniża się do niższego poziomu jakby on to ujął...
- Hmm... No, może, ale i tak to, czy będzie walczył, czy nie, zależy ode mnie...
- Wybacz Kai, ale...
Nie dokończyła, gdyż w tym momencie oboje zostali oblani wodą, a gdy się obejrzeli ujrzeli Tysona z wiadrem w ręku, skąd kapała reszta wody.
- Wiecie jak to jest...Góra nie chciała przyjść do Mahometa to Mahomet przyszedł do góry - uśmiechnął się złośliwie.
Kai`owi wyskoczył żyłka na skroni... Wstał i złapał Tyson`a, podchodząc z nim do głębszej części wody, po czym go wrzucił i wrócił do lady.
- Oh, Kai, rozerwałbyś się trochę! - usłyszeli z daleka krzyk Kinomiyi.
Mokra rudowłosa spojrzała wpierw na krzyczącego, a potem na Hiwatari`ego.
- ...Stanowczo go potraktowałeś, nie powiem.
- Z nim tak trzeba.
Rudowłosa uśmiechnęła się pod nosem co ostatnio rzadko się zdarza.
- No, z uśmiechem Ci ładniej. - Kai wypił szklankę wody, którą wcześniej sobie zamówił.
Dziewczyna lekko sie zarumieniła, ale nic niepowiedziała...Nim się cała grupa obejrzała zbliżał się zachód. Hikaru i Kai wrócili do reszty, tak jak i przemoczony Tyson, Max i Rei.
- Dawno juz nie widziałem zachodu - rozciągnął się Kinomiya.
- Poczekamy i spokojnie go zobaczymy - dodał Max opadając na koc.
Tymczasem Sora ubrała na siebie długa bluzkę do kolan, poczym...
- Ja zaraz wrócę. Wolę oglądać zachód z innego miejsca. Tylko nigdzie się nieruszajcie - uśmiechnęła się poczym ruszyła w kierunku wyższych skał.
Rei wycisnął wodę z włosów.
- Wygrałem! - rzucił z perfidnym uśmieszkiem w stroną Max` a i Tyson`a. Kai natomiast spojrzał za dziewczyną, i ruszył wolnym krokiem za nią.
- Chwalipięta!
Usłyszał jeszcze głos Tysona...
W tym czasie rudowłosa znalazła się na jednej ze skał, znajdującej się kilkanaście metrów nad poziomem morza. Stanęła na skraju obserwując zachodzące słońce...Jednak, gdy słońce zaszło do połowy usłyszała świst, a gdy sie odwróciła ujrzała tylko dysk. Poruszał się bardzo szybko, przez co nie mogła nawet go dostrzec, a najgorsze było to iż nie miała przy sobie Dokuhebi.
- Teraz!
Usłyszała a dysk walnął w skałę, która rozpadła się, a dziewczyna wpadła z dużym pluskiem do wody.
Co jest....
Kai widział to wszystko jakby w zwolnionym tempie.... Rozpadnięcie się skały, a dziewczyna mu tylko przez chwilę mignęła, i zaraz po tym zniknęła w wodzie.
- HIKARU!!! - Hiwatari szybko rzucił się na ratunek.
Momentalnie wskoczył za nią do wody. Od razu wychwycił ją wzrokiem. Miała zamknięte oczy i opadała w dół.
Cholera....! - zaklnął w myśli, po czym podpłynął do opadającej na dno dziewczyny. Złapał ją w pół i kilka sekund później znajdował się na powierzchni. Szybko podpłynął do brzegu.
- Hikaru...? - spojrzał na nią ze strachem w oczach.
Rudowłosa nieodpowiedziała.
Gdyby chłopak nie był opanowany przez całe życie, teraz pewno by zaczął panikować. Widząc, że dziewczyna nie odpowiada szybko położył ją na piasku.
- Hikaru-chan
Po jakiejś chwili rudowłosa odkaszlnęła wodą. Chłopak szybko przewrócił ją na bok, aby wypluła wodę...Zaczęła szybko oddychać, nic nie mówiąc, ani się niepodnosząc.
- Hikaru...? - Kai w końcu podniósł ją do pozycji siedzącej. - Nic Ci nie jest...?
Pokręciła głową na znak, że nie, jednak trochę się trząsła. Poczym zakryła twarz rękoma a chłopak mógł usłyszeć łkanie/płacz.
- Nie płacz... - chłopak przytulił ją do siebie i pogłaskał po głowie.
Nadal nic nie mówiła i nadal leciały jej łzy. Jednak zacisnęła dłonie na koszuli Hiwatari`ego, dalej jakby skulona.
- Hikaru! - mocniej ją przytulił, kładąc jej rękę na głowie. - Już w porządku...
Nastała cisza. Rudowłosa najwyraźniej nie miała zamiaru się odezwać, ani nawet podnieść głowy.
- Już? - Kai odsunął się trochę od niej i spojrzał na jej zapłakane oczy. Szybko otarł jej łzy.
- ym... - mruknęła tylko.
Kai w końcu wstał i wziął ją na ręce.
- Chodź, musisz się wyspać.
Gdy wziął ją na ręce, rudowłosa delikatnie oparła głowę na jego ramieniu, lekko przymykając oczy. Wolnym krokiem ruszył w kierunku mieszkania dziewczyny. Zdążył zauważyć, że reszty już nie ma. Nie trwało długo, nim znaleźli się w rezydencji Sory. Było już trochę ciemno, ale w oknach świeciło się światło.
- Gdzie jest Twój pokój? - szepnął cicho do jej ucha, wchodząc do rezydencji.
- ...ym...ostatni pokój...po lewej - ...odpowiedziała dopiero po chwili i cicho. Hiwatari pamiętał iż wszystkie pokoje znajdują się na pierwszym piętrze. Przynajmniej te ich.
- Rozumiem, że pierwsze piętro. - zaczął wchodzić po schodach.
Nie odpowiedziała. Jej twarz nie przedstawiała żadnego wyrazu.
Po chwili Kai wszedł do jej pokoju i położył dziewczynę na łóżku, przykrywając ją kołdrą.
- No, to śpij, musisz odpocząć. - skierował się w stronę drzwi.
- ...Kai... - usłyszał jej słaby głos.
Chłopak odwrócił się i podszedł do łóżka.
- Hm?
- ...Arigatou... - odpowiedziała po chwili starając się na niego spojrzeć.
- Nie ma sprawy. - chłopak na chwilę usiadł przy niej i pogładził ją po włosach. - Musisz się przespać. - po chwili namysłu nachylił się nad nią i pocałował delikatnie w usta....
Gdyby nie to, że była taka słaba pewnie doznała by szoku. Ale tylko lekko zarumieniła się, a po chwili zamknęła zmęczone oczy.
- Śpij dobrze. - Kai wstał i wyszedł z pokoju.
By Shiguroya & Senritsu (Kat_Erin)
Subskrybuj:
Posty (Atom)