CPM

wtorek, 24 kwietnia 2012

Beyblade cz.13

.Następnego ranka o około 10.00 rano Kenny czekał już przy drzwiach na resztę grupy. Wychodzą tak wcześnie by zobaczyć walkę Silver Team i trochę się jeszcze o nich dowiedzieć. Po jakimś czasie na dół zeszła pozostała część drużyny. Nie wyglądała na zbytnio wyspanych. Ostatnia zeszła rudowłosa przywitała się z wszystkimi prócz Tyson`em, którego zignorowała.

Konomiya poczuł lekkie ukłucie.

....Może Max miał wczoraj rację?

- To co, idziemy? - Mizuhara uśmiechnął się radośnie.

- Tak, za chwile jest autobus - odpowiedział szef patrząc na zegarek.

- ..em..Dołącze do was później - wtrąciła się nieśmiało Sora, starając się lekko uśmiechnąć.

- Oki... - chłopcy ruszyli wolnym krokiem w stronę przystanku, Kai jednak spoglądał z niepokojem na rezydencję.

- Kai, spokojnie, na pewno niedługo przyjdzie... - Rei uśmiechnął się do kapitana, który zamknął oczy i ruszył za chłopakami.

Dziewczyna zamknęła za nimi drzwi i odetchnęła, poczym udała się na tył domu. Wyszła tylnymi drzwiami i udała się w stronę parku.

Tak jak powiedział jej Natsuo...Gdy doszła na umówione miejsce ujrzała arenę do gry, jednak nikogo poza tym. Dopiero po jakiś 15 minutach zza drzew wyszedł chłopak o ciemnych blond włosach, sięgających do ramion i spiętych w niski kucyk. Ubrany w dżinsową kurtkę bez rękawów i długie dżinsowe spodnie. A zlote oczy zakrywały mu okulary. Gdy rudowłosa go ujrzała ze strachem w oczach zrobiła krok do tyłu.

- Spokojnie Hikaru.

- ...Isei...co ode mnie chciałeś? - glos jej lekko drżał.

- Czas wyjaśnić parę spraw - w jego rękach pojawiła się wyrzutnia i dysk w kolorze fioletowym - ...Załatwimy to przy małej rozgrywce.

Przez chwilę Sora jakby się zastanawiała, poczym nic nie mówiąc wyciągnęła Dokuhebi.

Po chwili oboje wystrzelili swoje dyski. Nie tracąc czasu wezwali od razu swoje bestie. Dziewczyna czarną anakondę a piaskowowłosy złotego lwa. Walka była dość wyrównana.

- ...Teraz mi powiesz czego ode mnie chciałeś?!

- ...Nie powinnaś się mnie bać

- c...co?

To prawda. Isei należy do Silver Team, ale nie z tego powodu zawsze się go bała...Chłopak był przyjacielem jej brata. Uczył ją podstaw teoretycznych z beyblade`ingu.

Jednak pewnego dnia, rudowłosa jako mała dziewczynka, wraz z Minoru przyszła go odwiedzić. Dom Iseia zastali zniszczony...on siedział pod ścianą a wokół leżało kilku ludzi. Nie sprawdzała czy żyja czy nie, nie wiedziała jaki był powód, bo była tylko dzieckiem...od razu ją to przeraziło. Od tamtej pory zawsze się go bała, a on nie miał okazji jej nic wytłumaczyć.

- Gdybyś wtedy nie uciekła...Nigdy byś sie mnie nie przestraszyła

- Ale...

- Słuchaj! To byli złodzieje...Mieli broń...Ja się tylko broniłem!...Są za kratkami i nadal żyją!

W tym momencie Sorę na chwile zatkało. Tyle lat się go bała a to wszystko była nieprawda. Spuściła głowę.

- Przepraszam - wyszeptała.

Piaskowowłosy lekko się uśmiechnął.

- ...Powinienem ci powiedzieć wcześniej...A teraz wracajmy do gry!

Hikaru podniosła głowę i uśmiechnęła się...

W tym samym czasie Bladebreakers`i przyjechali na stadion. Weszli do środka i stanęli na samej górze trybun, gdzie nie było krzeseł, tylko barierka. Uważnie przyglądali się walkom.

Przed chwilą ujrzeli wygraną walkę Koji`ego. Nie zmienił swego stylu. Teraz na arenę weszła dziewczyna o długich czarnych włosach, spiętych w dwa niskie kucyki. Ubrana w dżinsowe spodnie, różową bluzkę z rękawami 3/4 i charakterystyczną chustą na głowie. Gdy dyski poszły w ruch było od razu widać iż dziewczyna bawi się z przeciwnikiem.

- Hmm.... Bawi się przeciwnikiem, dobra jest... - Max oparł głowę o barierkę.

- Ta, będzie trzeba uważać.... - na twarzy Tyson`a zawidniał wyraz myślenia.

W tym momencie dysk czarnowłosej zaczął dziwnie błyskać. Po chwili bladebreakersi ujrzeli nietypowych rozmiarów pomarańczowo-złotą mysz i jakieś błyskawice wokół niej.

- Osz kuuuuuuuuuuuuuuuuuuurczaki.... - szepnęli z podziwem Max oraz Tyson, podczas gdy Kenny analizował sytuację.

Rei i Kai natomiast spojrzeli po zespole czarnowłosej. Było ich tylko 4.

Hiwatari zmarszczył nieco brwi.

- Shigeru kończ to!

Niemal w tym samym momencie, gdy usłyszeli krzyk czarnowłosej, dysk przeciwnika wypadł poza areną w kawałkach.

- Em... - Rei pociągnął rękaw kapitana. - Nie chce Cię martwić... Ale nie ma Hikaru-chan...

- Jak to! - niebieskowłosy rozejrzał się dookoła. Faktycznie, Kon miał rację - nigdzie nie było rudowłosej. Widząc, że Konomiya oraz Mizuhara razemz szefem byli zajęci, pociągnął zdezorientowanego Rei`a za sobą. - Idziemy jej szukać.

- Ale...

- Rei, żadnych ale, idziemy.

- A reszta?

- Zostaje... Nie chcę ich martwić, niech uważają...

Po chwili obydwoje byli na zewnątrz.

- Gdzie teraz?

Kai przypomniał sobie, jak Hikaru mówiła coś o parku...

- Do parku. -powiedział kapitan, po czym złapał Kon`a za rękę i pociągnął w stronę parku.

Gdy blakali sie po parku w pewnym momencie uslyszeli donośne głosy. Jeden należał do Sory a drugiego nie poznali.

- Dokuhebi!!!

- Gemmei!!!

- Tam! - tym razem to Rei pociągnął Kai`a gdzieś w głąb parku.

Po chwili ujrzeli reprezentantkę swej drużyny walczącą z jakimś piaskowowłosym chłopakiem. Jednak oboje mieli na twarzy uśmiech, choć mimo tego walczyli zacięcie.

- Hi....!

- Zostaw... - Kon nie dopuścił Kaia do słowa. - Spójrz na nią... Jest szczęśliwa.

- Skończmy to - powiedział w końcu Isei.

- Fakt, za dłgo to trwa. Dokuhebi, Rain Poison!!!

- Gemmei, Shadow Biting!!!

Hiwatari i Rei nie mogli sie przyjrzeć ani jednemu atakowi. Ponieważ, gdy bestie/dyski wykonały polecenia, błysło janym światłem a oba bleady odrzucilo poza arenę.

- Znowu remis - piaskowowłosy schował swoj dysk, wziął bleada dziewczyny, poczym podszedł do nie i oddał - Nie straciłaś formy.

- Ty też, Isei - uśmiechnęła się.

A chłopcy zastanawiali się, o co tak naprawdę poszło.

- Powodzenia w turnieju i jeszcze coś... - Isei spojrzał na stojących niedaleko chłopaków z bladebreakers - ...Wiedza o moim ataku się wam nie przyda. Nie walczę tym razem.

Dopiero teraz Hikaru zauważyła przyjaciół.

- ...Co wy tu robicie?

Kai od razu spojrzał na jakieś drzewo, zostawiając Rei`owi całe tłumaczenie.

- Eeee... no więc... martwiliśmy się... i poszliśmy Cię szukać.... ee...

- Mówiłam, że dołączę pó... - W tym momencie przerwała, gdyż Isei położył dłoń na jej głowie rzucając jej ciepły uśmiech, który musiał coś znaczyć bo... - ...Dzięki, że się martwiliście...

- Spoko... - Rei podrapał się po głowie. - Po prostu jakoś tak...

- To Rei zauważył że Cię nie ma. - odezwał się w końcu Kai, uśmiechając się do przyjaciela.

- Taaaa... a Ty mnie pociągnąłeś za sobą... - chłopak odwzajemnił uśmiech.

Rudowłosa zaśmiała się pod nosem.

- Będę się zbierał...Powodzenia życzę...Przyda wam się...

Po tych słowach chłopak zniknął.

- Kto to był?

- Przyjaciel - uśmiechnęła się odpowiadając - Nazywa się Isei i należy do Silver Team.

- Aaa... No, to go pamiętam... - Rei spojrzał w ziemię.

- Lepiej chodźmy do domu... - zmieniła temat rudowłosa - Mecze się pewnie już skończyły.

- Ta, pewno chłopcy zauważyli nasze zniknięcie...

Kai trącił Kon`a łokciem, żeby go obudzić z zamyślenia.

- No dobra... Chodźmy ^^' - czarnowłosy odwrócił się i z rękoma w kieszeni ruszył wolno przed siebie, podczas gdy Kai zaczekał na Hikaru.

Po chwili Sora ruszyła się z miejsca podchodząc do Hiwatari`ego.

- ...Ciekawe co reszta powie o waszym nagłym zniknięciu - skomentowała.

- No coś... Pewno nic ciekawego... - chłopak bezszelestnie złapał jej dłoń.

Lekko się zarumieniła i delikatnie uśmiechnęła, poczym ruszyli za Rei`em...Od razu, gdy weszli do domu dziewczyny naskoczył na nich szef.

- Gdzie wyście znikneli!? Okazało się, że mieliśmy walkę!

- ŻE CO?! - Kai i Rei, wyrwany znów z zamyślenia otworzyli szeroko oczy, patrząc na Kenny`ego. - Jeszcze raz...

- Jakaś drużyna została zdyskwalifikowana, więc dzisiaj walczylismy - zaczął wolniej tlumaczyć Max, gdyż Kenny byl jeszcze nieco nie w sosie - ...Na szczęście i ja i Tyson wygraliśmy swoją walkę, więc trzeci zawodnik nie musiał walczyć.

- Uff... - chłopcy odetchnęli z ulgą.

- Tak...ale następnym razem nie ważcie się tak znikać bez słowa! - brązowowłosy znów się uniósł.

Rei zasalutował, a Kai tylko kiwnął głową.

- Skoro szef już sobie pokrzyczał i wszyscy jesteśmy to zjedzmy obiad. Ta potyczki wyczerpują - na twarzy blondyna zawital uśmiech.

- Świetny pomysł - dodała uradowana rudowłosa i ruszyła do jadalni za Max`em.

Reszta spojrzała po sobie, a Rei i Kai widząc, że Kenny ma ochotę na nich jeszcze pokrzyczeć szybko pobiegli za dwójką.







By Shiguroya & Senritsu (Kat_Erin)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz