CPM

środa, 11 kwietnia 2012

Beyblade cz.9


Nastała noc, po pierwszej rundzie. Było już zapewne po drugiej, jednak o tej godzinie Hikaru właśnie wstała z łóżka. Czuła się o wiele lepiej. Pierwsze co zobaczyła to śpiącego Kai`a na fotelu. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko, poczym wyciągnęła z szafy czarną sukienkę, ubrała się w nią i cicho wyszła, aby nikogo nie zbudzić. Na dworze stał Minoru.
- Zaspałaś.
- Tylko trochę Nii-san...A teraz chodźmy
Oboje skierowali się do wyjścia z posiadłości.
Chłopcy, wszyscy oprócz Tyson`a, który leżał gdzieś pod ogrodzeniem spali w swoich łóżkach. Jednak słysząc szmer, ciemnowłosy otworzył oczy i zauważył Sorę, wraz z bratem, którzy opuścili właśnie teren domu. Co go troche zdziwiło.
O tej porze na spacer?...
Nie myśląc długo wstał i cicho poszedł za nimi...Po jakimś czasie śledzenia znalazł się na cmentarzu.
Ukrył się za jakimś drzewem, podczas, gdy rudowłosa i chłopak, podeszli do jakiegoś nagrobka.
- Lilie? - na ziemi leżał bukiet lilii, a ich przecież tu wcześniej nie było.
- ...Hmm...To chyba wiemy kto tu był przed nami...
- ...Hiro-kun... - szepnęła Sora.
...Hiro?...Ten... czubek?
Tyson wyjrzał nieco ze swojej kryjówki, patrząc i słuchając wszystkiego bardzo dokładnie.
Hikaru położyła swój bukiet obok i uklękła przed nagrobkiem uśmiechając się lekko.
- Ohayou - zaczęła cicho - ...O-tou-san(ojciec)...O-kaa-san(mama)...Dawno się nie widzieliśmy. Dużo się wydarzyło...Hiro chyba naprawdę się zmienił co było nie do pomyślenia, ale... - spojrzała na lilie - ...szacunek mu został...Nieuwierzycie. Jestem w Bladebreakers - na jej twarzy zawitał szczery uśmiech.
- ...Pewnie chcą usłyszeć wszystko o twoich przyjaciołach - odezwał się Minoru, z delikatnym uśmiechem.
...To... nagrobek jej rodziców...? nie wiedziałem, że oni.... nie żyją.... - Tyson`owi zrzedła nieco mina, teraz patrzył na dziewczynę ze smutkiem i z uwagą słuchał każdego słowa.
- Haai - odpowiedziała rudowłosemu i znów zwróciła się do "rodziców" - Hmm...Może zacznijmy od Max`a. Przeważnie jest uśmiechnięty, czasem dziecinny, ale to w nim lubie najbardziej. Często gram z nim na konsoli...ym...Też jestem jednak trochę dziecinna, ale uwielbiam spędzać z nim czas. Jest jak mój drugi brat.
......on jest zawsze dziecinny.... nie wiedziałem, że Hikaru gra z nim na konsoli... - Tysom zrobił zaskoczoną minę. ...no, to ja sobie posłucham dalej.....
- Następnie Kenny. Nie dziwię się, że nazywają go szef. Wiele mu zawdzięczają. Ja też...Troche podrasował Dokuhebi...Jest najbardziej zorientowany w całych zawodach. I trochę za bardzo przejmuje sie niektórymi rzeczami...Ale powiedzmy, że jest mózgiem Bladebreakers.
Kenny to mózgowiec, to się nie dziw.... - Tyson uśmiechnął się lekko pod nosem
- Hmmm - rudowłosa zamyśliła się na chwilę - ...Rei-kun. Zawsze myślałam, że jest opanowany, chociaż ostatnio jest inaczej...Z drugiej strony zaczyna przypominać Tyson`a. Nie wiem czy to dobrze...Poza tym Rei-kun bardzo przeżywa swoje porażki. Ale nie pozwolę mu się załamać.
....Rei-kun... grrr... że co? zaczyna mnie przypominać? - Tyson uśmiechnął się. - To chyba dobrze, ne?
- Hiwatari Kai...kapitan drużyny...Opanowany i pewny siebie. Ale jednak...jest nawet miły kiedy się go bliżej pozna...Nieokazuje tego, ale naprawdę dba o bladebreakers... - lekko się zarumieniła przypominając sobie jak ją uratował - ...Jest niesamowity - uśmiechnęła się.
..............em....... tego.......... on niesamowity? - Tyson zmrużył nieco oczy.
- No i Konomiya Tyson...Chyba mówiłam wam o nim ostatnio...Straszny żarłok i rozkapryszony dzieciak...ale...
Ciemnowłosy nie zdążył przytrzymać się drzewa i upadł w trawę. Czego reszta niesłyszała na szczęście.
- ...ale bardzo go lubię...Był pierwszą osobą, którą poznałam poza Beverly...Byliśmy bardzo mali, jednak...od tamtej pory się mną opiekował...Ostatnio pozwolił mi zamieszkać u siebie jakiś czas...W grę wkłada całą dusze...A wady ma nawet czasem urocze - uśmiechnęła się delikatnie - ...Nie wiem co bym bez niego zrobiła...
Tyson spojrzał szeroko otwartymi oczami w niebo, a na jego twarzy pojawił się niewielki rumieniec, który powiększał się nieco z każdym słowem.
...ona... dziękuję - szepnął sobie w myśli, zamykając oczy. Był uśmiechnięty.
- ...Masz szczęście Hikaru-chan - odezwał się Minoru - ...Lepiej wracajmy zanim reszta się obudzi.
Sora kiwnęła głową i wstała, poczym oboje powolnym krokiem udali się w kierunku domu.
aaaa nie mogą mnie tu znaleźć.......! - ciemnowłosy ze strachem spojrzał na zbliżającą się dwójkę, po czym szybko wstał i pobiegł przed siebie. Dzięki wyćwiczonemu biegowi, który ćwiczył spóźniając się na lekcje, dotarł do posiadłości nim się obejrzał. Szybko wskoczył do swojego pokoju, i chwilkę potem znajdował się już w łóżku. Po jakimś czasie, gdy już prawie zasypiał o dziwo do pokoju, na palcach weszła rudowłosa. Jednak Kinomiya postanowił udawać iż dalej śpi...Dziewczyna podeszła do jego łóżka i spojrzała na niego z lekkim uśmiechem, poczym...nachyliła się i delikatnie pocałowała go w czoło.
- ...Arigatou... - szepnęła i opuściła pokój, zamykając za sobą drzwi.
Tyson był w szoku , jednak nie wstawał, ani nie ruszał się z miejsca. Uśmiechnął się pod nosem, po czym poszedł spać.
Gdy słońce wreszcie wstało po paru godzinach, domownicy zaczęli zajmować łazienki i schodzić na śniadanie. W tym samym momencie Rei już siedział w kuchni, z głową na stole.
Ziewający blondyn właśnie przechodził przez próg.
- Ohaaayou Rei...
I w tym momencie znienacka, z tyłu na Max`a naskoczyła/przytuliła/uwiesiła sie na szyi uradowana Hikaru.
- Ohayou Max - przytuliła się jeszcze bardziej.
- Hika-chan? Wreszcie wracamy do tego powitania -uśmiechnął się szeroko chłopak.
Kon podniósł głowę do góry.
- Ohayou. - powiedział dość cicho, nie chcąc przeszkadzać "rodzeństwu" po czym jego głowa znów wylądowała na blacie.
- Rei-kun, nie wyspałeś się? - zapytała dziewczyna siadając naprzeciw razem z blondynem.
Chłopak pokręcił głową, po czym dało słyszeć się głośne ziewnięcie.
- Jak się nie wyspałem, to mam złe samopoczucie... - mruknął cicho Kon, niepodnosząc głowy.
- Zjesz śniadanie i od razu się lepiej poczujesz - stwierdził pełen entuzjazmu Max.
- ...A gdzie reszta? - Sora spojrzała na drzwi.
- Jak wychodziłem, to tu było pusto. - obydwoje wiedzieli, że Rei rano biega 3> - Wróciłem, i słyszałem ruch... pewno szykują się do zejścia.
- Kai`a też nie było już rano w pokoju - stwierdziła ciszej dziewczyna - ...Może za długo spałam...hmmm..
- Może.... Spotkałem go, jak wychodziłem z domu... Ale siedział w salonie. Nie wiem, gdzie teraz jest... - znów ziewnięcie.
- Yhm... - mruknęła w odpowiedzi.
Nie rozmawiałam z nim...o tym dniu kiedy mnie uratował...Przez tą gorączkę i mecz nie było kiedy...ech...
Zrobiła się lekko czerwona na samą myśl o tamtym zdarzeniu.
Max to zauważył.
- A Ty co taka czerwona....?
- e?! To...to...no bo tu jest trochę ciepło, nie sądzicie? Heh - uśmiechnęła się w zakłopotaniu, gdy w tym momencie do jadalni wszedł Tyson, co uratowało dziewczynę, która od razu się przywitała z uśmiechem
- Ohayou Tyson!
- Ohayou... - burknął trochę niepewnie, siadając koło śpiącego Rei`a.
- Coś się stało? Źle spałeś? - rudowłosą trochę zdziwiła jego postawa.
- Tak... łupie mnie w krzyżu... Musiałem źle spać... - uśmiechnął się z zakłopotaniem, trącając łokciem przyjaciela, i budząc go przy okazji, żeby go uratował.
- Hmm...może chcesz, aby wymienili ci materac? Nie wszystkie są dobre
- Nie, wszystko w porządku. - zaśmiał się cicho. - A teraz, może coś zjemy....?
- Nie wiem, jak Wy... - Rei w końcu się obudził. Wstał i przeciągnął się, ziewając. - Ale ja idę spać.... - szybko spojrzał na Hikaru. - Oczywiście, jeśli nie masz nic przeciwko, Hikaru-chan....
- y? Nie, nie mam. Chociaż trochę mnie dziwi, że oboje źle spaliście. Tak więc...śpij dobrze Rei-kun - uśmiechnęła się ciepło, a do jadalni wszedł kucharz podając śniadanie do stołu. Co było trochę dziwne bo jeszcze kucharza tutaj niewidzieli.
- Dobranoc... - Rei wolnym krokiem, co chwila ziewając wyszedł z pokoju i zniknął na górze.
- Kucharz? - Tyson`owi pojawiły się gwiazdki w oczach.
- Tak - z nikąd pojawił się nagle Minoru - wczoraj wrócił z urlopu.
Odpowiedział rudowłosy, gdy w tym samym czasie Max i Sora witali się z wchodzącym szefem.
- Długo dzisiaj spałeś - blondyn uśmiechnął się trochę złośliwie.
Tyson akurat zabierał się za jedzenie, gdy
Gdy blondyn wydawała się trochę znudzony. Pobawił się trochę śniadaniem, poczym lekko sie uśmiechnął, jakby cos mu wpadło do głowy.
- Kenny, mamy dzisiaj coś ważnego do roboty? - rzucił pytaniem.
- Hmm... W sumie, można by coś potrenować.... Komuś by się przydał trening.... - najpierw spojrzał na zajadającego się Kinomiyę, potem jego wzrok powędrował na Max`a, a na końcu na drzwi.
- A o której? - widać te pytanie do czegoś prowadziły.
- A co?
- Nie odpowiada się pytaniem na pytanie - rzucił z uśmieszkiem na twarzy blondyn.
- O co Ci chodzi....? - Kenny rzucił ostrzegawcze spojrzenie Max`owi
- Zadałem niewinne pytanie - wzruszył ramionami - Po prostu zastanawiam się czy będziemy ci rano potrzebni.
- A co chcecie zrobić? - szef nie odpuszczał.
- Ech...zróbmy tak. Tyson i Kai sobie poćwiczą bo Rei śpi. Trening będzie pewnie trwał pare godzin, więc ja i Hikaru nie będziemy ci potrzebni.
- Eh... Gdy Rei się obudzi, to będziecie potrzebni... Swoją drogą, ciekawe, co on takiego robił, że jest teraz śpiący.... No nic, Tyson, masz na razie czas wolny.
- No - odpowiedział krótko uradowany blondyn poczym zwrócił się do Sory - Hikaru-chan spędźmy razem dzień. Możemy to nazwać przyjacielską randką.
W tym samym momencie Tyson zaczął się krztusić. A Kenny`emu lekko przekrzywiły się okulary...Wpierw rudowłosa spojrzała na Max`a wzrokiem pełnym zdziwienia, jednak o dziwo po chwili uśmiechnęła się.
- Chętnie
- Super! - chwycił ją za rękę - To narazie - pomachał reszcie i wraz z ciągniętą dziewczyną zniknęli za drzwiami.
- ...A może by tak... - Tyson przełknął to, co miał w buzi, po czym złapał Kenny`ego.
W drzwiach spotkał się z kapitanem drużyny.
- Kai, choć się rozerwiesz trochę! - złapał go drugą ręką i wybiegł z domu, zostawiając Kon`a śpiącego w pokoju.



By Shiguroya & Senritsu (Kat_Erin)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz