CPM

wtorek, 17 kwietnia 2012

Beyblade cz.11


Podczas gdy Tyson i reszta śledzili Max i Hikaru, Rei obudził się i spojrzał w okno.
Raany... Ile ja spałem, słońce jest już wysoko na niebie... - wstał i przeciągnął się.
Chwilę potem wyszedł z pokoju, ubrany w swoje ciuszki...Słysząc jakieś dziwne dźwięki, zszedł na dół. Wyglądało na to, że salon i jadalnia były puste, jednak na parterze jest jeszcze kuchnia, więc postanowił jeszcze tam sprawdzić. Gdy otworzył drzwi ujrzał siedzącego na blacie chłopaka o niebieskich oczach i roztarganych fioletowych włosach. Poza tym ubranego bardzo wakacyjnie, miał czerwoną bluzę hawajską, jasno brązowe krótkie spodnie, sandały a na głowie okulary przeciwsłoneczne. W dodatku właśnie wyciągnął kanapkę z lodówki.
... osz.... myślałem, że tylko Minoru oraz Hikaru-chan tu mieszka.... zaraz, moment, chwila... czy ja go gdzieś już nie widziałem?
- ...Sorry Cię bardzo, ale co Ty tutaj robisz...? - Kon skrzyżował ręce na klacie, patrząc na chłopaka.
Dopiero teraz nieznajomy go zauważył.
- Jem - odpowiedział uśmiechając się niewinnie a jednocześnie złośliwie.
- O ile mnie pamięć nie myli, jesteś z Silver Team... co Ty tutaj robisz...?
- ech...Już mówiłem. Jem, nie widać? - wzruszył ramionami - A ty jesteś...hmm...jak to było...Rec...Res...Ris...Rem.... - zaczął głośno myśleć.
- Rei... - wycedził przez żeby czarnowłosy, zachowując spokój. - A Ty, to kto?
- Natsuo, stary - uśmiechnął się znowu - A no tak...To ciebie ona nazywa Rei-kun - zrobił słodkie oczka.
- ... No i co z tego.... - powoli zaczął tracić cierpliwość.
- Przecież ja nic nie mówię - wzruszył ramionami i rzucił złośliwe spojrzenie czarnowłosemu - ...Blisko jesteście?
- ..że co proszę?!
- Yhm - Natsuo wyciągnął butelkę coli z lodówki - Brak odpowiedzi równa się odpowiedzi - znów złośliwy uśmieszek zawitał na jego twarzy.
- Jesteśmy przyjaciółmi, i tyle. - Rei powtórnie skrzyżował ręce na piersi. - A może mi powiesz, skąd się tu znalazłeś?
- Wiń moich rodziców. Oni mnie wydali na świat, a teraz dzięki nim mogę sobie tu siedzieć - napił się napoju.
- Chodzi mi o konkret, jak się znalazłeś tutaj, nie na tym świecie... Co Cię sprowadza do tej rezydencji.
- Kanapka! - uśmiechnął sie szeroko.
- Odpowiedz mi na pytanie, kurde!
- No dobra, spokojnie - w tym momencie chłopak odłożył jedzenie, oraz colę i o dziwo bardzo spoważniał - ...Przyszedłem do Hikaru.
- A po co do niej przyszedłeś? - zdziwił się nieco Rei.
Błękitnooki zmierzył go spojrzeniem, nadal byl poważny.
- Wybacz stary, ale to nie twoja sprawa.
Chłopak wzruszył ramionami.
- Nie chcesz, to nie mów...
- No - Natsuo wrócił do swojego radosnego tony uśmiechając się szeroko - I tak trzymać Rei-kun.
Rei glebnął w tym samym momencie.
A fioletowowłosy zaczął się śmiać.
- Faktycznie się nie wyspałeś.
- Co tu się dzieje? - w tym momencie do kuchni wszedł Kenny, a za nim Kai i Tyson.
- Nie pytaj... - powiedział Rei, po którym chłopcy prawie przeszli, bo nadal leżał na ziemi.
- Rei wstawaj a nie się wygłupiasz! - odezwał się Tyson. - Witam drużynę Bladebreakers - odezwał się fioletowowłosy - Jestem Natsuo i cieszę się, że w końcu was widzę. Ale chyba brakuje Hikaru i tego blondynka.
- A co? Po kiego mam wstawać? - chłopak mimo wszystko wstał.
Tymczasem Hiwatari zmierzył spojrzeniem nowego, siedzącego na blacie i zajadającego się kanapką.
- ...Czujesz się tu jak u siebie - skomentował krótko.
- Tak. Zawsze jestem tu mile widziany. Silver Team, ale jakoś tak wyszło.
- ...Mówi, że ma sprawę do Hikaru. - Rei spojrzał na resztę. - Aczkolwiek, nie widzę, żeby chciał walczyć.
- A więc jesteś z Silver Team? - zaciekawił się szef.
- No...a nie chce walczyć bo nie mam zamiaru zdradzać wam moich tajników walki. Poza tym pewnie Hika-chan wam i tak powie.
- No, przynajmniej mamy taką nadzieję... - zaszczebiotał Tyson, krzyżując ręce. - Poza tym, nie ładnie jeść kanapkę w nieswoim domu....
- Tyson! - Rei przyłożył mu w głowę.
- Spoko - zaczął błękitnowooki, podchodząc do Konomiyi i pstrykając go lekko w nos - Mogę robić co mi się zechce.
- A to czemu? - tym razem Kon skrzyżował ręce na klacie, podczas gdy Tyson masował sobie głowę.
- Bo tak i już. Rety, niewiedziałem, że z was taka ciekawska drużyna, Bladebreakersi.
- A ciekawska... ciekawska.... - Kenny zaczął kiwać głową, podczas gdy reszta z drużyny spojrzała na niego morderczym wzrokiem.
- Jeszcze jakieś pytania czy mogę w spokoju skończyć swój posiłek? - zapytał fioletowowłosy wzruszając ramionami.
- Jakim prawem się tutaj znalazłeś?!. - Tyson nie dawał za wygraną
- O co ci chodzi Tysonku? - zadrwił sobie lekko nowy.
- Tysonku??!!??!! - Tyson chciał się na niego rzucić, jednak Kai złapał go za kołnierz.
Rei zaczął chichotać.
- Nie umiesz pochamowac swoich emocji... - westchnął błekitnowooki - Tak właściwie to będziesz grał w tym turnieju?
- Jeszcze nie wiemy. - Kenny spojrzał na niego.
- Aha. No trudno - wzruszył ramionami, poczym wrócił do kanapki.
- ...Jakie trudno? - Tyson uspokoił się trochę. - A u Was kto walczy?
- Chciałbyś wiedzieć, prawda Tysonku?
- No ba, jasne, że tak.
- Ale pewno nam nie powiesz, prawda? - Rei uśmiechnął się lekko
- Oczywiście, że nie. Ale możecie być pewni, że zmierzycie się ze wszystkimi.
- Walki są trzy. Więc nie przesadzaj. - Kai oparł się o ścianę.
- Heh - Natsuo zaśmiał się pod nosem - Trzy walki są oficjalne. Nas jest piątka. Z jedną osobą z naszej grupy Rei już walczył czyli czwórkę macie z głowy a piąta osoba...no cóż to będzie prywatny mecz i raczej wątpię abyście wszyscy go zobaczyli - uśmiechnął się tajemniczo.
- ...Napewno ktoś z nas ją będzie widział. - Hiwatari uśmiechnął się, podczas gdy reszta spoważniała.
- Możliwie, a ty - zwrócił się bezpośrednio do kapitana bladebreakers - Może będziesz miał specjalne wejście za to co ostatnio zrobiłeś.
- Co? A co ja takiego zrobiłem
- Wróciliśmy!
W tym momencie usłyszeli głos Max`a a po chwili Hikaru.
- Spójrzcie co Max dla mnie wygrał - po chwili pojawili się w kuchni niezauważając wpierw Natsuo. Sora trzymała w rękach pluszowego słonika - Czyż nie jest słodki?
- Słyszeliście, jestem słodki - blondyn uśmiechnął się.
- Mówiłam o maskotce
- Ale Ci pojechała, Max... - Tyson roześmiał się
- Jesteś zazdrosny bo nigdy nie byłes na randce - dogryzł mu blondyn - Poza tym Hikaru-chan wie, że jestem słodki
- Taaa... - Tyson przypomniał sobie, co usłyszał w nocy.
- Hika-chan! - Momentalnie przy dziewczynie pojawił się fioletowowłosy.
- Natsuo-kun? Dawno cię...
- Jak się czujesz? - wszedł jej w słowa - Wporządku? Slyszałem co Aiko zrobiła na wzgórzu. Hiro się wkurzył, wcale mu się nie dziwię. Napewno wszystko dobrze? Całe szczęście, że urato...
W tym momencie rudowłosa zakryła mu usta.
- Wybaczcie nam. Chce z nim pogadać na zewnątrz - zaczęła niepewnie, kierując się w stronę wyjścia.
Ciągnięty błękitnooki złapał jeszcze po drodze Hiwatari`ego i cała trojka chcąc nie chcąc opuściła kuchnię.
Kai rzucił zdziwione spojrzenie przyjaciołom, zanim zniknął.
Rei skrzyżował ręce na piersi, a Tyson i Max spojrzeli po sobie. Kenny podrapał się po głowie.
- O co chodzi? - powiedzieli wszyscy czworo.
- Co jest Hika-chan?
Zapytał Natsuo, gdy trójka znalazła się na zewnątrz domu.
- Oni nie wiedzą o tym, co się tam stało. Nie chcę aby sie przejmowali - odpowiedziała dziewczyna.
- Ta, ale ja wiem... - mruknął Kai.
- No właśnie - fioletowowłosy poklepał kapitana po plecach - Nasz bohater.
- Ale reszta nie musi wiedzieć...Wątpię, aby Aiko to powtórzyła.
- No fakt. Hiro prawie wyszedł z siebie. Ale ona zawsze na ciebie czyhała. Dobrze, że kapitan czuwa - znów poklepał Kaia.
Hiwatari`emu wyskoczyła żyłka na skroni, po czym złapał chłopaka za rękę.
- No dobra. Sory stary - błękitnooki odsunął sie od kapitana - To ja narazie spadam - gdy przechodził obok rudowłosej zatrzymał się na chwilę - ...Jutro. W czasie meczu Silver Team...na skraju miejskiego parku - szepnął poczym zniknął.
A więc to miał na myśli mówiąc o meczu... - Kapitan zmrużył oczy.
- Kai - dziewczyna podeszła do niego - Tak właściwie..To co tam wtedy robiłeś?
- Przechodziłem obok. - powiedział dość szybko, jednak takim tonem, że Hikaru wiedziała, że nie mówi prawdy.
- Naprawdę? - zapytała tak by zmusić chłopaka do powiedzenia prawdy.
- Eh... Poszedłem za Tobą.
- y?...Dlaczego? - zdziwiła się lekko bo przyszłości nawet on nie przewiduje.
- Sam nie wiem... Może się martwiłem... - szepnął, a na jego twarzy pojawił się rumieniec.
- M...Martwiłeś się?...O mnie?... - sama się leciutko zarumieniła - ...Dzięki...Wiem, że już ci dziękowałam za ratunek i w ogóle... - zaczęła tłumaczyć się z zakłopotania - ...No i że...że się wtedy mną zająłeś... - przypomniała sobie co wydarzyło się, gdy zasypiała, teraz jej rumieniec był trochę większy.
Zwróciła wzrok w innym kierunku.
Chłopak zauważył jej zaróżowione policzki i się lekko uśmiechnął. Położył jej rękę na głowie i zaśmiał się.
- Nie ma sprawy.
Trochę się zdziwiła widząc, iż on się uśmiecha.
- ...Powinieneś się częściej uśmiechać, wiesz...
- A to czemu? - zdziwił się lekko, zabierając jej rękę z głowy.
- ...Do twarzy ci z nim - odpowiedziała po chwili a na jej twarz pojawił się lekki uśmiech.
- Hmm... Rozważe to.
Dziewczyna zaśmiała się pod nosem.
- Lepiej wracajmy do środka zanim reszta cos wymyśli - przeszła obok Kai`a idąc w stronę wejścia do domu.
- Moment... - chłopak złapał ją za rękę i pociągnął, przez co ta, wylądowała... na nim.
Zdziwiona znów zrobiła się lekko czerwona na twarzy.
- em...O co chodzi?
- Jeszcze tylko to... - chłopak przytulił ją do siebie, nachylił się... i pocałował w usta.
Powiedzmy, że to ją zszokowało i to bardzo. Myślała, że wtedy zrobił to przez to, że tak się bała, ale teraz?...Mimo tego odwzajemniła pocałunek.
Chłopak spojrzał na nią.
- No, teraz możemy iść
- ym...tak... - odpowiedziała nadal zarumieniona i oboje skierowali się z powrotem do domu.
Podczas drogi do domu, Kai nieco ścisnął dłoń dziewczyny.



By Shiguroya & Senritsu (Kat_Eirn)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz